Naimski: Gazprom chciał zdominować Polskę. Dzięki Baltic Pipe i LNG będzie to niemożliwe

28 czerwca 2017, 15:53 Energetyka

To trzecia próba zróżnicowania dostaw gazu do Polski. Jest szansa, że tym razem może się powieść – mówił o Baltic Pipe pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski podczas Energy Congress.

fot. naimski.pl

Gazprom broni monopolu, ale Polska robi swoje

– Podpisano memorandum ws. Baltic Pipe. Trwa procedura open season. Pierwsza faza z końcem lipca, druga we wrześniu. Z końcem roku podpisywane będą wiążące 15-letnie umowy. W 2022 roku ta inwestycja będzie ukończona. To jest nasz cel strategiczny. Wówczas będziemy mogli zastąpić dostawy ze wschodu gazem z północy – powiedział. – Będziemy rozbudowywali terminal LNG. System przesyłowy jest dostosowany do nowego kierunku i nowych potrzeb.

Gazprom, który dostarcza gaz do naszego regionu broni monopolu, dominującej pozycji, chce ją utrzymać. W tym celu mnoży drogi dostaw tego samego gazu, zarówno do środkowej, jak i zachodniej Europy. To jest sprzeczne z naszymi interesami. Naszym interesem jest różnicowanie źródeł dostaw dlatego realizujemy naszą strategię dywersyfikacji – ocenił gość konferencji. – Warto jest zastanowić się, jakie koszty poniesie Polska, jeżeli nie będzie dywersyfikacji źródeł dostaw. To bardzo duże koszty wynikające z utrzymującego się monopolu, a to powoduje dyktowanie ceny. Jeżeli wiceprezes Gazpromu, w którymś miejscu powiedział, że cena może być taka, jaką podyktuje, bo Polska nie ma alternatywy, to sądzę, że pytania o koszty dywersyfikacji są bezzasadne.

PGNiG utrzyma pozycję w Polsce

– Mamy zrozumienie i wsparcie wśród naszych partnerów np. na Ukrainie. Ukraina liczy na gaz z innego kierunku niż rosyjski przesyłany przez Polskę. To ogromne osiągnięcie Ukrainy, że nie kupuje rosyjskiego gazu bezpośredniego – kontynuował Naimski. – Budujemy interkonektory. One są zsynchronizowane z końcem inwestycji Baltic Pipe. Chodzi o to, aby mniej więcej w jednym czasie system ten mógł zacząć działać. Mamy sojusznika w Stanach, które zdecydowały się na eksport gazu. LNG jest dostępny w coraz większej ilości. Problem sprowadza się do kasztów, warunków dostaw oraz ich konkurencyjności. Nasz terminal jest przygotowany do odbioru surowca. PGNiG jest największym konsumentem i dostawca gazu w Polsce, i w dającej się przewidzieć w przyszłości ten stan rzeczy pozostanie niezmieniony. Przygotowujemy się rynkowo do daleko idącej liberalizacji rynku gazu.

– W strategiach Orlenu i Lotosu zawarto cel dywersyfikacyjny. To ma charakter systemowy. Obydwie spółki znaczną część surowca kupują spoza ropociągu Przyjaźń. Dostawy z innych kierunków są ważne. Rafinerie nauczyły się pracować z innymi rodzajami paliwa. To nie jest raczej problem dla nich, ale dla PERN-u (operatora ropociągów systemowych – przyp. red.), który musi tę ropę dostarczyć. Z ropą sytuacja jest prostsza. Nasza rafinerie potrafią zastępować jedne gatunki drugimi. Umieją mieszać REPCO (rosyjską mieszankę – przyp. red.) z innymi rodzajami, nasz system jest przygotowany, aby z jakichkolwiek powodów, dostaw rurociągowe nie były zagrożone. Rafinerie kierują się w pracy ekonomicznymi aspektami – podsumował gość konferencji Energy Congress News w Warszawie.