Naimski: Prokuratura bada czemu Polska nie chciała uniezależnić się od gazu z Rosji

19 lipca 2018, 13:00 Energetyka

Podczas posiedzenia sejmowej komisji ds. energetyki i skarbu państwa pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski wyjaśnił powody odtajnienia niejawnych fragmentów raportu Najwyższej Izby Kontroli o negocjacjach gazowych z 2010 roku.

Fot. BiznesAlert.pl

– Wszcząłem procedurę odtajnienia, abyśmy rzeczywistą możliwość zapoznania się z sytuacją stworzoną przez ministra gospodarki w rządzie PO-PSL. Skutki tamtych działań mamy do dnia dzisiejszego. To nie jest tylko badanie historyczne, ale kwestie, które determinują naszą bieżącą sytuację – powiedział pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski.

– Mamy szczegółowe omówienie instrukcji negocjacyjnej. One były przyjmowane praktycznie ex post w stosunku do rozmów. Te rozmowy były prowadzone w sposób nieformalny. Oceniając tok negocjacji mogę dodać tyle, że pierwsza instrukcja negocjacyjna z marca 2009 roku była oparta generalnie rzecz biorąc na racjonalnych przesłankach: na przyjętym wtedy przez rząd PO-PSL planie inwestycji w Świnoujściu, budowy gazoportu. Tak jak stwierdza raport NIK, podjęto tę inwestycję po rocznej przerwie roku 2008, co spowodowało opóźnienia – wskazał Naimski.

– Przez to opóźnienie PGNiG i rząd były postawione w sytuacji przymusowej. Kontrakt z RosUkrEnergo został podpisany z terminem do 2009 roku i kontraktowo mieliśmy prawo do przedłużania pomostowego kontraktu co trzy lata. Stąd realnie rzecz biorąc musieliśmy się zdecydować na to, że będziemy pod presją tego szantażu jeszcze przez kolejne trzy lata, ale w 2013 roku będziemy mogli się z tej presji wyzwolić poprzez uruchomienie terminala LNG w Świnoujściu. W instrukcji z 2009 roku ten element jest brany pod uwagę. Stąd bierze się plan przedłużenia kontraktu z RosUkrEnergo do 2014 roku, bo rząd PO-PSL uznał, że nie jest w stanie zrealizować inwestycji do 2013 roku, ale do 2014. To było racjonalne, ale coś stało się później. To przedmiot badania prokuratury – powiedział minister.

– Coś musiało się stać, bo instrukcja negocjacyjna z lipca 2009 roku jest całkiem inna. Odchodzi od przekonania, że Polska będzie się wyzwalać spod dominacji Gazpromu poprzez dywersyfikację, a jednocześnie jest pomysł polskiej strony, aby kontrakt długoterminowy przedłużyć o 15 lat do 2037 roku – powiedział. – To de facto rezygnacja z polityki różnicowania źródeł dostaw do Polski a jednocześnie zabetonowanie zależności od dostawcy monopolistycznego z Rosji – podsumował.

Z tego względu prezydent RP Lech Kaczyński zaingerował w proces, którego zespół energetyczny w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego z udziałem Piotra Naimskiego alarmował o zagrożeniu. Według Naimskiego istniało ryzyko sparaliżowania EuroPol Gazu zarządzającego polskim odcinkiem Gazociągu Jamalskiego. Tę możliwość dali polscy negocjatorzy.

Z raportu ma także wynikać, że Polska dążyła do utrzymania przesyłu gazu ziemnego przez Polskę. Zdaniem Piotra Naimskiego ten zapis jest „do przyjęcia”. – Nie ma powodu abyśmy mieli zatrzymać transport gazu przez Polskę – przyznał. Jednak Polacy przyjęli pułap przychodów EuroPol Gazu na wysokości 21 mln złotych rocznie. Sprawia to, że za utrzymanie dostaw przez Polskę jej podatnicy uzyskali symboliczny zysk, co powoduje, że utrzymanie dostaw przez polskie terytorium traci sens biznesowy. – Gazprom płaci na Ukrainie, na Białorusi, a w Polsce nie płaci – skonstatował Naimski.