Nieczypor: Karta Krymska ma zwrócić uwagę świata na okupowany półwysep

4 sierpnia 2021, 07:25 Bezpieczeństwo

Sytuacja hydrologiczna na Krymie w tym roku nieco się poprawiła, ale to nie oznacza, że została rozwiązana w dłuższej perspektywie. Ukraina poprzez Platformę Krymską chce przypominać światu o Krymie – mówi Krzysztof Nieczypor, ekspert ds. wschodnich Ośrodka Studiów Wschodnich w rozmowie z BiznesAlert.pl.

Grafika: Gabriela Cydejko
Grafika: Gabriela Cydejko

BiznesAlert.pl: Rozmawiając rok temu, byliśmy w momencie, kiedy na Krymie panowała bezprecedensowa susza. Wprowadzano harmonogramy dostaw wody do mieszkań, zbiorniki wodne były wysuszone, władze Krymu co rusz przygotowywały nowe projekty mające poprawić sytuację z dostępem do wody. Jak to wygląda dziś, zwłaszcza, że miesiąc temu Krym nawiedziły silne ulewy?

Rzeczywiście, zeszłoroczna sytuacja była na granicy katastrofy hydrologicznej. Duża część miejscowości wprowadziła surowe restrykcję dotyczące poboru wody. Sytuacja była bardzo trudna. Jednak należy podkreślić, że to co miało miejsce rok temu jest czymś, co dzieje się na Krymie regularnie, mniej więcej co siedem – dziesięć lat. To jest stały element krajobrazu Krymu. W tym roku jest nieco lepiej ze względu na silne opady, które miały miejsce na przełomie czerwca i lipca. Duża część zbiorników na Krymie została uzupełniona, a wody powinno starczyć co najmniej do końca roku, przynajmniej według rosyjskich władz. Takie sytuacje jak rok temu będą zdarzać się dalej, dopóki nie rozwiąże się problemów m.in. z siecią wodociągową, która jest w fatalnym stanie. Szacuje się, że od 60 do 73 procent wody transportowanych krymskimi wodociągami ulega utracie podczas transportu. Modernizacja sieci może kosztować nawet ponad miliard dolarów. W tym roku rosyjski rząd przeznaczy na ich modernizację pięć miliardów rubli, czyli ponad 260 mln złotych. Natomiast cały kompleksowy plan na lata 2021 -2024 mający podołać problemowi deficytu wody na Krymie przewiduje inwestycje w wysokości 48 mld rubli (ok 2,5 mld złotych). Warto podkreślić, że do 2014 roku, czyli aneksji Krymu przez Rosję, naturalne zasoby wodne w postaci potoków rzecznych powstałych z opadów i topnienia śniegu w górach na południu Krymu, które były następnie odprowadzane do zbiorników retencyjnych, wystarczały dla zapewnienia dostaw wody dla mieszkańców półwyspu. Funkcjonujący do 2014 roku Kanał Północnokrymski w znacznej mierze służył dla celów rolniczych, a jedynie w okresach suszy uzupełniał on zasoby wodne na potrzeby komunalne. Teraz, tego bezpiecznika w postaci Kanału w przypadku kryzysu hydrologicznego zabrakło.

Dużo było zapowiedzi budowy projektów mających na celu zabezpieczyć Krym pod względem dostaw wody. Budowano studnie artezyjskie, planowano budowę odsalarni wody morskiej, czy ostatnio mówiło się o projekcie pozyskiwania wody spod dna morza Azowskiego. Jak wygląda realizacja tych programów?

Władze na Krymie medialnie eksploatują temat problemów hydrologicznych. Są różne projekty, jak odsalarnie, studnie artezyjskie. Część z nich rzeczywiście jest realizowana, ale część, jak m.in. wspomniana odsalarnia została zarzucona, ze względu na zbyt wysokie koszty tej inwestycji. Chodziło o infrastrukturę nie tylko odsalania wody, ale też elektrownie na potrzeby działania takiego zakładu, potrzeba byłoby również składowisko na produkty uboczne, czyli sól. To są zbyt duże koszty, więc jest on wyciszany. Na froncie robót jako priorytet traktuje się obecnie wydobywanie wody pitnej spod dna Morza Azowskiego. W lipcu pojawiły się dwie jednostki badawcze, które mają prowadzić próbne odwierty, aby zbadać potencjał. To jest jednak projekt przyszłości, który również będzie bardzo kosztowny. Rzeczywistość powinna jednak polegać na modernizacji linii wodociągowych. Rosyjski rząd jednak zwleka z większymi wydatkami, oczekując, że w końcu nastąpi otwarcie Kanału Północnokrymskiego, który został przez Ukraińców zamknięty.  Rosjanie nie szczędzą sił w wymiarze propagandowym, aby naciskać na Ukrainę. Rok temu głośno było o wniosku złożonym przez była prokurator Krymu, Natalie Pokłońską, wniosku do ONZ, skarżąc się na działania Ukrainy. Kilka tygodni temu kreml złożył skargę na władze Ukrainy do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Rosjanie chcą wywrzeć nacisk międzynarodowy na Ukrainę epatując hasłami rzekomo celowo prowadzonej przez Kijów polityki doprowadzenia do katastrofy humanitarnej na Krymie za sprawą zamknięcia Kanału Pólnocnokrymskiego. Ukraińcy odpowiadają, że zgodnie z Konwencją Genewską z 1949 r, odpowiedzialność za sytuację i zapewnienie środków do życia mieszkańcom danego terytorium spada na kraj je okupujący.

No właśnie, a jakie jest stanowisko Ukrainy? Niebawem dojdzie do inicjacji Platformy Krymskiej, czy sa tam zawarte zapisy dotyczące wody dla Krymu?

Platforma Krymska to inicjatywa, która została zaproponowana przez prezydenta Ukrainy. Jest to pierwsza inicjatywa, która została zaproponowana przez Kijów po 2014 roku. Od siedmiu lat mamy przecież porozumienia mińskie i tzw. format normandzki zajmujący się problemem Donbasu, natomiast platforma dotycząca deokupacji Krymu pojawia się dopiero teraz. Ona ma zostać zainagurowana w przeddzień dnia niepodległości Ukrainy, czyli 23 sierpnia 2021 roku Ukraina zaproponowała praktycznie wszystkie państwa z którymi Ukraina utrzymuje relacje polityczne. Trudno jednak określić jaki będzie efekt tej platformy. Czy doprowadzi do deokupacji? Tu można mieć pewne wątpliwości. na chodzi raczej o utrzymanie problem Krymu na agendzie międzynarodowej.

W ramach platformy, ma powstać tzw. Karta krymska. Będzie w niej zapewne poruszony temat demilitaryzacji Krymu i rekolonizacji Krymu prowadzonej przez Rosję. Problemy które mają miejsce w związku z brakiem wody nie są spowodowane tylko przez zmiany klimatu i susze. One wynikają również z czynnika populacyjnego i nieodpowiedzialnej polityki władz rosyjskiej. Po pierwsze, w wyniku militaryzacji Krymu, rozwoju przemysłu zbrojeniowego, wzmocnienia potencjału wojskowego, a także nieustannie prowadzonych manewrów i ćwiczeń wojskowych na Krymie, znacząca część zasobów wodnych jest zużywana przez wojsko. Po drugie, prowadzona jest polityka tzw. rekolonizacji. Do 2014 roku ludność Krymu wynosiła 2,5 mln. Władze rosyjskie oficjalnie informują o nieco ponad 200 tys. osób, które przyjechało na półwysep po 2014 roku. Jednak władze Ukrainy i Tatarzy Krymscy alarmują, że te liczby są znacznie większe i sięgają nawet miliona ludzi, którzy zostali przesiedleni na Krym z Rosji. W ten sposób Rosja stara się zaludnić półwysep ludnością lojalną wobec władz na Kremlu jednocześnie zmuszając osoby podejrzane o poglądy proukraińskie i Tatarów Krymskich do opuszczenia półwyspu. Ta polityka zasiedlania wpływa na wzrost konsumpcji wody i skutkuje brakiem wody dla mieszkańców. Do tego te działania polegające na budowie instalacji dostarczających wody mają charakter chaotyczny. Studnie wiercone są w sposób niezorganizowany, co powoduje, że dochodzi do zasolenia gleby co z kolei grozi doprowadzeniem do całkowitej katastrofy. Te problemy związane z ekologia również zostaną zapisane w karcie krymskiej.

Rozmawiał Mariusz Marszałkowski

Marszałkowski: Krym usycha pod okupacją