Olaf Scholz chce rozmów z Rosją o Ukrainie. To zwrot ku Ostpolitik?
– Olaf Scholz ogłosił, że należy podjąć wzmożone wysiłki na rzecz negocjacji pokojowych dodając, że w takich rozmowach powinna brać udział również Rosja. Reakcję Scholza należy łączyć m.in. z mocnymi wynikami AFD i BSW w niedawnych wyborach we wschodnich bundeslandach, tj. w Turyngii i Saksonii – mówi Patryk Szostak z Instytutu Pileckiego w Berlinie, w rozmowie z BiznesAlert.pl.
BiznesAlert.pl: Jak wzrastające poparcie dla skrajnie lewicowej BSW i skrajnie prawicowej AFD wpływa na niemiecką politykę zagraniczną?
Patryk Szostak: W postawie kanclerza Olafa Scholza od dłuższego czasu zauważalna jest pewna zmiana retoryczna, która jest nazywana w Niemczech strategią „Friedenskanzler”, czyli kanclerza pokoju. Jest to nawiązanie do klasycznej doktryny niemieckiej Ostpolitik, która kojarzy się z sukcesami polityki zagranicznej RFN w okresie zimnej wojny i rządów SPD z kanclerzem Willym Brandtem. Olaf Scholz ogłosił, że należy podjąć wzmożone wysiłki na rzecz negocjacji pokojowych, dodając, że w takich rozmowach powinna brać udział również Rosja. Reakcję Scholza należy łączyć m.in. z mocnymi wynikami AFD i BSW w niedawnych wyborach we wschodnich bundeslandach, tj. w Turyngii i Saksonii. Obie partie są sceptyczne wobec NATO, a także żądają zatrzymania pomocy militarnej dla Ukrainy.
To mocne poparcie może przełożyć się na kolejne wyniki wyborów do Bundestagu?
Zapowiada się, że w kolejnych wyborach do Bundestagu AFD i BSW będą miały silniejszy wynik, niż w ostatnich wyborach ogólnokrajowych. Choć na pewno nie tak dobry, jak w wyborach w landach wschodnich. To może doprowadzić do kłopotów z wyłonieniem następnej koalicji rządzącej i w efekcie tego kryzysu politycznego w Niemczech.
Jakie stanowisko wobec polityki obronnej ma AFD i BSW?
Partia Sahry Wagenknecht BSW jest niechętna odbudowie Bundeswehry. Krytykuje odwrót od dawnej oficjalnie głoszonej polityki pacyfistycznej Niemiec, społecznie zakorzenionej niechęci wobec jakichkolwiek tematów związanych z wojskiem, a także zasady, żeby nigdy nie wysyłać broni do terenów objętych działaniami wojennymi. Z kolei AFD popiera odbudowę Bundeswehry i atakuje niemiecki rząd za jej słabą kondycję. Zarazem nie łączy postulatu odbudowy Bundeswehry z agresją Rosji przeciwko Ukrainie, wręcz przeciwnie, AFD zasadniczo opowiada się za tym, żeby prowadzić negocjacje pokojowe z Moskwą. Jest za powrotem do zasad Ostpolitik wszak z dużo silniejszą niż wówczas orientacją promoskiewską w pakiecie z całkowitym odrzuceniem NATO i sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi. Stąd program odbudowy Bundeswehry przez AFD traktuję, jako zagrywkę głównie retoryczną, aby uzyskać poparcie środowiska wojskowego i części prawicowych wyborców.
Na ile w takim razie rosyjska inwazja na Ukrainę zmieniła podejście Niemiec do polityki obronnej?
Przez ostatnie trzydzieści lat Bundeswehra była traktowana jako „konieczne zło” z poprzedniej epoki, którą się utrzymuje na minimalnym poziomie. Tak naprawdę kolejnym niemieckim rządom przyświecała myśl, że im mniej zaangażowania w politykę obronną tym lepiej, a publiczne środki lepiej przeznaczyć np. na wydatki społeczne. Po słynnej mowie kanclerza Olafa Scholza nazywanej „Zeitenwende” (punkt zwrotny) wprowadzono specjalny fundusz w wysokości 100 miliardów euro, który miał pomóc odbudować niemiecką Bundeswehrę. Kanclerz mówił także, że Niemcy pierwszy raz od 1992 r. wrócą do wydatków wojskowych na poziomie 2% PKB, czyli poziomu zalecanego przez NATO. W tym roku sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg opublikował raport, z którego wynika, że Niemcy w 2023 r. nawet przekroczyły minimalnie poziom 2% PKB. Z kolei wspomniany przeze mnie specjalny fundusz jest już właściwe wykorzystany na różnego rodzaju zamówienia wojskowe. Duża część nowego sprzętu zakontraktowana z funduszu, będzie jednak wymagała dalszego serwisowania i dostarczania amunicji. Tu pojawia się problem, ponieważ na ten moment nie wiadomo, czy znajdą się na to pieniądze. Minister obrony Boris Pistorius żądał, by na obronność w tegorocznym budżecie przeznaczyć minimum 58 miliardów euro, ostatecznie uzyskując znacząco mniej, ok. 53 miliardów. Mimo to wydatki na obronność są wyższe, niż przed 2022 rokiem. Zarazem pojawia się coraz więcej analiz think-tanków wskazujących, że Niemcy uzyskają docelowy potencjał odstraszania dopiero za 10 lub 20 lat. Analitycy zauważają, że jest to stanowczo za wolne tempo w kontekście przestawienia się Rosji na gospodarkę wojenną.
Czy według Pana podnoszona przez część geopolityków teza o tym, że zarówno Niemcy jak i USA mają niepisaną strategię, aby Ukraina nie zwyciężyła na polu walki jest prawdziwa?
Tak myślę, że ta teza w dużej mierze jest prawdziwa, szczególnie jeżeli idzie o Niemcy pomimo tego, że w liczbach absolutnych ostatnio Niemcy należeli do liderów pomocy wojskowej dla Ukrainy w Europie, co w kontekście niemieckiej polityki zagranicznej wobec Rosji przed 2022 rokiem było nie lada sensacją. Wyraża się to w często powtarzanym przez Olafa Scholza stwierdzeniu, że „Rosja nie może wygrać, a Ukraina nie może przegrać”, w którym wszak celowo nigdy nie pada zdanie, że „Ukraina musi wygrać”. Do tego dochodzi wprowadzona przez ministra finansów Christiana Lindnera blokada na nową dodatkową pomoc militarną dla Ukrainy oraz powrót do poziomu wsparcia Ukrainy na poziomie 4 mld euro w następnym roku zamiast 7,5 jak w tym roku. USA są bezsprzecznym liderem pomocy wojskowej dla Ukrainy, natomiast również tam np. środowiska skupione wokół neokonserwatywnego czasopisma Commentary Magazine krytykują administrację Joe Bidena za zbytnią wstrzemięźliwość w tej sferze.
Rozmawiał Patryk Lubryczyński
Kandydat na kanclerza Niemiec rozważa udział w polskich projektach jądrowych