Amerykanie nie rezygnują z sankcji wobec Nord Stream 2. Niemcy protestują

23 lipca 2020, 11:45 Alert

Kongres USA przegłosował poprawkę nakładającą dodatkowe sankcje na firmy zamieszane w konstrukcję gazociągu Nord Stream 2. Według ekspertów może to zatrzymać rosyjsko-niemiecki projekt. Nie pomógł apel o porzucenie sankcji, który wystosował szef jednej z komisji w Bundestagu – informuje Polska Agencja Prasowa (PAP).

fot. Nord Stream 2
fot. Nord Stream 2

List otwarty i nowe sankcje

W ubiegłym tygodniu szef komisji ds. energii w Bundestagu Klaus Ernst (Lewica) wystosował do swoich kolegów w USA list otwarty, wzywający liderów amerykańskiego Kongresu do porzucenia planów dołączenia dodatkowych sankcji wobec Nord Stream 2 do ustawy budżetowej Pentagonu.

W liście, którego fragmenty opublikował niemiecki dziennik „Süddeutsche Zeitung” Ernst napisał, że liderzy Kongresu „jako wybrani przedstawiciele narodu amerykańskiego bez wątpienia sprzeciwiliby się wszelkim próbom ingerowania w wewnętrzne sprawy Teksasu, Wisconsin czy Pensylwanii”. Dalej apelował: „Europa oczekuje, że będziecie szanować decyzje podejmowane demokratycznie w Unii Europejskiej”.

Niemiecki portal dw.com podał, że Ernst domagał się nawet by wezwać do MSZ amerykańskiego ambasadora i potępić plany sankcji jako „nieprzyjazny akt”. Uważa także, że do działania powinna włączyć się Komisja Europejska.

Kongresmeni nie posłuchali apelów: w poniedziałek jednogłośnie przegłosowali poprawkę rozszerzającą dotychczasowe sankcje wobec projektu. Sankcje miałyby dotyczyć również gazociągu Turkish Stream, łączącego Rosję i Turcję. – Rosja stara się zbudować rurociąg Nord Stream 2, aby wywierać presję na naszych europejskich sojuszników i ich dostawy energii. Musimy zatrzymać wrogą strategię wpływu Putina – napisał na Twitterze jeden z autorów poprawki, Steve Womack.

W najbliższym czasie sprawą ma się zająć Senat, gdzie również pomysł sankcji ma poparcie polityków obydwu partii.

Projekt nowych sankcji oznacza, że restrykcjami objęte mogą zostać firmy europejskie nie tylko bezpośrednio zaangażowane w budowę rurociągu – jak było to do tej pory – ale też np. firmy ubezpieczające statki używane do konstrukcji podwodnego gazociągu, porty je serwisujące i firmy certyfikację umożliwiające rozpoczęcie działanie gazociągu.

PAP zaznacza, że jeśli Senat przyjmie poprawki, będzie to kolejny już ruch wzmacniający presję na europejskich partnerów Gazpromu. W ubiegłym tygodniu Departament Stanu zapowiedział zniesienie zapisów chroniących przed obecnymi sankcjami firmy, które zainwestowały w projekt jeszcze przed wprowadzeniem restrykcji – chodzi o pięciu europejskich partnerów Gazpromu, które wyłożyły ok. połowy kosztów wartej 11 mld dol. inwestycji. Ogłaszając zmiany, sekretarz stanu USA Mike Pompeo stwierdził, że pomaganie w „rosyjskich szkodliwych projektów wpływu nie będzie tolerowane” i polecił zaangażowanym firmom, by „wyszły, lub zmierzyły się z konsekwencjami”.

Budowa gazociągu – jej koniec początkowo został zaplanowany na koniec 2019 roku – jest już w końcowej fazie; do ukończenia zostało mniej niż 10 procent z liczącej ponad 1200 km rury. W rezultacie pierwszej rundy sankcji USA uchwalonych w grudniu, budowa została wstrzymana po tym, gdy z inicjatywy wycofała się firma Allseas.

Na początku lipca Dania wydała nowe pozwolenie na budowę rurociągu w jej części Bałtyku, wobec czego budowa może zostać wznowiona trzeciego sierpnia, choć z użyciem jedynie statków rosyjskich. Wejście w życie nowych sankcji przed ukończeniem budowy może jednak poważnie skomplikować projekt.

Zdaniem Wojciecha Jakóbika, analityka ds. energii i redaktora naczelnego BiznesAlert.pl, projekt może jednak powstać nawet pomimo sankcji. – Wciąż nie ma gwarancji, że będzie on pracował albo przynosił oczekiwane korzyści. Uderzenie w firmy budujące i ubezpieczające może opóźnić projekt i uniemożliwić dostawy, podobnie jak uderzenie w kredytobiorców i klientów – powiedział w rozmowie z PAP. Jakóbik zaznaczył, że trudno jest przewidzieć ostateczny rezultat rozgrywki.

Jednak zdaniem Julii Friedlander, ekspertki Atlantic Council i byłej dyrektor ds. europejskich w amerykańskiej Radzie Bezpieczeństwa Narodowego, Rosjanie prędzej czy później znajdą sposób, by dokończyć budowę bez zachodnich podwykonawców. – Wtedy będą mogli powiedzieć, że odnieśli sukces mimo wszystkich możliwych prób USA, by do tego nie dopuścić. Byłoby to więc retoryczne, a koniec końców również gospodarcze zwycięstwo Moskwy, podczas gdy stosunki USA z kluczowymi sojusznikami w Europie zostaną uszkodzone – przyznał Friedlander. Zaznaczył w rozmowie z PAP, że lepszym podejściem byłoby wprowadzenie wysokich kar wobec Rosji, jeśli ta będzie używała gazociągu w celach politycznych.

Polska Agencja Prasowa/Jędrzej Stachura

 

Sekretarz Stanu USA przyleciał do Danii rozmawiać o Nord Stream 2