Niemcy wierzą w opłacalność polskiego węgla. Będą zarabiać na nowej kopalni

15 lipca 2015, 12:28 Energetyka

Niemiecka firma HMS Bergbau przygotowuje się do otwarcia kopalni w Orzeszu. Prezes spółki Heinz Schernikau obliczył, że kopalnia będzie dochodowa przez długi czas. Niemcom się opłaci wydobycie węgla w Polsce, nam nie.  Deutsche Welle  (DW) spytało o  to prezesa Schernikau. Redakcja Biznes Alert.pl zwróciła się do Adama Gorszanowa,  prezesa Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla. Prezes Gorszanów przed rozmową znał wywiad z Schernikau. 

DW: Dlaczego zdecydował się Pan zainwestować w górnictwo w Polsce?

Heinz Schernikau: Jestem związany z polskim przemysłem węglowym od ponad 40 lat. Po studiach przez długie lata prowadziłem import węgla z całego świata do NRD. Po 1989 r. przez pięć lat byłem prezesem firmy Stinnes Intercoal, największego niemieckiego dystrybutora węgla kamiennego. W 1995 roku założyłem własną firmę i zacząłem budować Bergbau AG.

–  Na jakie zyski Pan liczy? Czy jest Pan przekonany, że inwestycja będzie rentowna? 

–  Nie inwestowalibyśmy, gdybyśmy nie byli przekonani, że będziemy mieć zyski i to nawet dobre zyski przez długi czas.

–  O polskich kopalniach mówi się powszechnie, że są  nierentowne. To czy jest  możliwe zarabianie na węglu w Polsce?

–  Podstawowym problemem polskiego górnictwa węglowego są zbyt wysokie koszty. W Niemczech też tak było, tam kopalnie nie mogły istnieć w danych warunkach rynkowych. To samo dzieje się teraz w z wieloma kopalniami państwowymi w Polsce. Wydobycie może być dochodowe tylko wtedy, gdy koszty są niższe od ceny rynkowej. Tylko wtedy można wypracować zyski.

–  Jak wielkie są zasoby węgla w Orzeszu?

–  To bardzo duże złoża. Szacuje się je na ok. 680 milionów ton. Leżą na głębokości  od 800 do 1050 metrów czyli w strefie, która jest zagospodarowana. Planujemy wydobycie trzech milionów ton rocznie.

 Budujecie  tę kopalnię od zera?  

–  Wykorzystujemy już istniejący szyb, w którym są jeszcze zasoby węgla. Dzięki temu koszty inwestycji będą niższe, niż gdyby to był  projekt typu greenfield, czyli budowanie wszystkiego od nowa.

–  Czy przewidujecie polskich kooperantów dla tej kopalni?  

–  Oczywiście. Zgodnie z potrzebami będziemy współpracować z polskimi firmami,   planujemy korzystanie z  polskich maszyn. Są one  konkurencyjne i technicznie, i cenowo.

–  Kiedy rozpocznie się wydobycie?

–  W ciągu dwóch lat, do końca 2017 r. Pierwsze małe wolumeny chcemy wydobywać już pod koniec 2016 r. Wydajność trzech mln ton rocznie chcemy osiągnąć pod koniec 2017 r.  A najpóźniej w ciągu 2018 r.

–  Ilu pracowników  będzie zatrudniała kopalnia?

–  700 do 800 ludzi. To mniej więcej połowa tego, co w kopalniach państwowych  podobnej wielkości.  To dlatego, że stosujemy  najbardziej zaawansowane technologie wydobywcze. Nie jesteśmy również obciążeni dwudziestoma latami wydobycia zorganizowanego niezgodnie z duchem czasu. Nawet najwyższy standard bezpieczeństwa w polskich kopalniach, który tak bardzo cenimy, można dziś inaczej osiągnąć dzięki nowoczesnej technice i technologii.  Bo to będzie jedna z najnowocześniejszych, jeśli nie najnowocześniejsza kopalnia w Polsce.

***

W Polsce niemiecka firma HMS Bergbau buduje w okolicach Orzesza nowoczesną kopalnię węgla kamiennego , która ma rozpocząć wydobycie w 2017 roku.  Kopalnia ma wydobywać rocznie około 3 mln ton i zatrudniać do 800 osób. Jak to zatem jest? Warto inwestować w przemysł wydobywczy w Polsce czy nie?

Adam Gorszanów: – Oczywiście, że tak. Mamy największe i najwartościowsze gospodarczo złoża węgla kamiennego w Europie. Nie potrafimy go tylko, w globalizującej się gospodarce, efektywnie,  ekonomicznie eksploatować  i wykorzystywać. Nasze górnictwo w swojej zasadniczej masie zostało zahibernowane organizacyjnie i  technologicznie w latach 90-tych XX wieku. Przyjmowane co jakiś czas programy naprawcze, które zresztą nie przynosiły oczekiwanych efektów, były realizowane przez ludzi oderwanych od górniczych realiów albo przez takich, którym zmiany były wręcz nie na rękę, ponieważ naruszały ich interesy. Z obecnym planem jest podobnie. On służy nie realizacji celów biznesowych, ale politycznych.

Wracając do planowanej kopalni w Orzeszu, to przewidywana wydajność na zatrudnionego ma przekraczać 3000 ton rocznie, przy obecnych 600 tonach w śląskich spółkach wydobywczych. To mówi samo za siebie.

– Ministerstwo Skarbu poinformowało o opóźnieniach w powołaniu tzw. Nowej Kompanii Węglowej. Jak Pan to skomentuje?

– Przyjęte terminy były od samego początku nierealne. Jeżeli do tego dodamy opór sektora energetycznego, aby wchodzić kapitałowo w tak ryzykowny biznes, jakim jest Nowa Kompania Węglowa, to obawiam się, że zapowiadana połowa sierpnia jest równie niepewna jak wcześniejsze terminy. Zamiast działań pozornych potrzeba zasadniczej reorganizacji całego sektora górnictwa węglowego. Aby skutecznie reanimować śląskie górnictwo konieczna jest głębsza restrukturyzacja – służąca ograniczeniu podaży i poprawie wydajności oraz twarda obrona rynku przed importem i polityką klimatyczną.

– Przy okazji,  czy orientuje się Pan jak wygląda kwestia notyfikacji w Komisji Europejskiej pomocy publicznej udzielonej przez polski rząd branży górniczej?

– Z całą pewnością do końca roku KE nie podejmie w tej sprawie decyzji. W branży panuje natomiast przeświadczenie, że Bruksela przyjmie stanowisko, iż udzielona pomoc może być skierowana jedynie na fizyczne ograniczenie potencjału wydobywczego polskiego górnictwa węgla kamiennego.

Rozmawiała Teresa Wójcik