Jakóbik: Nord Stream 2 chce użyć prawa Zachodu przeciwko niemu

25 czerwca 2021, 07:25 Energetyka

– Rosja podejmuje próby wykorzystania zapisów prawa unijnego oraz amerykańskiego do obrony spornego projektu Nord Stream 2, a więc faktycznie przeciwko Unii Europejskiej i USA. Nie wiadomo, czy Zachód pozwoli na wykorzystanie wszystkich kruczków prawnych odnalezionych przez Rosjan – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Rura gazowa. Fot. Nord Stream 2
Rura gazowa. Fot. Nord Stream 2

Certyfikacja operatora

W naszym portalu można przeczytać o tym, że Nord Stream 2 AG złożył wniosek o przeprowadzenie jego certyfikacji w roli niezależnego operatora systemu przesyłowego. Jest to warunek niezbędny do dostosowania pracy Nord Stream 2 do przepisów unijnych na mocy zrewidowanej dyrektywy gazowej Unii Europejskiej. Narzucają one konieczność wprowadzenia rozdziału właścicielskiego, który także może rodzić kontrowersje wobec faktu, że ta spółka należy w stu procentach do Gazpromu, a ten ma dostarczać gaz przez sporny gazociąg. Kolejny obowiązek to niezależne ustalanie taryf. Spółka-córka Gazpromu nie będzie niezależnie ustalać opłat swej spółce-matce. Trzeci obowiązek to wolny dostęp stron trzecich do wypełnienia, jeśli Gazprom dopuści inne firmy do przepustowości, na przykład zachęcając klientów europejskich do odbioru gazu jeszcze na terytorium Federacji Rosyjskiej. Te warunki muszą zostać spełnione przed dopuszczeniem Nord Stream 2 do pracy. Certyfikacja Nord Stream 2 AG w roli niezależnego operatora to rozwiązanie niedorzeczne, ale możliwe, jeżeli Komisja Europejska zweryfikuje je pozytywnie pod nieformalnym wpływem Niemiec lub innych państw członkowskich zainteresowanych tym projektem. Należy już teraz bacznie przyglądać się temu procesowi.

Certyfikacja gazociągu

Inna certyfikacja wymagana do pracy Nord Stream 2 to dokumenty techniczne potwierdzające gotowość tej magistrali do pracy, które będzie trudno wydać wobec obowiązujących sankcji na taką procedurę oraz ubezpieczenie jej wprowadzonych przez USA w 2019 roku. Norweska firma DNV GL już zapowiedziała, że nie przeprowadzi certyfikacji tego rodzaju i Rosjanie będą musieli szukać zastępcy i niekoniecznie go znajdą. Natomiast Amerykanie wciąż mogą wdrożyć sankcje przeciwko Nord Stream 2 AG. Gdyby ta firma miała pozostać operatorem, sankcje uniemożliwiłyby dostawy. Mogą zatem zmusić Rosjan do ponownej wolty, tym razem być może we współpracy z samorządem Meklemburgii-Pomorza Przedniego, który przygotował już fikcyjną fundację „klimatyczną” Stiftung Klimaschutz. Może ona przejąć rolę operatora na terytorium niemieckim w celu wykorzystania zapisów sankcji amerykańskich o tym, że nie mogą obejmować podmiotów rządowych państw sojuszniczych Ameryki, a więc i samorządu landowego.

Gra na czas zamiast moratorium

Najlepsze rozwiązanie, z którego niestety nie chcą skorzystać Niemcy, to moratorium na budowę Nord Stream 2 do czasu rozstrzygnięcia losu tej inwestycji z punktu widzenia wspólnych interesów USA i Unii Europejskiej. Rozmowy na jego temat toczą się bez moratorium, a budowa jest kontynuowana. Niemcy przekonują, że zakończą się do sierpnia. Wtedy także ma zakończyć się układanie drugiej nitki Nord Stream 2. Czy chodzi tylko o grę na czas?

Jakóbik: Czas na moratorium wobec Nord Stream 2. Polacy mogą ujawnić, jak Kreml gra Gazpromem