Nord Stream 2: Niemiecko-rosyjski spisek czy gra na rozbicie w Unii Europejskiej?

19 listopada 2015, 06:00 Energetyka

Brytyjczyk Neil Barnett z Centrum Studiów Politycznych pisze, że deklaracja Londynu o gotowości do rezygnacji z energetyki węglowej na korzyść elektrowni zasilanych gazem pojawiła się w momencie, gdy „Niemcy i Rosja efektywnie konspirują na rzecz ominięcia unijnych regulacji energetycznych i budowy dwóch wielkich nitek gazociągów do Niemiec”. Autor tekstu wskazuje, że większość surowca słanego tym szlakiem trafi do Niemców, ale możliwe, że także do Wielkiej Brytanii. Jego zdaniem ze względu na cel zmniejszenia zależności od rosyjskiego gazu, ta kwestia zasługuje na uwagę w Londynie i Brukseli.

Władimir Putin i Sigmar Gabriel. Fot. Gazprom

W czerwcu 2015 roku na Forum Ekonomicznym w Petersburgu Gazprom zapowiedział budowę trzeciej i czwartej nitki gazociągu Nord Stream, co wtedy nie wywołało większego zainteresowania poza kręgami branżowymi – twierdzi Barnett. Projekt Nord Stream 2 zakładał podwojenie przepustowości gazociągu z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie. – Było to pewnego rodzaju zaskoczenie, bo unijne prawo efektywnie wyklucza powstawanie nowych rosyjskich gazociągów na terytorium Unii Europejskiej. Chodzi o trzeci pakiet energetyczny, który został przyjęty, aby zmniejszyć zależność Europy od rosyjskiego gazu, a co za tym idzie zdolności Rosji do szantażowania krajów europejskich.

– Jedynie poprzez wspólne działanie Europa może zapewnić sukces tego zamierzenia, a szczególnie kraje wschodniej jej części jak Polska, Węgry i Czechy nie zostaną wystawione na prześladowanie ze strony Rosji – wskazuje autor tekstu. Jego zdaniem projekt o skali Nord Stream 2 byłoby bardzo trudno zrealizować, gdyby nie pewność, że opór w Unii Europejskiej uda się przełamać. W czerwcu pojawiły się informacje, że Niemcy czekają z ogłoszeniem decyzji o realizacji projektu pomimo zastrzeżeń Brukseli do momentu, kiedy poprawi się sytuacja na Ukrainie, kiedy akceptacja będzie większa.

Taki czas nastąpił najwyraźniej w październiku, kiedy wicekanclerz i minister gospodarki Niemiec Sigmar Gabriel odwiedził Moskwę, gdzie rozmawiał z Władimirem Putinem, prezydentem Rosji, oraz z szefem Gazpromu, Aleksiejem Millerem.

W czasie rozmów Gabriel poparł Nord Stream 2 i zadeklarował, że nie pozwoli na ingerencję z zewnątrz w realizację projektu, który jest korzystny dla Niemiec. Rosjanie opublikowali stenogram ze spotkania na stronach Kremla.

Neil Barnett podkreśla, że ze stenogramu wynika, że Niemcy mają być głównie krajem tranzytowym dla gazu z nowych nitek Nord Stream. Gaz ma trafiać dalej, kosztem tranzytu świadczonego obecnie przez Ukrainę. Jest to szczególnie ważne w sytuacji, gdy zwrot do Azji Gazpromu na razie nie przebiega zgodnie z planem.

Zdaniem Barnetta fragmenty wypowiedzi niemieckiego polityka, który zapewnia Rosjan, że firmy z jego kraju przejmą na własność odcinek gazociągu na terenie Niemiec, by ominąć prawo antymonopolowe Unii Europejskiej, zakrawają na niemiecko-rosyjski spisek. Autor komentarza przypomina, że w listopadzie Gazprom zrezygnował z części udziałów w konsorcjum odpowiedzialnym za Nord Stream 2 i posiada obecnie 50 procent akcji. – Możliwe, że w nadchodzących miesiącach udziały rosyjskiej firmy będą dalej spadać, być może o 20 procent lub więcej, dzięki czemu Gazprom zostanie przedstawiony jako zaledwie jeden z inwestorów, a nie właściciel gazociągu – pisze Brytyjczyk. Jego zdaniem pozwoliłoby to na ominięcie unijnego prawa, a jednocześnie ustalenia Gabriela z Putinem pozwoliłyby na utrzymanie nieformalnej kontroli nad gazociągiem przez Rosjan.

Autor tekstu twierdzi, że w sprawie Nord Stream można doświadczyć deja vu. Niedługo po przypieczętowaniu porozumienia w sprawie pierwszych dwóch nitek gazociągu bałtyckiego, były kanclerz Gerhard Schroeder dołączył do władz konsorcjum zarządzającego inwestycją. Według Barnetta podobny los może spotkać Gabriela. Zastrzega on jednak, że fakt publikacji stenogramów z rozmów Niemca z Rosjanami świadczy o tym, że mogło to być narzędzie nacisku Moskwy na Berlin, który nadal waha się, czy wystąpić w sprawie Nord Stream 2 przeciwko Brukseli. Warto przypomnieć, że kanclerz Angela Merkel nie wyraziła poparcia dla przedsięwzięcia Gabriela. Publikując stenogramy Rosja zbudowała napięcie w relacjach Niemców z ich sojusznikami w NATO i Unii Europejskiej. W tym kontekście Barnett wymienia szczególnie Polskę, która od początku krytykuje bałtycki projekt.

– W czasie gdy Rosja utrzymuje swoje siły na Ukrainie i prowadzi naloty na sojuszników USA w Syrii, Niemcy ubijają partykularne interesy z Rosją uderzające w strategię energetyczną Unii Europejskiej, wymierzonej w zwiększenie bezpieczeństwa i niezależności jej krajów członkowskich – ostrzega autor tekstu. – To może być kolejny element Schroederyzacji Europy.

Autor ma na myśli trend prywatyzowania polityki zagranicznej krajów europejskich przez ludzi jak Gerhard Schroeder czy Silvio Berlusconi na wzór putinowskiej Rosji. Europa wchodząc w głębsze relacje z Rosją, zamiast zmieniać jej system, przyjmuje jego wzorce.

– To może mieć niepokojące skutki dla solidarności europejskiej i Unii Europejskiej jako takiej. Najlepszym argumentem za istnieniem Wspólnoty jest wspólne występowanie w kluczowych sprawach jak polityka energetyczna, migracyjna, bezpieczeństwa i handlowa – przypomina Brytyjczyk. – Mimo to Niemcy, najsilniejszy ekonomicznie i politycznie aktor w Unii Europejskiej, oraz jej lider, wybiera podążanie własną, sprzeczną drogą polityki energetycznej, tak jak zrobiły to w sprawie imigracji – konkluduje Neil Bernett.