Jakóbik: Nord Stream 2 będzie opóźniony…jeszcze bardziej? (ANALIZA)

22 listopada 2019, 10:00 Energetyka

Rosjanie przyznają, że Nord Stream 2 będzie opóźniony. Mówią o rozpoczęciu dostaw w połowie 2020 roku, bo prawdopodobnie opóźnienie może być jeszcze większe, a to za sprawą Brukseli albo Warszawy – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Prace przy rurach. Fot. Nord Stream 2
Prace przy rurach. Fot. Nord Stream 2

Opóźnienie Nord Stream 2 to fakt

Wicepremier Dmitrij Kozak przyznał, że projekt Nord Stream 2 jest opóźniony. Zadeklarował, że gazociąg będzie gotowy do pracy (ang. operational) w połowie przyszłego roku. Byłoby to potwierdzenie danych z dokumentów opisanych w BiznesAlert.pl w maju 2020 roku i podejrzeń wysuniętych rok wcześniej. Rosjanie zdecydowali się przyznać do opóźnienia, bo najprawdopodobniej nie jest to nie koniec kłopotów spornego projektu gazociągu z Rosji do Niemiec. Opóźnienie może wzrosnąć, jeżeli do akcji wkroczą Komisja Europejska, rząd polski lub PGNiG.

Rosjanie potwierdzają: Nord Stream 2 zostanie ukończony pół roku później

Certyfikacja Nord Stream 2

Gazociąg Nord Stream 2 ma być gotowy do pracy w połowie 2020 roku. Nie oznacza to, że jego budowa zakończy się w połowie roku, może się skończyć wcześniej. Cezurą jest jednak ograniczenie techniczne opisane w BiznesAlert.pl. Budowa łącznika odcinka niemieckiego z duńskim może się odbywać w terminie ściśle określonym w zgodzie środowiskowej. Okno możliwości było otwarte między 15 maja a 31 października 2019 roku. Tymczasem zgoda Danii na budowę odcinka duńskiego otwierająca drogą do budowy łącznika niemieckiego zapadła 30 października. Duńczycy zrobili co mogli w sprawie Nord Stream 2 i działając zgodnie z procedurami uniemożliwili (celowo lub nie) wykorzystanie tego okienka. Oznacza to, że gazociąg Nord Stream 2 będzie prawdopodobnie gotowy w pierwszej połowie 2020 roku, ale niekoniecznie będzie mógł od razu rozpocząć pracę. Budowa może się skończyć nawet niedługo po rozpoczęciu roku, bo Rosjanie przekonują, że są w stanie przyspieszyć prace budowlane, budując odcinek duński pięć tygodni. Niemiecki łącznik nie powinien powstawać dłużej. Natomiast rozpoczęcie dostaw będzie mogło się odbyć dopiero po tym, jak niemiecki regulator Bundesnetzagentur zatwierdzi wdrożenie prawa unijnego trzeciego pakietu energetycznego, które zakłada rozdział właścicielski (operator niezależny od Gazpromu), taryfy wyznaczane przez operatora, przejrzyste umowy gazowe i dostęp stron trzecich. Jeżeli Komisja Europejska będzie miała zastrzeżenia, może zakwestionować certyfikację Nord Stream 2 przez regulatora w Niemczech i przejąć proces. Może je mieć, bo Niemcy mogą spróbować implementacji prawa unijnego tylko wobec odcinka na ich wodach terytorialnych o długości dwunastu mil morskich. Jeżeli prawo będzie implementowane na całym odcinku, będzie wymagało umowy międzyrządowej. Komisja będzie także zatwierdzać zgodność umów niemiecko-rosyjskich na mocy decyzji IGA (Inter-governmental Agreements) i na tej podstawie sprawdzać, czy nie zaszkodzą bezpieczeństwu energetycznemu Unii Europejskiej. W razie zastrzeżeń może się włączyć w rozmowy, które też zajmą określony czas.

Powtórka z OPAL-u?

Jeżeli Komisja nie będzie miała zastrzeżeń, to mogą je zgłosić kraje uznające, że Nord Stream 2 wpłynie na ich bezpieczeństwo dostaw. Byłaby to interwencja podobna do sporu o decyzję Komisji Europejskiej w sprawie OPAL, która została zakwestionowana przez rząd polski w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Trybunał orzekł, że decyzja uderza w solidarność energetyczną, czyli powoduje korzyść dla jednego państwa unijnego kosztem innego, które ucierpi na bezpieczeństwie dostaw. Na podstawie tego precedensu teoretycznie można byłoby kwestionować certyfikację i sposób wdrożenia trzeciego pakietu energetycznego względem Nord Stream 2 przez Bundesnetzagentur. Postępowanie mogłoby wówczas wstrzymać zezwolenie na rozpoczęcie dostaw w ramach środków zaradczych lub pozwolić na dostawy do rozstrzygnięcia sporu. Spór o OPAL pozwolił opóźnić wykonanie decyzji Komisji Europejskiej zezwalającej na zwiększenie dostaw tą odnogą Nord Stream 1 o ponad rok. – Wygląda na to, że ze względu na treść ustępu trzeciego artykułu siódmego, jesteśmy po bezpiecznej stronie. Znalazła się tam klauzula, że przed jakimkolwiek udzieleniem derogacji dla Nord Stream 2 regulator musi wziąć pod uwagę bezpieczeństwo dostaw i wpływ na konkurencyjność rynku krajów ościennych – powiedział Piotr Woźniak, prezes PGNiG, na konferencji wynikowe. – To kalka w kalkę zapis przeniesiony z innej dyrektywy. Jeżeli on będzie przestrzegany, to czujemy się bezpiecznie. W przypadku OPAL brak takiej analizy spowodował jednoznaczną reakcję z naszej strony – przypomniał. Polacy mają argument uznawany w przeszłości przez Komisję, że Nord Stream 2 wzmocni dominującą pozycję Gazpromu na rynku Europy Środkowo-Wschodniej i pozwoli na nadużycia, jak dumping czy tworzenie zmów z pośrednikami w regionie. Do rozstrzygnięcia pozostaje jak uruchomienie Nord Stream 2 wpłynęłoby na przesył przez Gazociag Jamalski na odcinku polskim i czy ich usunięcie byłoby problemem rynkowym. Polska jest w innej sytuacji niż Ukraina i nie zależy egzystencjalnie od poziomu dostaw gazu rosyjskiego przez jej terytorium.

Kiedy ruszy Nord Stream 2?

Wyzwania opisane powyżej świadczą o tym, że nawet jeśli Nord Stream 2 będzie zbudowany i gotowy do pracy, niekoniecznie rozpocznie pracę w połowie 2020 roku zgodnie z nowym planem, uwzględniającym dotychczasowe opóźnienie. Dodatkowa zwłoka może się pojawić za sprawą Komisji Europejskiej albo Warszawy.

Jakóbik: Spór o Nord Stream 2 może skończyć się w sądzie