Szymański: Sukces transformacji energetycznej nie może być uzależniony od Putina

16 września 2020, 14:00 Alert

Dla każdego kraju na Zachodzie, który wierzył w „normalne” stosunki z Moskwą, otrucie w zeszłym miesiącu przywódcy rosyjskiej opozycji Aleksieja Nawalnego powinno być brutalnym przebudzeniem – pisze minister ds. europejskich Konrad Szymański dla Politico.

Konrad Szymański. Fot. Parlament Europejski
Konrad Szymański. Fot. Parlament Europejski

Nawalny zmieni sposób myślenia elit?

Atak z wykorzystaniem bojowych środków trujących, to znany z minionych lat modus operandi rosyjskich służb specjalnych. Otrucie Nawalnego jest tylko ostatnim z długiej serii wrogich działań Kremla, w tym wojen, wtrącania się w wybory i zabójstw politycznych. A jednak, nawet teraz, niektóre kraje europejskie bronią swojego dalszego udziału w projekcie Nord Stream 2 – długoterminowym przedsięwzięciu geopolitycznym i gospodarczym z Moskwą, które uzależni gospodarczo Unię Europejską od Rosji i podważy zdolność podejmowania zdecydowanych kroków przeciwko tego typu zachowaniu.

Ta strategia „nie robienia niczego” staje się coraz bardziej ryzykowna. W ostatnich latach widzieliśmy, że prezydent Rosji Władimir Putin jest nieprzewidywalnym partnerem. Umocnił władzę w swoim kręgu, zmienił konstytucję, aby przedłużyć swoje rządy, i okazał się otwarcie wrogo nastawiony do UE. Postawienie na „normalne” relacje z Kremlem, czy normalną współpracę gospodarczą z Moskwą i głównymi rosyjskimi firmami, jest niezwykle naiwne.

Projekt Nord Stream 2 spotkał się z krytyką ze strony Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego. Powodem była sprzeczność z celami polityki energetycznej i bezpieczeństwa UE.

Przedsięwzięcie będzie służył wyłącznie elitom politycznym i gospodarczym Moskwy oraz zwiększy wpływ Rosji na kraje Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Ukrainę, tradycyjnie uzależnione od zaopatrzenia w rosyjski gaz ziemny.

Oprócz zagrożeń geopolitycznych projekt miałby również negatywne konsekwencje gospodarcze. Zakłóciłby płynność unijnego rynku energii poprzez koncentrację prawie wszystkich dostaw do Rosji – stanowiących ponad jedną trzecią importu UE – w jednym miejscu – Niemczech.

Wsparcie dla Nord Stream 2 jest również wątpliwe, biorąc pod uwagę nowe, ambitne cele klimatyczne stawiane przez Komisję Europejską i prezydencję niemiecką w Radzie UE. Zwiększenie importu węglowodorów z kraju, w którym przepisy dotyczące ochrony środowiska są znacznie mniej restrykcyjne niż nasze, wydaje się być sprzeczne z celami polityki klimatycznej UE.

Oczywiście polski rząd jest ostatnim, który mówiłby, że gaz ziemny nie ma do odegrania roli w przejściu na czystą energię, bo to droga, którą chcemy podążać w najbliższych latach. Nie możemy jednak pozwolić, aby sukces transformacji energetycznej UE był uzależniony od woli skorumpowanego reżimu Putina.

Kontynuacja projektu rurociągu zagroziłaby również relacjom z naszym najbliższym sojusznikiem. W swoim zapale do ochrony Nord Stream 2, niektóre kraje wydają się być gotowe zaszkodzić relacjom transatlantyckim i być może popaść w pełnoskalową wojnę handlową ze Stanami Zjednoczonymi, w której zarówno Partia Demokratyczna, jak i Republikańska popierają wstrzymanie budowy Nord Stream 2.

Zatrucie Nawalnego pokazuje nam, jakim partnerem jest Putin. Powinniśmy skorzystać z okazji, aby przemyśleć nasze zaangażowanie, w tym gospodarcze.

Opracował Mariusz Marszałkowski

Marszałkowski: Łukaszenka jeszcze poczeka na rachunek z Moskwy