Jakóbik: Pani Kanclerz, proszę ustąpić przy Nord Stream 2

19 marca 2018, 07:31 Energetyka

Niemcy skutecznie blokują inicjatywy mogące, jeśli nie zablokować, to przynajmniej obwarować prawem unijnym inwestycję Nord Stream 2, krytykowaną przez Komisję Europejską. Wizyta kanclerz Angeli Merkel w Polsce to być może ostatnia okazja do szczerej rozmowy na ten temat. Niemcy powinny poprzeć rewizję dyrektywy gazowej, jeżeli chcą zachować wiarygodność w projekcie Unii Energetycznej – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Angela Merkel (L) i Mateusz Morawiecki (P) / fot. KPRM

Wizyta Angeli Merkel w Polsce

W dniu 19 marca wieczorem kanclerz Niemiec Angela Merkel odwiedzi Polskę, by rozmawiać o szeregu spraw, z których jedną z kluczowych z polskiego widzenia jest Nord Stream 2. To inwestycja w gazociąg z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie, która według zwolenników – jak niemieckie firmy BASF/Wintershall i E.on/Uniper są dobrym biznesem, bo dadzą tani gaz. Podobnego zdania jest rząd w Berlinie, który unika dyskusji broniąc się, że to przedsięwzięcie biznesowe.

Ostatni raz to stanowisko potwierdził Heiko Mass, minister spraw zagranicznych Niemec, podczas wizyty w Warszawie z 16 marca. – Chcemy prowadzić dialog, ale jest to projekt komercyjno – gospodarczy. Myślę, że będzie nadal tak traktowany – powiedział Mass. Polska wyraża gotowość do dalszego rozwoju współpracy gospodarczej z Niemcami, które są głównym partnerem gospodarczym naszego kraju w Unii Europejskiej. Strony pozostały przy swoim w ocenie projektu Nord Stream 2.

Tymczasem w marcu może dojść do głosowania nad propozycją nowelizacji dyrektywy gazowej przedstawioną przez Komisję Europejską, która mogłaby podporządkować Nord Stream 2 prawo i, być może go opóźnić, ale nie zablokować. To rozwiązanie także krytykuje Berlin, co budzi obawy o konstruktywność oporu w obronie Nord Stream 2 i jest potwierdzeniem, że nad projektem rozpięty jest parasol ochronny naszego zachodniego sąsiada.

Rosja testuje odpowiedź Zachodu

To niedorzeczne w obliczu coraz bardziej agresywnego zachowania Rosji. Nord Stream 2 to projekt Gazpromu, który jest stuprocentowym udziałowcem spółki o tej samej nazwie. Niemieckie firmy są pożyczkodawcami, ale nawet w ten sposób legitymizują reżim, który prawdopodobnie po raz kolejny dokonał próby zabójstwa swego wroga na terenie Unii Europejskiej, Siergiej Skripala. Ten sam reżim odbył w niedzielę 18 marca rytuał „wyborów prezydenckich”, w których ponownie zwyciężył Władimir Putin. Utrzymanie wsparcia dla Nord Stream 2 to także uderzenie w Ukrainę, którą Niemcy wspierają w innych obszarach. Ukraińcy ujawnili, że w styczniu 2018 roku Gazprom mógł celowo manipulować poziomem przesyłu gazu przez ich terytorium w celu sprawdzenia gotowości systemu przesyłowego na ewentualne ograniczenie lub przerwę dostaw.

Jak ustalił BiznesAlert.pl mogło to mieć związek z przeniesieniem centrum sterowania dostawami z siedziby Gazprom Export w Berlinie do Rosji. Kurek z rosyjskim gazem pozostaje poza kontrolą Europy. Ukrtransgaz dysponuje danymi na temat przesyłu z Rosji, który zmieniał się w styczniu tak, jakby Rosjanie testowali wytrzymałość systemu ukraińskiego, najpierw padła jedna nitka, potem druga i trzecia, potem działała tylko jedna i znowu inna. Finałem tych testów było niepodporządkowanie się wyroki trybunału arbitrażowego i rezygnacja z ustalonych dostaw gazu na Ukrainę w marcu tego roku, co skrytykował także Berlin.

Jakóbik: Ukraina ujawnia. Gazprom celowo wywołał kryzys dostaw

Brak adekwatnej odpowiedzi Unii Europejskiej w obronie partnera ze Wspólnoty Energetycznej będzie oznaczał, że testy prowadzone przez Rosję wyszły pozytywnie dla Putina, a niektórych członków Wspólnoty można traktować gorzej, niż Europę pierwszej prędkości. To prosta recepta na dezintegrację w sektorze energetycznym. Jeżeli Niemcy zgodzą się na Nord Stream 2 i nie pozwolą przy tym na rewizję dyrektywy gazowej, gazociąg będzie działał w pustce prawnej (stwierdzenie Komisji), a Rosjanie będą mieli swobodę w manipulacji poziomem dostaw. Ewentualne przerwy lub ograniczenia wytłumaczą najwyżej problemami technicznymi, jak w wakacje 2017 roku, kiedy przy dostawach do Polski pojawił się zawodniony gaz zmuszający Polaków do przerwania importu z Rosji, co opisywał BiznesAlert.pl. Ostatecznie, dalsza współpraca z Moskwą po tym, jak Berlin oficjalnie przyznał, że próbowała ingerować w proces demokratyczny na ich terytorium, jest co najmniej kłopotliwa. Daje także asumpt do krytyki polityki proeuropejskiej, prozachodniej Polski przez siły nacjonalistyczne proponujące w zamian zbliżenie z Rosją.

Wystarczy jeden gest

Widać, że Niemcy nie chcą porzucić współpracy gospodarczej z Rosją pomimo niskiej wiarygodności tego partnera. Pokazuje to Nord Stream 2, ale i wymiana aktywów towarzysząca temu projektowi. BASF/Wintershall wszedł w układ „złoża za gazociąg”. Wintershall posiada 24,99 procent akcji Jużno-Russkoje i jako pierwszy partner inwestycyjny Gazpromu ma zapewnione 35 procent zysków z wydobycia. W marcu pojawiła się informacja, że pomimo dostarczenia turbin Siemensa na Krym, niemiecka firma chce dostarczyć kolejne urządzenia tego typu do Czeczenii, nie licząc się z ryzykiem. To skandal do wyjaśnienia w rozmowach w Warszawie.

Pani Kanclerz Angela Merkel prawdopodobnie nie zechce zrezygnować z interesów z Rosją, co byłoby trudne w obliczu uwikłania jej koalicyjnego partnera w relacje biznesowe z Rosjanami, czego prominentnym przykładem jest Gerhard Schroeder, dawniej kanclerz, a obecnie lobbysta Gazpromu. Być może poparłaby, chociaż kompromisowe rozwiązanie w postaci noweli dyrektywy gazowej. Jeżeli Nord Stream 2 musi powstać, może mógłby zostać zbudowany zgodnie z prawem europejskim kilka lat później? Pani Kanclerz, po przeczytaniu tego tekstu apeluję o to jedno ustępstwo na rzecz Polski i całej Unii Energetycznej. Po szeregu ustępstw na rzecz Rosji byłoby to dobre rozwiązanie ratujące wizerunek republiki federalnej.

P.S.: Co możemy dać w zamian? Przecież to Siemens mógłby budować bloki gazowe PGE i innych firm zdecydowanych na zwrot energetyczny.