Stępiński: Skripalem w krytyków Nord Stream 2

23 marca 2018, 07:30 Energetyka

Wbrew faktom rosyjskie media próbują przekonać opinię publiczną, że sprawa otrucia byłego pułkownika GRU oraz byłego agenta brytyjskiego wywiadu Siergieja Skripala jest prowokacją wymierzoną we współpracę Rosji z Europą, zwłaszcza w energetyce – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl.

Kreml. Grafika: Freepik.
Kreml. Grafika: Freepik.

Wszystkie środki dozwolone

Według cytowanego przez agencję RIA Novosti Dmitrija Lekucha ostatnie informacyjne wzmocnienie politycznego ataku na Nord Stream 2 i Gazprom nie jest przypadkowe. Mimo, że podczas ostatniej wizyty szef niemieckiej dyplomacji zaznaczył, że nie należy łączyć kwestii planowanego gazociągu ze sprawą Skripala.

W artykule opublikowanym na stronach RIA Lekuch przekonuje, że w przestrzeni medialnej pojawiają się informacje o tym, iż Gazprom powoli wycofuje się z Turkish Stream, ponieważ nie może porozumieć się z Turcją. Stwierdził, że kolejna sensacja dotyczy lądowej odnogi Nord Stream 2, a więc gazociągu EUGAL, który nie będzie gotowy w momencie uruchomienia nowego rurociągu bałtyckiego. – Tutaj pojawia się wniosek, że Gazprom będzie musiał podpisać z Ukrainą umowę na tranzyt gazu po 2020 roku, aby wypełnić zobowiązania w ramach kontraktów długoterminowych z europejskimi odbiorcami. Oczywiście Kijów wykręci ręce Gazpromowi i doprowadzi do anulowania Nord Stream 2 – napisał.

Ekspert chce przekonać czytelników, że mimo, iż Gazprom chce wypowiedzieć umowę tranzytową, tranzyt gazu przez Ukrainę nie zostanie zatrzymany. – Gazprom wielokrotnie informował Komisję Europejską, że jest gotów utrzymać tranzyt gazu przez Ukrainę na poziomie 15-30 mld m sześc. rocznie. Przy czym powinien być realizowany na komercyjnych warunkach i nie powinien być sprawą o znaczeniu krytycznym dla Gazpromu i jego klientów w Europie – uważa Lekuch. Jego zdaniem Kijów nie powinien mieć wpływu na formułę cenową, określoną w kontrakcie tranzytowym.

Uderzenie w Ukrainę i USA

Jak wielokrotnie wskazywaliśmy w BiznesAlert.pl, uruchomienie forsowanego przez Rosjan Nord Stream 2 pozbawiłoby Ukrainę roli państwa tranzytowego i przychodów sięgających ok. 3 proc. PKB. Kijów znajduje się na długiej drodze trudnych i kosztownych reform. Pozbawienie go tych środków i tranzytu może doprowadzić do pogłębienia niestabilności naszych wschodnich sąsiadów. Ukraina przekonuje, że jest w stanie zapewnić nieprzerwany tranzyt gazu do Europy. Rosjanie próbują natomiast za wszelką cenę zdyskredytować Ukrainę jako państwo tranzytowe, oskarżając ją o bezprawny odbiór surowca przeznaczonego dla europejskich klientów. Stosują w tym celu m.in. manipulowanie ciśnieniem w rurociągu tranzytowym, aby Kijów musiał wykorzystywać własne rezerwy gazu do zapewnienia odpowiedniego przesyłu paliw do Europy. Jest to element szerszej strategii Rosji, mającej na celu pozbawienie Ukrainy statusu państwa tranzytowego. Dzięki temu Gazprom mógłby słać gaz głównie poprzez planowany gazociąg Nord Stream 2 i bardziej uzależnić Stary Kontynent od swojego surowca.

Zdaniem Dmitrija Lekucha Stany Zjednoczone miały bardzo dobry plan. – Jeżeli Nord Stream 2 nie zostałby zaplanowany, a tranzyt nadal byłby realizowany przez ukraińskie gazociągi, w które trzeba zainwestować 5 mld dolarów, a takich środków Ukraina nie ma, to surowiec ten byłby zastępowany przez LNG z USA – mówił Lekuch dodając, że dlatego Waszyngtonowi nie podoba się realizacja wspomnianego projektu. Według eksperta trwa walka o europejski rynek gazu, na którym miejsca wystarczy zarówno dla surowca dostarczanego rurociągami z Rosji i LNG ze Stanów Zjednoczonych. – Właśnie ze względu na tę walkę, narasta ilość fake newsów – zakończył.

Takie wypowiedzi wpisują się w podejmowane przez Rosjan próby dyskredytacji dostaw amerykańskiego LNG. W tym kontekście należy jednak zaznaczyć, że LNG, m.in. z USA, stanowi szansę na zmniejszenie zależności Europy od rosyjskiego paliwa. Dlatego też Moskwa stara się promować budowę gazociągu Nord Stream 2 i dyskredytować działania państw Europy Środkowo-Wschodniej na rzecz dywersyfikacji źródeł dostaw, obawiając się utraty swoich udziałów na tym rynku.