Riley: Niemcy zachęcają Polskę do pozwu za obronę Nord Stream 2

7 listopada 2019, 07:30 Energetyka

Gazeta Bild donosi, że Niemcy spróbują obejść zapisy nowelizacji dyrektywy gazowej z 2019 roku, ułatwiając powstanie Nord Stream 2. – Państwa członkowskie mogą wnieść własne bezpośrednie postępowanie przeciwko innemu państwu członkowskiemu. Niemcy proszą się o ten poziom reakcji prawnej – podkreśla prof. Alan Riley z Atlantic Council Global Energy Center. Czy Polska zdecyduje się na ten ruch?

Rury. Fot. Nord Stream 2
Rury. Fot. Nord Stream 2

Niemcy chcą obejść dyrektywę gazową

Riley przypomina doniesienia niemieckiego dziennikarza, Juliana Röpcke który twierdzi, że kluczowa data „23 maja 2019 rok” będąca punktem granicznym ukończenia wszystkich gazociągów importowych, które mogą zostać wyłączone z pod rygoru znowelizowanej dyrektywy gazowej, została usunięta z projektu niemieckiej ustawy ratyfikującej zmiany w unijnej dyrektywie. – Wydaje się zatem, że Nord Stream 2 uchyla się od stosowania zapisów tej dyrektywy – pisze prawnik na Twitterze.

„Niemcy proszą się o pozew”

– To wyraźny brak zgodności z prawem Unii. Krajowe przepisy wykonawcze muszą wdrażać treść prawa Unii. Nie ominiesz nawet tych elementów, których nie lubisz. Istnieją pewne istotne konsekwencje prawne i polityczne – podkreśla prof. Riley. Przypomina, że wszystkie państwa członkowskie są uprzywilejowanymi podmiotami w sądzie UE. – Mogą wnieść własne bezpośrednie postępowanie przeciwko innemu państwu członkowskiemu. Niemcy proszą się o ten poziom reakcji prawnej – podkreśla.

Niemcy chcą obejść dyrektywę gazową mającą usidlić Nord Stream 2

 

Riley wskazuje, że 10 września na skutek działań Polski, Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej uchylił decyzję o wyłączeniu OPAL spod regulacji antymonopolowych, podjętej przez Komisję Europejską na korzyść Gazpromu. Niemcy zapraszają Polskę do wszczęcia postępowania przeciwko nim, tym razem szukając przyspieszonej procedury, w celu unieszkodliwienia dyrektywy gazowej.

– W takich okolicznościach Komisja pod przewodnictwem niemieckiej szefowej Komisji Europejskiej nie byłaby w stanie wszcząć własnego postępowania i starać się działać szybko, aby zapewnić pełną zgodność z prawem Unii – uważa ekspert.

Sądy niemieckie też mogą stwarzać jego zdaniem problemy. – Krajowe przepisy wykonawcze są zwykle odczytywane w kontekście faktycznej dyrektywy, którą wdrażają. Sądy niemieckie mogą równie dobrze uznać, że chodzi o ograniczenie czasowe w dyrektywie (w odniesieniu do Nord Stream 2 – przyp. red.) – podaje prof. Riley.

Kardaś: Wyrok OPAL to szansa dla przeciwników Nord Stream 2 (ROZMOWA)

Widmo sankcji

Według Rileya opisywane posunięcie podważa moralną wiarygodność Niemiec w sprawie Nord Stream 2. – Berlin zakomunikował Waszyngtonowi, że gazociąg będzie traktowany zgodnie z prawem UE, i że nie ma potrzeby stosowania sankcji – powiedział.

Zdaniem prawnika Niemcy rażąco naruszyły prawo unijne i w ten sposób wzmocniły argument za wprowadzeniem sankcji przeciwko Nord Stream 2. – Kongres może działać szybko i nałożyć sankcje – podkreśla w komentarzu na twitterze prof. Riley.

Niemcy narażają się na pozwy i odszkodowania

– Istnieje również perspektywa odpowiedzialności Niemiec. Jeżeli Niemcy, naruszając prawo UE, wyrządzą szkodę gospodarczą osobom trzecim „prima facie” (dowód zbliżony od domniemania faktycznego – przyp. red.) mamy roszczenie odszkodowawcze jak w przypadku wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie Andrei Francovich – podaje prof. Riley. Ta sprawa z 1991 roku dotyczyła odpowiedzialności odszkodowawczej państwa członkowskiego za naruszenie prawa Unii Europejskiej.

– Niemcy mogą narazić się na konieczność zapłaty odszkodowań na rzecz przedsiębiorstw energetycznych i konsumentów w całej Europie Środkowej za szkody wyrządzone przez Nord Stream 2 – podkreśla prof. Riley. Jego zdaniem opisywany przypadek jeszcze bardziej podważy wiarygodność i zaufanie do tego projektu.

Opracował Bartłomiej Sawicki