Nowa władza zaczyna od audytu w kopalniach. Czy zdecyduje się na ich wyciszanie?

13 listopada 2015, 07:56 Energetyka

KOMENTARZ

Teresa Wójcik

Redaktor BiznesAlert.pl

Zespół PiS ds. programu dla branży górniczej  pracował  ( i pewnie pracuje nadal ) nad takim programem. Sądząc z informacji przedstawionej PAP przez posła Krzysztofa Tobiszowskiego prace dotykają spraw bardzo trudnych, m.in. naprawy  górnictwa.  Wymaga to „poznania faktycznego stanu sektora”, a według zapowiedzi dr. Piotra Naimskiego w debacie sejmowej 16 stycznia br. – przeprowadzenia w tym celu audytu wszystkich kopalń.

 

Różne metody restrukturyzacji górnictwa

Proces wygaszania i likwidacji może być różny. Jest klasyczna  ścieżka związana z wnioskiem o upadłość i później orzeczoną sądową upadłością oraz likwidacją przez syndyka. Łagodniejszą alternatywę stanowią przejęcia przez specjalną Spółkę Restrukturyzacji Kopalń (SRK), która także zajmuje się procesami wygaszania wydobycia i likwidacją.  Choć teoretycznie SRK może kopalnię przeznaczoną do likwidacji sprzedać, jeśli się znajdzie inwestor. Właściciel – w tym wypadku państwowy – mógłby jeszcze w nierentownej kopalni wydobycie „uśpić”, tj. zamknąć ją w taki sposób, aby wrócić do eksploatacji w sprzyjających warunkach. Takie zamknięcie kopalni musi zabezpieczyć złoża węgla, aby nie uległo zniszczeniu, jak przy „zwykłej” likwidacji. Tyle, że to szalenie droga procedura i chyba wyjątkowo stosowana, a w Polsce nigdy.

Jednak już w czasie wspomnianej debaty 16 stycznia politycy PiS mieli świadomość, że konieczne będzie zamknięcie iluś kopalń. Chodziło jednak o to, aby zamknięte zostały te, „gdzie się fedruje głównie kamień”. A po przypadku Silesii, gdzie prezesi KW twierdzili, że tam już węgiel się skończył, konieczne było dokładne sprawdzenie stanu faktycznego. Stąd konieczność audytu. Także eksperci – np. dr Janusz Steinhoff, autor restrukturyzacji z lat 90’ – uważają, że należy zlikwidować te kopalnie, gdzie złoża są wyczerpane, a do innych złóż nie ma tam dostępu.

Jeśli takie rozwiązanie dyktuje rynek – trudno, decyduje ekonomia. Ale często nie ma pewności w tej materii. Kopalnia Silesia od dość dawna przynosiła coraz więcej strat, należałoby wydobycie wygasić i zakład zlikwidować. Skąd się brały straty – nie było odpowiedzi. Tymczasem załoga – zwłaszcza kopalniana Solidarność – się uparła, że fedrowanie może dać zysk, bo kopalnia dysponuje  bardzo dużymi złożami przemysłowego węgla. Likwidacja kopalni oznaczałaby bezpowrotną stratę tych złóż. Po dwóch nieudanych próbach sprzedaży Silesia pozyskała inwestora,  przedsiębiorstwo górnicze należące do czeskiego Holdingu Energetycznego i Przemysłowego oraz załogi kopalni. Dziś Silesia, jako prywatna firma  fedruje i na trudnym rynku radzi sobie dobrze.

 

Czy i które kopalnie zamykać

Kiedy więc wygasić wydobycie i zlikwidować kopalnię, żeby nie zmarnować cennej kopaliny? Do podjęcia decyzji – likwidować czy nie – trzeba mieć solidną wiedzę o kopalni. Bo gdy mówimy o górnictwie – podstawą do oceny sytuacji musi być stan kopalni. I być może podstawowym błędem dotychczasowej administracji państwowej było ratowanie trzech spółek grupujących kopalnie. W czasie pamiętnego kryzysu w górnictwie w grudniu 2013 – lutym 2014 rząd b. premier Ewy Kopacz ratował Kompanię Węglową (zapowiadając transformację KW w Nową Kompanię Węglową). Program miał formalną nazwę restrukturyzacji. Na początek 4 lub 5 kopalń miało zostać zlikwidowanych, a wydobycie w nich wygaszone.

Jednak są na Śląsku dość liczne środowiska, które nie chcą likwidacji żadnych kopalń. Takie opinie podziela wielu związkowców z „S”. Z tego powodu charyzmatyczny szef śląsko-dąbrowskiej „S” Dominik Kolorz, sztygar górniczy z Rybnika, poparł w wyborach nie PiS (bo nie dowierza, że nie będzie likwidować kopalń), z którym umowę  zawarł szef Komisji Krajowej „S”, Piotr Duda –  tylko Pawła Kukiza. Kolorz jest na Śląsku popularny i może sprawić sporo problemów, a jest niestety głęboko przekonany, że wszystkie kopalnie są „dobre”.

Do podjęcia racjonalnych decyzji konieczna jest wiedza o każdej konkretnej kopalni. Dlatego już kilka lat temu w Prawie i Sprawiedliwości pojawiła się koncepcja przeprowadzenia audytu  kopalń w polskim górnictwie, jako podstawy  realnych reform strukturalnych. Audyt ma objąć wszystkie polskie kopalnie we wszystkich spółkach węglowych (KW, KHW i JSW).

Dotychczasowe rządowe plany wobec śląskiego górnictwa w ogóle nie dotykały przyczyn kryzysu. Nikt nie zwrócił np. uwagi, że w ciągu kilku lat koszt funkcjonowania samej tylko Kompanii Węglowej osiągnął zawrotną kwotę 2 mld zł. rocznie. Nie było jasnej dyspozycji dla zarządów, aby przeprowadziły rzetelne audyty, jako podstawę do analizy stanu poszczególnych kopalń. Bankructwo kopalni Kazimierz-Juliusz wreszcie częściowo odsłoniło skandaliczny stan faktyczny. Według prokuratury na ten stan złożyły się zawinione przez zarząd Katowickiego Holdingu Węglowego oraz dyrekcję kopalni następujące błędy decyzyjne: – Niegospodarność przy zakupach sprzętu, całkowicie niepotrzebne zakupy, po, dojrzenie oszustw przy zakupach; – Przekazywanie nieprawdziwych danych finansowych; – Niejasne relacje między kopalniami i zewnętrznymi spółkami serwisowymi;.-  Inwestowanie bez sprawdzenia  zasadności i sposobu prowadzenia, fikcyjne lub niepotrzebne umowy zewnętrzne; Nieprawidłowości w naliczania płac w administracji, duży przerost administracji w stosunku do realnych potrzeb zarządzania; Przejadanie przez KHW odpisów przeznaczonych na likwidację kopalń.

Rzetelny audyt zapewne pozwoli ocenić funkcjonowanie w całym górnictwie  administracji i zarządów, a jednocześnie  zbadać i określić stan ekonomiczny kopalni, w tym rzeczywiste przyczyny strat. Daleko lepiej niż formalne sprawozdania i kontrole księgowości. Kolejna dziedzina audytu to zbadanie warunków geologicznych każdej kopalni, stanu złóż, ich usytuowania, parametrów, gatunku węgla, warunków wydobycia,  itd. Wszystkiego, co stanowi o podstawach funkcjonowania kopalni.

Audyt pozwoli na przeprowadzenie  generalnej i solidnej oceny stanu obecnego, wskazanie działań naprawczych i ich zrealizowania. W jego toku partia rządząca ma ocenić, czy i które kopalnie nadają się do likwidacji. Wreszcie wskaże on prawidłowe i opłacalne kredytowanie inwestycji, które w polskim górnictwie węgla kamiennego są konieczne i pilne.

 

Wyciszanie kopalń

Tobiszowski sporo miejsca poświęcił w swoich wypowiedziach dla mediów omawianiu dość niezwykłej metody zaprzestania wydobycia w kopalniach. Nazwał ją „wyciszaniem kopalń”. Nie wiadomo, co miał na myśli – czy specjalny sposób likwidacji kopalni, taki, który pozwala przywrócić ją do eksploatacji  (nazywany czasem „uśpieniem”  kopalni). Sposób w zasadzie bardzo kosztowny i prawie nigdy nigdzie nie stosowany. Zwraca uwagę, że ten kosztowny sposób polityk PiS zapowiada wobec kopalń o niskiej rentowności. Po to, aby gdy wróci koniunktura na węgiel, przywrócić eksploatację tych kopalń. Pytanie, które pomija – co z załogami tych wyciszonych kopalń – zatrudnienie tymczasowe w innych kopalniach ( byłyby one dodatkowo obciążone), urlopy bezpłatne? Zasiłki specjalne?

Może jednak przyszły wiceminister miał na myśli nie owo specyficzne zamknięcie kopalni tylko przerwanie wydobycia, takie jak bywa w czasie strajku okupacyjnego na dole kopalni, kiedy górnicy nie fedrują tylko  wykonują pewne czynności konieczne dla utrzymania kopalni: odwadnianie, wentylacja, dbałość o obudowę chodników itp. Tyle, że te czynności w czasowo zamkniętej kopalni musiałby być wykonywane prawdopodobnie przez kilka lat. Kto ponosiłby koszty?  Tobiszowski jednak stwierdza: – Trzeba się zastanowić nad wyciszeniem kopalń, które mają trudno dostępne złoże, by zdjąć część węgla z rynku. Jego los w nowym rządzie nie jest jednak znany. Sam Krzysztof Tchórzewski ma według deklaracji Beaty Szydło być ministrem bez teki do czasu reformy ustawy o działach administracji rządowej. Nie wiadomo czy u jego boku w randze wiceministra stanie rzeczywiście poseł Tobiszowski.