Sadkowska: Świat po koronawirusie nie będzie miejscem dla odkrywki Złoczew (POLEMIKA)

6 kwietnia 2020, 15:00 Energetyka

Pompowanie kapitału w węgiel brunatny było ryzykowne jeszcze przed pandemią. Po recesji wywołanej przez koronawirusa stanie się skrajnie nieopłacalne. W takim świecie budowa Złoczewa, odkrywki z wieloma problemami, będzie dla PGE samobójstwem finansowym. Do końca maja GDOŚ ma zdecydować, czy nowa odkrywka dostanie pozwolenie środowiskowe, które otworzyłoby drogę do otrzymania koncesji na wydobycie – przekonuje Monika Sadkowska z ClientEarth.

Odkrywka Garzweiler / fot. Wikimedia Commons
Odkrywka Garzweiler / fot. Wikimedia Commons

Nadciągająca światowa recesja z pewnością nie ominie Polski. Bardzo boleśnie odczują ją koncerny energetyczne, które już notują znaczne straty. Budowa “Złoczewa” to dla PGE szacunkowy koszt ok. 10-15 mld zł. Znacznie rozsądniej byłoby zainwestować te pieniądze w tańszą i bardziej perspektywiczną energetykę odnawialną – za takie kwoty spółka mogłaby na przykład wybudować na morzu farmę wiatrową o mocy 1 GW.

Spółka powinna więc porzucić plany budowy „Złoczewa”, która według niedawnych analiz amerykańskiego Instytutu Ekonomii Energii i Analiz Finansowych (IEEFA) mogłaby zagrozić jej płynności finansowej.

A finanse PGE wyglądają najgorzej w historii. W zeszłym tygodniu dowiedzieliśmy się, że spółka zakończyła 2019 rok ze stratą 9 mld złotych, a jej cash flow per saldo jest bliski zera. Przez kryzys koronawirusa rok 2020 prawdopodobnie wypadnie jeszcze gorzej. PGE zdaje sobie sprawę z tego, że nie opłacalny węgiel nie wyprowadzi jej z tego impasu – spółka dokonała niedawno rekordowych odpisów w obszarze energetyki konwencjonalnej i przywróciła wartość części aktywów w obszarze energetyki odnawialnej.  Czy pójdzie krok dalej i porzuci plany budowy odkrywki „Złoczew”?

Tak byłoby najrozsądniej, zwłaszcza że nieopłacalność to nie jedyny problem „Złoczewa”. Kolejnym z nich jest prawo. Miejsce, w którym ma powstać, nie ma studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania, które przewidywałoby odkrywkę. Poza tym nie ma jeszcze decyzji środowiskowej dla złoża „Złoczew” – postępowanie w tej sprawie toczy się od niemal dwóch lat, było wielokrotnie przedłużane i niewykluczone, że zakończy się negatywnie. Bez decyzji środowiskowej “Złoczew” nie otrzyma koncesji. Organizacje ekologiczne, w tym ClientEarth i Greenpeace, podnoszą przy tym, że Regionalny Dyrektor Środowiska po macoszemu zbadał faktyczny wpływ odkrywki na środowisko, w tym klimat, wodę, faunę i florę oraz powietrze.

Nie wiadomo też, czy na węgiel ze „Złoczewa” będzie w ogóle popyt. Także Elektrownia Bełchatów, którą miałby zasilać, jest w coraz gorszej sytuacji. Dotychczas silnie wspierana publicznymi dotacjami elektrownia – nawet 10% przychodów w latach 2013-2018 dostarczały dotacje publiczne – w obecnych warunkach prawnych nie może już liczyć na żadną dodatkową pomoc oprócz rynku mocy.

Funkcjonowanie elektrowni będzie też generowało straty z powodu zaostrzającej się polityki klimatycznej UE, z której wspólnota nie zamierza rezygnować z powodu koronawirusa. Scenariusz podniesienia jesienią celu klimatycznego UE z 40 do nawet 55% jest nadal realny. Oznacza to wzrost cen uprawnień do emisji CO2, a więc znaczne dodatkowe wydatki dla Elektrowni Bełchatów, która średniorocznie emituje rekordowe w Europie 38 mln ton CO2. PGE zdaje się tego nie widzieć, bo obowiązujący plan dla Bełchatowa to business as usual.

Business nie będzie jednak „as usual” i dotyczy to nie tylko energetyki. W najbliższej przyszłości czeka nas kryzys gospodarczy, który wydarzy się wewnątrz głębszego kryzysu – klimatycznego. Pieniądze trzeba będzie mądrzej wydawać, bo będzie ich zwyczajnie mniej. Te kryzysy zrewolucjonizują nasze życie, miejmy jednak nadzieję, że również zmodernizują gospodarkę. Jedno jest pewne – w nowym świecie po koronawirusie nie będzie miejsca na takie dinozaury jak odkrywka „Złoczew”.