Ogniewska: Bez poprawki prosumenckiej nie usuniemy patologii z sektora OZE

18 grudnia 2014, 13:50 Energetyka

Na nasze pytania odnośnie projektu ustawy o odnawialnych źródłach energii odpowiada Agnieszka Ogniewska, ekspert Greenpeace ds. energetyki.

Akcja Greenpeace w Sejmie RP.

– Sejmowa Komisja Nadzwyczajna do spraw energetyki i surowców energetycznych zakończyła pracę  nad rządowym projektem ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE). Głosowana była m.in. tak zwana „poprawka prosumencka”, mająca wspierać rozwój przydomowych źródeł energii odnawialnej. Niestety została ona odrzucona przez Komisję, głównie za sprawą głosów posłów Platformy Obywatelskiej. Podtrzymuje to dotychczasowe stanowisko polskiego rządu, który przygotował projekt ustawy wspierający duże spółki energetyczne, a dyskryminujący obywateli – twierdzi Ogniewska.

– Tymczasem ustawa nie będzie wspierać obywateli  – podkreśla  Anna Ogniewska –  Celem „poprawki prosumenckiej” jest wprowadzenie taryf gwarantowanych dla obywateli produkujących energię w przydomowych mikroinstalacjach OZE. W obecnym projekcie ustawy właścicielom mikroelektrowni proponuje się zakup wyprodukowanego przez nich i oddanego do sieci prądu za 100% hurtowej ceny energii. Oznacza to, że obywatel produkujący prąd w mikroinstalacji OZE, za 1 kilowatogodzinę odsprzedanej do sieci energii ma dostać ok. 18 groszy. Jednak gdy będzie kupował energię z sieci, zapłaci nawet do 64 groszy. Dodatkowa propozycja rozliczenia na zasadzie net-meteringu (możliwość bilansowania co pół roku ilości energii elektrycznej oddanej do sieci, z ilością energii z tej sieci pobraną) to nadal zdecydowanie zbyt mało, by zapewnić opłacalność inwestycji w przydomowe mikroelektrownie. Wprowadzenie taryf gwarantowanych to jedyne rozwiązanie, które może doprowadzić do sytuacji, w której Polacy mieliby podobne szanse by produkować własny, czysty prąd, jak inni Europejczycy. Bez tego energetyka obywatelska w naszym kraju się nie rozwinie, koszty mikroinstalacji nie będą spadać, a ceny energii będą rosły.

Ekspert Greenpeace ocenia: – Jednostki samorządu terytorialnego poza definicją prosumenta. Dużym mankamentem projektu ustawy jest też nietrafiona definicja prosumenta. Obecne przepisy nie dają możliwości podłączenia mikroinstalacji do sieci podmiotom, które nie prowadzą działalności gospodarczej, ani nie są osobami fizycznymi, objętymi „definicją prosumenta”. W definicji prosumenta nie mieszczą się m.in. jednostki samorządu terytorialnego, czyli na przykład szkoły. Może to znacznie utrudnić rozwój energetyki odnawialnej w regionach. O tym jak bardzo sprawa jest zawiła przekonał się Greenpeace Polska, który od kilku miesięcy bezskutecznie próbuje oficjalnie przyłączyć mikroinstalacje wybudowane w ramach 10-tej rocznicy działalności fundacji w Polsce. Sprawa trafiła do Urzędu Regulacji  Energetyki.

Ogniewska zauważa, że przedstawiciele rządu oraz większość parlamentarzystów stoją nadal na stanowisku, że definicja prosumenta nie powinna obejmować innych instytucji niż osoby fizyczne i podmioty prowadzące działalność gospodarczą. Tymczasem, we wrześniu tego roku, prezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, Małgorzata Skucha ogłosiła program dotacji na mikroinstalacje energetyczne dla wspólnot i spółdzielni na łączną kwotę 63 milionów złotych. Miesiąc później minister Marek Sawicki zapowiedział pilotażowy program dotacji z funduszy europejskich dla gmin na montaż małych systemów OZE na terenach wiejskich na kwotę 17 milionów euro. Przedwyborcze terminy składanych obietnic raczej nie były przypadkowe. Bardzo możliwe, że wiele instytucji będzie miało trudności ze skorzystaniem z tych pieniędzy.

Zdaniem rozmówczyni BiznesAlert.pl ograniczanie roli niezależnych producentów OZE to kolejna wada projektu ustawy. Choć ustawa powinna służyć rozwojowi wszystkich rodzajów OZE, to patrząc na jej treść trudno nie odnieść wrażenia, że efekt wprowadzenia tej regulacji, będzie odmienny.

– Rządowy projekt ustawy w rzeczywistości wspiera największe spółki energetyczne w utrzymaniu status quo, a nie proponuje realnego wsparcia dla niezależnych producentów energii. Obecnie 90% energii elektrycznej produkowanej z OZE pochodzi z instalacji należących do 6 największych spółek energetycznych. Udział w rynku niezależnych producentów energii, w tym małych i średnich przedsiębiorstw oraz obywateli, jest wręcz znikomy. Obecny projekt ustawy o OZE tego nie zmieni.  – Ustawa nadal wspiera spalanie węgla z biomasą i zakłada, że jest to ekologiczna forma pozyskania energii. – powiedziała nam przedstawicielka  Greenpeace –  Nie wpłynie to pozytywnie na poprawę bezpieczeństwa energetycznego kraju, ponieważ współspalanie nie prowadzi do powstawania nowych mocy wytwórczych. Dodatkowo, jego rozwój   prowadzi do wzrostu importu. Biomasa importowana jest z ok. 50 krajów świata, przebywając tysiące kilometrów i zostawiając po drodze widoczny „ślad węglowy”, zaprzeczający jednej z głównych idei promocji zielonej energii, czyli ochronie klimatu. Dotowanie tej technologii (któratechnologii, (która kryje się także pod definicją współspalania dedykowanego), blokuje też rozwój energetyki odnawialnej. Koszty wsparcia tego nie ekologicznego procederu poniosą obywatele w rachunkach za prąd (w latach 2005-2012 było to aż 7,5 miliarda złotych), a pieniądze te zasilą konta spółek energetycznych.

– Projekt ustawy o OZE w aktualnym kształcie nie nadaje się do przyjęcia przez Sejm – ocenia Anna Ogniewska – Obecny projekt  prowadzić może do ograniczenia konkurencji i  podtrzymania tendencji do monopolizacji produkcji, wyeliminowania z rynku innowacyjnych technologii, ograniczenia lokalnej przedsiębiorczości, utrzymywania wysokich kosztów produkcji energii z OZE. Mimo wcześniejszych upomnień ze strony Komisji Europejskiej i pozwu za niewdrożenie dyrektywy o OZE wystosowanego przeciwko Polsce w roku ubiegłym, przyjęcie ustawy opóźnia się już o 4 lata. Kilka dni temu, rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości UE uznał, że Polska powinna być ukarana za niewdrożenie dyrektywy o OZE. Kara ma wynieść 61 tysięcy euro dziennie. Czy przygotowany przez rząd projekt ustawy o odnawialnych źródłach energii odsunie widmo kar, tego przesądzić jednoznacznie nie można.

– Komisja ds. energetyki odrzuciła rozwiązania mające poprawić sytuację obywateli i jednostek samorządu terytorialnego, którzy chcieliby rozwijać produkcję energii w mikroinstalacjach OZE. Wszystkie odrzucone poprawki zostaną zgłoszone ponownie, jako wniosek mniejszości na drugie lub trzecie czytanie projektu ustawy o odnawialnych źródłach energii, gdzie posłowie będą mieli szansę pokazać czy zagłosują za, czy przeciw poprawkom służącym obywatelom. Niezależnie od kwestii dotyczących energetyki obywatelskiej trzeba przyznać, że zamiast wspierać czyste i ekologiczne formy produkcji energii oraz poprawę bezpieczeństwa energetycznego kraju, projekt ustawy nadal utrzymuje w mocy szereg patologii, które rozwinęły się w sektorze energetyki odnawialnej w Polsce – zakończyła nasza rozmówczyni.