Zdaniem Bartłomieja Derskiego z portalu Wysokienapiecie.pl system aukcji może zastąpić dotychczasowy model wsparcia energetyki odnawialnej. Czy takie rozwiązanie pomoże polskiemu sektorowi Odnawialnych Źródeł Energii? Zdaniem eksperta wszystko zależy od ostatecznych zapisów ustawy.
Jakóbik: Komisja to za mało. Polska potrzebuje Ministerstwa Energetyki
KOMENTARZ
Wojciech Jakóbik
Redaktor naczelny Biznes Alert
Platforma Obywatelska złożyła w Sejmie projekt uchwały w sprawie powołania nadzwyczajnej komisji do spraw energetyki. Ma ona zajmować się kluczowymi aktami legislacyjnymi dotyczącymi sektora. Prace nad nimi prowadzone są zbyt wolno. Komisja ma przyspieszyć proces.
Owocem prac komisji ma zostać przyjęcie tak zwanego dużego trójpaku energetycznego. To pakiet trzech ustaw regulujących działanie sektora elektroenergetycznego, gazowego i Odnawialnych Źródeł Energii. Póki co rząd prowadził działania doraźne. Ich skutkiem jest projekt tzw. małego trójpaku który zmienia polskie prawo na tyle, by nie prowokowało ono kar Unii Europejskiej za niewdrożenie zalecanych regulacji. Istnieje obawa, że rząd poprzestanie na nowelizacjach chroniących kraj przed karami, nie wprowadzając reform, których wspomniane sektory potrzebują. Komisja do spraw energetyki miałaby uchronić nas przed takim scenariuszem, skoordynować prace nad trójpakiem i doprowadzić je do szczęśliwego zakończenia.
Komisja do spraw energetycznych będzie ciałem kolegialnym a przez to mniej decyzyjnym. Dlatego strategia energetyczna kraju powinna być kreowana przez rząd, a komisja mogłaby pełnić dodatkowo funkcje konsultacyjne. Jednakże, odkąd w Ministerstwie Skarbu Państwa zabrakło Mikołaja Budzanowskiego, w polityce energetycznej rządu widać rozkojarzenie. Brakuje instytucji biorącej pełną odpowiedzialność za energetykę i nadającą jej odpowiedni kurs. Współpraca trójkąta – Ministerstwo Gospodarki, Ministerstwo Środowiska i Ministerstwo Skarbu Państwa nie przynosi odpowiednich rezultatów. Najlepszymi dowodami jest brak oczekiwanego przez inwestorów prawa geologicznego – górniczego i przeciągające się oczekiwanie na duży trójpak. O problemach w kształtowaniu polityki energetycznej przez rząd świadczy także rejterada w sprawie energetyki jądrowej. Obecnie nikt naprawdę nie wie czego się spodziewać po polskim programie atomowym i czy ten będzie kontynuowany. Także polska wersja Energiewende – zwrot energetyczny – polegający, w przeciwieństwie do niemieckiego programu o tej nazwie, na odejściu od wsparcia dla OZE jest zjawiskiem incydentalnym. Ciężko ustalić jaka strategia stoi za nagłym zwrotem zakomenderowanym na razie na poziomie politycznym, w czasie gdy nie jesteśmy jeszcze pewni wypełnienia zobowiązań przyjętych w ramach unijnej polityki klimatycznej w narzuconym terminie. Podobnie przykład nieskoordynowanej pracy rządu i szefów spółek widocznej przy tzw. Jamałgate i obecnie, na przykład w sprawie dwugłosu premiera i prezesa Polskiej Grupy Energetycznej na temat dofinansowania rozbudowy Elektrowni Opole pokazuje, że rząd nie kontroluje tego, co dzieje się w spółkach energetycznych. Wzmocnienie nadzoru postulowane przez Ministra Skarbu Państwa to rozwiązanie niewystarczające. Problemu nie łagodzi istnienie rządowego zespołu do spraw energetyki pod przewodnictwem Ministra Gospodarki. Nie może on funkcjonować dobrze skoro arbitrem w sprawie sporów o energetykę jest jeden z interesariuszy. Polityka energetyczna rządu wystąpiła z ram zakreślonych w strategicznych dokumentach i dryfuje w nieokreślonym kierunku. Tego problemu nie rozwiąże skłócona komisja sejmowa, która wpisze w politykę energetyczną wymagającą konsensusu bieżące spory polityczne. Propozycja partii rządzącej to działanie pozorowane.
To rząd powinien kreować polską politykę energetyczną. Tutaj tkwi problem, ponieważ nie wywiązuje się on z tej roli. Jeżeli w rządzie nie istnieje ośrodek kreujący politykę energetyczną kraju w oparciu o autorytet, powinien powstać odpowiedni resort działający w oparciu o umocowanie instytucjonalne. Wszystkie kompetencje dotyczące energetyki powinny zostać zebrane ze wspomnianego trójkąta ministerstw i skupione w Ministerstwie Gospodarki, lub nowopowstałym Ministerstwie Energetyki. Dzięki temu odpowiedzialność za sektor zostanie ściśle określona i, miejmy nadzieję, skończą się opóźniające pracę targi między stronnictwami. Polska energetyka potrzebuje zdecydowanego działania. Inwestorzy zbyt długo czekają na jasne reguły. Ich stworzenie to zadanie dla Ministerstwa Energetyki.
Opara: nie możemy oszczędzać na uzbrojeniu Marynarki Wojennej
KOMENTARZ
Jakub Opara,
ekspert Narodowego Centrum Studiów Strategicznych
Modernizacja polskich Sił Zbrojnych to hasło, które i obecny rząd, i obecny prezydent mają wypisane na sztandarach. Sęk w tym, że chyba sami decydenci z obecnego układu władzy nie wiedzą, co pod tym sloganem ma się kryć. Urzędowy optymizm i żonglowanie w wywiadach milionami euro, które mają postawić na nogi polską armię, są parawanem dla trwającego od lat chaosu.
Jeśli wierzyć deklaracjom prezydenta Bronisława Komorowskiego, to dziś dla polskich Sił Zbrojnych priorytetem jest posiadanie nowoczesnego systemu obrony przeciwrakietowej i przeciwlotniczej. I na to, zgodnie z doktryną lansowaną przez rząd i prezydenta z PO, mają iść pieniądze przeznaczone na unowocześnienie naszego wojska. Skupienie się wyłącznie na defensywie to pomysł bardzo zły. Inwestycjom w rozwiązania pozwalające na odpowiednio wczesne wykrycie zagrożenia powinny towarzyszyć inwestycje w systemy, które pozwolą na szybką i adekwatną odpowiedź na takie zagrożenie.
Marynarka Wojenna i to, co dzieje się wokół tego rodzaju Sił Zbrojnych, jest bardzo symptomatyczne dla obecnej polityki związanej z przyszłością Sił Zbrojnych. Ktoś złośliwy mógłby powiedzieć, że priorytety, forsowane szczególnie przez Pałac Prezydencki, zależą od tego, kto ma lepszy dostęp do ucha pierwszego obywatela. Wygląda więc na to, że polska armia będzie opierać się przede wszystkim na lotnictwie i wojskach rakietowych. Fakt posiadania przez Polskę dostępu do morza, obowiązków naszej floty wynikających z naszego członkostwa w Pakcie Północnoatlantyckim, a także bardzo zły stan Marynarki – to wszystko w Pałacu robi tylko znikome wrażenie.
Do końca 2022 roku Marynarka Wojenna ma otrzymać ponad 20 nowych jednostek pływających oraz kilkanaście śmigłowców i tzw. bezzałogowców oraz trzy nowe okręty podwodne. Jeśli chodzi o te ostatnie, to wspomniany już minister Klich „zabłysnął” pomysłami kupna okrętu Papanikolis, którego unikalna cecha to przede wszystkim błędy konstrukcyjne groźne dla załogi, a także konieczność serwisowania go w niemieckich stoczniach. Gdyńska Stocznia Marynarki Wojennej nadal znajduje się w stanie upadłości, a na razie nie ma żadnych planów wykorzystania jej dla wspomnianego planu modernizacji floty – nie licząc ogólnikowych deklaracji oficjeli, którzy zapewniają o swoim poparciu dla koncepcji wykorzystania zakładu przy dozbrajaniu Marynarki Wojennej RP.
Zostawmy na razie sprawę kupna okrętów podwodnych – czy to będą okręty niemieckie, francuskie czy holenderskie. Pytanie brzmi: czy okręty, które otrzyma nasza flota, umożliwią wykorzystanie pocisków manewrujących i będą tym samym elementem naszego systemu odstraszania? Jeżeli mamy wydawać pół miliarda złotych na zakup każdego z okrętów (z taką kwotą, albo nawet wyższą, należy się liczyć), to niech to będą środki możliwie dobrze zainwestowane. Pociski manewrujące byłyby tym komponentem naszego systemu odstraszania, który dawałby mu nie tylko defensywny charakter, ale pozwalał na ofensywną odpowiedź na ewentualny atak.
Nie możemy oszczędzać na odpowiednim uzbrojeniu Marynarki – analogicznie do pozostałych rodzajów Sił Zbrojnych. W obecnych realiach nie jest to jedynie inwestycja w nasze narodowe bezpieczeństwo. Bez nowoczesnej armii, nowoczesnej i sprawnej Marynarki Wojennej nie będziemy mogli zbudować sobie takiej pozycji w ramach NATO, jaka nas zadowala. Koszty? Owszem są, ale tak samo kosztują nowe elektrownie czy terminale LNG. To inwestycje w narodowe bezpieczeństwo. Obecny rząd przyzwyczaił nas, że wydawane pieniądze mają przede wszystkim służyć podnoszeniu sondażowych słupków. Jak odrealniona to była koncepcja, pokazują ostatnie trendy sondażowe. Może więc wreszcie pora wydać pieniądze na przedsięwzięcie, przy którym doraźne polityczne gry i animozje muszą zejść na dalszy plan?
* Całość artykułu ukazała się na łamach „Naszego Dziennika” 24.07 br.
Kierwiński: HGW zainwestowała prawie 25 mld zł w warszawską infrastrukturę
– W okresie sprawowania urzędu prezydenta Warszawy przez Hannę Gronkiewicz-Waltz zainwestowano bezpośrednio w miasto kwotę prawie 25 mld zł – mówi nam poseł Marcin Kierwiński (PO). Parlamentarzysta przypomniał, że w tym czasie zakończono budowę I linii metra i rozpoczęto realizację jego II linii. Zbudowano też m.in. most im. Marii Curie-Skłodowskiej, zakończono rewaloryzację Krakowskiego Przedmieścia, w dzielnicy Wilanów zbudowano Al. Rzeczpospolitej i dokonano poszerzenia Al. Wilanowskiej, nie licząc oddania do użytku takich inwestycji spoza infrastruktury jak Centrum Nauki im. M. Kopernika czy nowy stadion Legii.
To jednak nie wszystko. Kierwiński dodaje, że w trakcie minionej półtorej kadencji p. prezydent dokonano także zakupu nowych autobusów, prawie 200 szt. nowych tramwajów, 20 składów pociągów dla SKM i nowych składów dla metra. Nastąpiła więc niemal całkowita wymiana taboru transportu miejskiego. W ramach inwestycji spółek miejskich należy też wspomnieć o oczyszczalni ścieków „Czajka”, modernizacji Teatru Powszechnego czy wzniesieniu Centrum Promocji Przedsiębiorczości Smolna – mówi poseł.
W jego opinii przy realizacji niemal każdych inwestycji, szczególnie tych dużych, zdarzają się opóźnienia. – Zwróćmy jednak uwagę na to, że ostatnie trzy-cztery lata prezydentury Hanny Gronkiewicz-Waltz to okres spowolnienia gospodarczego w całym kraju. Gdyby nie to osiągnięcia inwestycyjne w stolicy w tym czasie byłyby jeszcze bardziej imponujące – ocenia Kierwiński.
Rosołowski: Światowe Dni Młodzieży to sprawdzian dla naszej infrastruktury
KOMENTARZ
Marcin Rosołowski,
dyrektor w agencji PR AM Art-Media
Światowe Dni Młodzieży, które odbędą się za trzy lata w Krakowie, mają nie tylko wymiar religijny i duchowy. Jak pokazuje przykład innych metropolii, które miały okazję gościć wielką chrześcijańską imprezę, to znakomita okazja do promocji – może nawet skuteczniejsza, niż niejedno sportowe wydarzenie. Tak może okazać się w przypadku Polski, gdzie nadzieje i oczekiwania, związane z finałami futbolowych mistrzostw EURO 2012 okazały się znacznie większe, niż faktyczne korzyści. Konia z rzędem temu, kto w wiarygodny sposób wyliczy, czy pieniądze, włożone w EURO, rzeczywiście przełożyły się na korzyści wizerunkowe dla naszego kraju. Tymczasem – o czym donoszą media – na Dniach Młodzieży w 2011 r. Madryt zarobił ok. 160 mln euro.
Żeby śmiałe plany promocyjne i zarobkowe się urzeczywistniły, nie obędzie się bez inwestycji w infrastrukturę. Można przyjąć, że Kraków będzie gościł od jednego do dwóch milionów pielgrzymów, co stanowi olbrzymie wyzwanie logistyczne, i to nie dla samego Krakowa, a nawet nie dla samej Małopolski, lecz dla całego kraju. Na przykład jest oczywiste, że port lotniczy w Balicach będzie mógł wziąć na siebie tylko część obsługi specjalnych połączeń – porty lotnicze w Katowicach, Wrocławiu, Rzeszowie i Warszawie będą musiały być włączone w to zadanie. Całe wydarzenie będzie również poważnym sprawdzianem dla polskich kolei. Miejmy również nadzieję, że przez najbliższe trzy lata do użytku zostaną oddane kolejne odcinki tras szybkiego ruchu i autostrad, które umożliwią sprawny i szybki transport drogowy…
To, czy Światowe Dni Młodzieży okażą się również dniami promocji Polski, zależy w dużej mierze od tego, jak goście ocenią komfort pobytu w naszym kraju – z komfortem transportu na czele. Już teraz nasi decydenci powinni zastanowić się nad tym, jak podołać wyzwaniom w tym obszarze. Oczywiście, traktując je nie jako smutną konieczność, ale jako szansę, której po prostu nie sposób nie wykorzystać.
Miejmy nadzieję, że w związku z przygotowaniami urzędnikom uda się szybko uzgodnić sposób finansowania niezbędnych inwestycji. Budżetowe problemy państwa to wielka pokusa, by jak najwięcej zwalić na samorząd Krakowa i województwa małopolskiego. Trzeba jednak być realistą: królewskie stołeczne miasto nie ma kasy bez dna… Obym był złym prorokiem, ale spodziewam się, że akurat tu możemy być świadkami sporów, wylewających się na łamy gazet.
30.07.2013 ALERT
ENERGETYKA
Kryzys zielonej energii
(RZECZPOSPOLITA/JOANNA DOBOSZ)
Energii z odnawialnych źródeł jest o wiele mniej niż w 2012 roku – informuje „Rzeczpospolita”. Urząd Regulacji Energetyki opublikował dane, z których jasno wynika, że sektor Odnawialnych Źródeł Energii ma w Polsce poważne problemy. Energia wyprodukowana do połowy lipca bieżącego roku dzięki OZE, stanowi niecałą jedną czwartą wielkości z całego 2012 roku. Główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt, iż duże elektrownie przestały wykorzystywać biomasę do tzw. współspalania, czyli mieszać ją w kotłach z węglem. Z technologii tej pochodziło w poprzednim roku 5,7 TWh energii, teraz – zaledwie 0,2 TWh. Marek Woszczyk, prezes URE przyznaje, że Polska będzie miała duży problem z wypełnieniem unijnych zobowiązań. W 2020 roku odnawialne źródła powinny zaspokajać 15 procent krajowego zużycia energii. Kryzys dodatkowo pogłębiają niejasne zasady dofinansowywania OZE.
Norweskie LNG dla Kłajpedy
(THE BALTIC COURSE/SEBASTIAN CIASTOŃ)
Stosunki dwustronne oraz współpraca w sektorze energetycznym była przedmiotem rozmów pomiędzy prezydent Litwy Dalią Grybauskaite a norweskim ministrem spraw zagranicznych Espenem Eide – informuje portal The Baltic Course. Wilno – zgodnie z założeniami swojej polityki zagranicznej – od kliku miesięcy aktywnie zacieśnia relacje Norwegią. Efektem dwustronnego dialogu pomiędzy tymi państwami jest budowa do 2015 roku mostu energetycznego NordBalt, którym Litwa zamierza importować norweską energię elektryczną. Oba państwa wyrażają także żywe zainteresowanie współpracą w sektorze gazu skroplonego (LNG). Wilno rozważa możliwość importu tego surowca z Norwegii dla swojego gazoportu w Kłajpedzie. W trakcie spotkania prezydent Litwy podkreśliła, że dobre stosunki norwesko-litewskie mają przełożenie w statystykach. Norwegia jest piątym co do wielkości inwestorem zagranicznym na Litwie a norwescy przedsiębiorcy – zdaniem Grybauskaite – są doskonałym wzorem tworzenia przejrzystej, uczciwej i etycznej działalności gospodarczej.
Ukraina zmniejsza zużycie gazu
(UKRINFORM/WOJCIECH JAKÓBIK)
Konsumpcja gazu ziemnego na Ukrainie zmalała o 7,8 procent w pierwszej połowie 2013 roku do 28,5 mld m3. Stało się tak dzięki zwiększeniu zużycia węgla – podaje ministerstwo energetyki i przemysłu węglowego. Import gazu również zmalał – o 35,3 procenta do 10,2 mld m3. Pomogło przestawienie części konsumpcji na węgiel, spowolnienie gospodarcze i w miarę ciepła zima na Ukrainie. Kijów zmniejszył także konsumpcję gazu na rzecz tranzytu. W zeszłym roku zużycie gazu również spadło. Ukraińcy chcą je stopniowo zmniejszać, aby uniezależnić się od niepewnych dostaw surowca z Rosji.
Gazprom ściąga długi
(UNITED PRESS INTERNATIONAL/WOJCIECH JAKÓBIK)
Rosyjski gigant gazowy możę odciąć dostawy gazu dla 13-tu regionów w Rosji, jeżeli te nie spłacą swoich długów. Z raportu ITAR-TASS wynika, że dłużnicy są winni Gazpromowi około 320 mln dolarów. Przedstawiciele firmy zapowiadają, że odcięcie dostaw zostanie zastosowane tylko w ostateczności, jeśli dłużnicy nadal będą lekceważyć wyroki sądu oraz wizyty komornika.
Gruzja w EWE?
(TREND/WOJCIECH JAKÓBIK)
Minister spraw zagranicznych Gruzji Maja Pandjikidze spotkał się z komisarzem ds. energetyki Unii Europejskiej Guntherem Oettingerem. Strony omówiły możliwość pogłębienia współpracy w dziedzinie energetyki oraz możliwość wstąpienia kaukaskiego kraju do Europejskiej Wspólnoty Energetycznej.
Strategia zrównoważonej energii dla Kazachstanu została przyjęta
(TREND/PATRYCJA OLSZAMOWSKA)
Podczas szóstego Forum Ekonomicznego w Astanie pojawiła się informacja, że strategia została zatwierdzona przez Sekretariat Organizacji Narodów Zjednoczonych. Uwzględnia ona nowe założenia w zakresie energii odnawialnej do 2050 roku. Założeniem przyjętej koncepcji jest wytężenie działań w Kazachstanie w zakresie rozwoju energii odnawialnej. Będzie realizowana w ramach inicjatywy ONZ o nazwie SEFA, czyli „Zrównoważona Energia dla Wszystkich”. Przedstawiciele Sekretariatu ONZ nadmienili, że wypracowana koncepcja skutecznie odnosi się do założeń z dokumentu Rio +20 pod tytułem „Przyszłość jakiej chcemy”. Koresponduje ponadto z celami inicjatywy SEFA 2030, do których zalicza się między innymi zwiększenie wydajności energetycznej, udzielenie nieskrępowanego dostępu do niekonwencjonalnych źródeł energii czy też podwyższenie udziału odnawialnych źródeł energii w miksie energetycznym.
INFRASTRUKTURA
Najdłuższy most typu extradosed w Europie otwarty
(www.gddkia.gov.pl)
Kierowcy mogą już korzystać z przeprawy na Wiśle w Kwidzynie. To jeden z najdłuższych mostów typu extradosed na świecie – ponad 800 m, gdzie długość przęsła ma 204 m. Most w Kwidzynie to nowoczesne technologie infrastruktury drogowej harmonijnie wkomponowane w obszary chronione Natura 2000. Nowa przeprawa zbudowana po nowym śladzie drogi krajowej nr 90 połączy oba brzegi Wisły.
Duże zainteresowanie budową S7
(www.gddkia.gov.pl)
22 wykonawców złożyło wnioski o dopuszczenie do dalszego etapu przetargu na budowę drogi ekspresowej S7 Nidzica-Napierki. Zadanie zostało podzielone na krótkie, liczące poniżej 15 km odcinki realizacyjne. Poza ceną, wpływ na wybór wykonawcy będą miały termin realizacji i okres gwarancji. To efekt dotychczasowych doświadczeń GDDKiA z inwestycji realizowanych w perspektywie 2007-2013.
Budowę szesnastki dokończy nowy wykonawca
W połowie września poznamy wykonawcę, który dokończy budowę drogi krajowej nr 16 z Biskupca do Borek Wielkich. Ruszył właśnie przetarg na jego wyłonienie, a kilka dni temu ogłoszono przetargi na naprawienie błędów Alpine Bau. Przedsiębiorcy, którzy pracowali dla tego wykonawcy otrzymają za swoją pracę wynagrodzenie. Jeszcze w tym roku kierowcy będą mogli pojechać szesnastką z Biskupca do Borek Wielkich.
Dworzec w Pszczynie odzyskuje dawny blask
(www.pkp.pl)
Po dziesięciu miesiącach prac budowlanych modernizacja dworca w Pszczynie jest na ostatniej prostej. Obiekt zostanie udostępniony podróżnym jesienią tego roku. Prace budowlane związane z przebudową dworca w Pszczynie rozpoczęły się w październiku ubiegłego roku. Od tego czasu budowlańcy wykonali szereg prac, które sprawiły że pochodzący z 1890 roku budynek odzyskuje historyczne piękno.
Wyłączenie z eksploatacji wagonów PKP Cargo
(www.utk.gov.pl)
W dniu 26 lipca 2013 roku prezes Urzędu Transportu Kolejowego wyłączył z eksploatacji cztery wagony kolejowe przewoźnika PKP Cargo SA. Zgodnie z art. 14 ust. 3 ustawy o transporcie kolejowym, decyzje podlegają natychmiastowej wykonalności. Prezes UTK w ramach czynności nadzorczych ustalił, że przewoźnik eksploatował pojazdy kolejowe niezgodnie z zatwierdzoną Dokumentacją Systemu Utrzymania.
LOT bez odszkodowania do Boeinga
(www.aeronews.pl)
W nawiązaniu do informacji Associated Press i szeregu innych artykułów w prasie światowej, które cytują prezesa Boeinga, Polskie Linie Lotnicze LOT informują, że ich roszczenia dotyczące przymusowego uziemienia samolotów Boeingów 787 Dreamliner, w żadnej mierze nie zostały zaspokojone przez dostawcę tych samolotów. Rozmowy na temat odszkodowania od Boeinga trwają.
LOT: Mniejszy kapitał, lepszy wynik
(www.aeronews.pl)
Zgromadzenie akcjonariuszy PLL LOT SA obniżyło wczoraj (25.7) kapitał zakładowy spółki o 99 proc., z kwoty 443 mln 196 tys. 963 zł do kwoty 4 mln 476 tys. 737 zł. Wartość nominalna jednej akcji to już nie 100 a 1 zł. Należy przy tym zaznaczyć, że wartość nominalna jest zgoła czymś odmiennym od wartości rynkowej czy bilansowej. – WZA PLL LOT podjęło uchwałę o obniżeniu kapitału spółki celem pokrycia strat z lat ubiegłych.
Redakcja BiznesAlert
Przegląd tworzą: Sebastian Ciastoń, Joanna Dobosz, Wojciech Jakóbik, Patrycja Olszamowska, Maciej Pawlak
Warsewicz: Jak nie zarządzać transportem miejskim
– W kilkuletniej historii biletu aglomeracyjnego zwłaszcza ostatnio ukazała się chciwość i niekompetencja Leszka Ruty, zdymisjonowanego niedawno dyrektora Zarządu Transportu Miejskiego (ZTM) w Warszawie. Nie myślał on niestety kategoriami ekonomicznymi i jednocześnie pro-klienckimi – powiedział naszemu portalowi Czesław Warsewicz, szef portalu nakolei.pl. Jego zdaniem bilet aglomeracyjny sam w sobie to bardzo dobry pomysł. Ruta nie liczył się jednak z kwotą kosztów faktycznych i chciał ich jak najwięcej przerzucić na gminy. Te zaś nie podzielały punktu widzenia ZTM i nie chciały coraz więcej dopłacać do biletu. W rezultacie ZTM podjęło decyzję o odcięciu kilku gmin od biletu, a w dodatku – w imię oszczędności – obcięły wiele istniejących dotąd połączeń.
– Jeśli zaś pasażer z gmin podmiejskich zrezygnuje z dojazdu do stolicy i nie skorzysta z biletu aglomeracyjnego, nie kupi też biletu w Warszawie. Jest to system naczyń połączonych – podkreśla Warsewicz. Zatem – po odcięciu kolejnych gmin od korzystania z biletu aglomeracyjnego – ludzie przesiedli się na prywatne samochody osobowe czy prywatne busy. Wychodzi w ten sposób niemal podręcznikowy przykład jak nie należy postępować, czy też jak nie powinno się zarządzać transportem miejskim – dodaje Warsewicz. I tłumaczy: – co zrobił dyr. Ruta? Podniósł ceny biletów, obniżył liczbę połączeń, zmniejszył połączenia podmiejskie i w tej sytuacji w budżecie nastąpił spadek dochodów. To dowodzi niekompetencji Ruty w zarządzaniu. Przecież wartość wspólnego biletu aglomeracyjnego polega na wprzęgnięciu go w system naczyń połączonych: im więcej pasażerów zeń korzysta, tym przynosi więcej dochodów i więcej środków w całym systemie. Wspólny bilet powinien funkcjonować dla dobra wspólnego pasażerów i przewoźników. Natomiast wspólne rozliczanie, dogadywanie się czy określanie zasad funkcjonowania stanowi rolę przewoźników, a nie pasażerów. Tak to funkcjonuje na całym świecie.
Oczywiście – kontynuuje Warsewicz – zawsze powstają napięcia przy wspólnych rozliczaniach. Jednak trzeba też wziąć pod uwagę, że wszyscy przewoźnicy uczestniczący w systemie są publiczni: jedni finansowani z budżetu miasta, inni z wojewódzkiego, czasami – w niewielkim stopniu – z budżetu państwa. Niestety złe zarządzanie przez dyr. Rutę systemem spowodowało, że jest w nim coraz mniej środków.
Według Warsewicza, paradoksalnie – w założeniu mają się pojawić oszczędności, ale do systemu wpływa mniej środków, zaś koszty jego utrzymania rosną. Tymczasem o atrakcyjności systemu dla pasażerów decyduje odpowiednia siatka połączeń i możliwości skomunikowania różnych miejsc na mapie Warszawy i jej okolic. Jeśli te możliwości się kurczą, bo likwidowane są kolejne połączenia, bądź można z nich korzystać rzadziej, to i atrakcyjność czy chęć korzystania z systemu spada. Ludzie chętniej używają transportu publicznego, gdy stanowi on dla nich rzeczywiście atrakcyjną alternatywę.
– Lepsze, nowocześniejsze – choć droższe – autobusy okazują się i tak tańsze w „wozokilometrach”, niż autobusy niejeżdżące, bo niewykorzystywane z powodu cięć w połączeniach. „Wożenie powietrza” jest w transporcie najgorsze – kończy szef portalu nakolei.pl.
Grajda: Koleje Mazowieckie do końca 2015 r. chcą kupić tabor za ponad 500 mln zł
Koleje Mazowieckie kupują nowe wagony i lokomotywy. Samorządowa spółka ogłosiła przetarg na 22 wagony piętrowe, w tym dwa sterownicze, oraz dwie lokomotywy. Dostawy ruszą we wrześniu przyszłego roku. Przetarg wart jest 270 mln zł i jest częścią dużego programu modernizacji taboru.
– Chcemy, aby dostawa tych wagonów rozpoczęła się od 1 września 2014 roku, a skończyła się rok później, czyli w okolicach września 2015 roku – mówi Agencji Informacyjnej Newseria Dariusz Grajda, członek zarządu Kolei Mazowieckich.
Grajda przewiduje, że nowe wagony i lokomotywy będą kosztować około 270 mln zł. Cena to najważniejsze, ale nie jedyne kryterium w przetargu (70 proc. punktów). Pozostałe brane pod uwagę czynniki to termin zakończenia dostaw oraz bezawaryjność taboru, czyli jego gotowość techniczna i niezawodność.
Nowe wagony oraz lokomotywy będą wykorzystywane w pociągach „push-pull”. To składy, które na jednym końcu mają lokomotywę, a na drugim tzw. wagon sterowniczy, czyli wagon pasażerski z kabiną maszynisty. Można z niej zdalnie sterować umieszczoną na drugim końcu składu lokomotywą, która w zależności od kierunku jazdy ciągnie lub pcha skład (stąd nazwa typu pociągu). Taki układ umożliwia szybką zmianę kierunku jazdy składu bez rozprzęgania lokomotywy i wagonów.
Koleje Mazowieckie posiadają obecnie 11 lokomotyw elektrycznych Bombardier TRAXX o polskim oznaczeniu EU47 „Hetman” oraz 11 wykorzystywanych w pociągach „push-pull” piętrowych wagonów sterowniczych.
Rozpisany przetarg to element wielkiego planu modernizacji taboru Kolei Mazowieckich. Na inne zamówienia do końca 2015 r. spółka planuje wydać drugie tyle, co na zakup nowych lokomotyw i wagonów. Łącznie wartość planu to ok. 570 mln zł.
– Zakładamy dalszy dynamiczny rozwój Kolei Mazowieckich, bo to nie jest jedyny przetarg. Aktualnie modernizujemy 34 elektryczne zespoły trakcyjne, natomiast chcielibyśmy oprócz tego zmodernizować i wymienić całą flotę szynobusów. Byłoby ich wtedy 17. Chcielibyśmy dokupić jeszcze około 30-40 elektrycznych zespołów trakcyjnych jeszcze w tej perspektywie unijnej, z wykorzystaniem środków z Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko – zapowiada Grajda.
Obecnie tabor Kolei Mazowieckich składa się przede wszystkim z elektrycznych zespołów trakcyjnych EN57, najpopularniejszych pociągów na polskich torach. W ubiegłym roku spółka podpisała umowę na modernizację 34 składów do standardu EN57AKM, w których zamontowane są klimatyzacja, nowoczesny silnik asynchroniczny oraz zmodernizowane hamulce. Po wykonaniu tego kontraktu zmodernizowane EN57AKM będą stanowiły około jedną trzecią z niemal 200 EN57 w taborze KM.
W nowych przetargach spółka planuje nie tylko odnowić flotę elektrycznych zespołów trakcyjnych, ale także wymienić niemieckie szynobusy spalinowe VT627 i VT628 produkowane w latach 70. i 80.
– To, kiedy ruszą nowe przetargi jest uzależnione od bardzo dynamicznie zmieniającej się sytuacji gospodarczej i finansowej kraju. Chcielibyśmy jeden z nich ogłosić jeszcze w tym roku, natomiast wszystkie muszą się zakończyć i być rozliczone do końca roku 2015 – dodaje Grajda.
Newseria.pl
Maciążek: Rewolucja łupkowa w Polsce kłóci się z interesem firm LNG z USA
O możliwość potencjalnej współpracy transatlantyckiej w dziedzinie energetyki zapytaliśmy eksperta ds. energetyki, redaktora Defence24.pl Piotra Maciążka. Jego zdaniem rozwój takiej kooperacji wcale nie jest pewny. Zdaniem Maciążka lobby LNG w Stanach Zjednoczonych może zaszkodzić rozwojowi sektora gazu łupkowego w Polsce.
Warsewicz: Koleje Mazowieckie są zarządzane nieefektywnie
Przejęcie przez samorząd woj. mazowieckiego spółki Koleje Mazowieckie stanowiło dla niej istotny impuls inwestycyjny. Środki, które wydatkował na ten cel Urząd Marszałkowski Mazowsza, w 2005 r. wynosiły ok. 50 mln zł – przypomina Czesław Warsewicz, b. prezes PKP Intercity, wydawca portalu nakolei.pl.
Według Warsewicza obecnie samorząd woj. mazowieckiego przeznacza rocznie na KM kwotę 180 mln zł. Zatem różnica w dopłatach do tego przewoźnika sięga 130 mln zł. Stanowi to duży zastrzyk środków. Trzeba powiedzieć, że zakupiono dla KM wiele nowego taboru. – W moim odczuciu ten impuls inwestycyjny mógł być jednak większy – twierdzi Warsewicz. – Ponadto w ślad za pieniędzmi nie zaszła poprawa efektywności wewnętrznej przewoźnika. Środki te posłużyły do wykonywania zadań widocznych na zewnątrz. I nie jest to złe. Natomiast efektywność zarządzania, czy służb sprzedaży, jak również samo funkcjonowanie spółki – ta struktura strasznie skostniała. W rezultacie jest ona najmniej elastyczna i efektywna w porównaniu z innymi spółkami kolejowymi, które zostały zmuszone do radzenia sobie z bardziej otwartym rynkiem.
– Zabetonowano strukturę zarządczą KM pochodzącą sprzed iluś lat i niewiele się poprawia pod tym względem – dodaje b. szef Intercity. W jego opinii nie patrzy się obecnie na parametry efektywnościowe spółki. A więc na wykorzystanie taboru, rezerwę taborową, obiegów, służb sprzedażowych czy utrzymaniowych.
– Środki, które wydawano, sprawiały, że nie było wystarczającej presji na unowocześnienie organizacji struktury KM – uważa Warsewicz. – A trzeba pamiętać, że będzie z tym coraz trudniej w sytuacji, gdy – ze względu na kryzys – pieniędzy przeznaczanych przez samorząd na KM może być coraz mniej. A więc ta struktura, nieefektywna w porównaniu z innymi podmiotami na rynku kolejowym, może się okazać coraz większym obciążeniem dla firmy. I obnaży nieprzygotowanie do konkurowania na coraz bardziej otwartym rynku przewozów m.in. w walce o klienta. To może się bardzo mocno odbić na jakości funkcjonowania KM, co dotkliwie odczuliby pasażerowie, korzystający na co dzień z usług tego przewoźnika.