Drugi pakiet na rzecz mobilności, czyli niemiecka motoryzacja pod ostrzałem Brukseli

3 listopada 2017, 06:45 Alert

Unia Europejska może wprowadzić nowe limity emisji dla samochodów, co po aferze Dieselgate może okazać się kolejnym obciążeniem dla niemieckiej branży samochodowej – pisze EurActiv.com.

Flagi Unii Europejskiej. Fot. pixabay.com
Flagi Unii Europejskiej. Fot. pixabay.com

Komisja Europejska przygotowuje propozycję ustanowienia nowych limitów emisji CO2 w samochodach w okresie po 2020 r. Projekty przewidują cel redukcji emisji w wysokości 25–35 procent na rok 2030, a do roku 2025 ma istnieć cel przejściowy.

W projekcie wezwano również producentów samochodów, aby do 2030 roku produkowali oni co najmniej 15–20 procent pojazdów zeroemisyjnych, czyli samochodów elektrycznych.

Propozycja, czyli drugi pakiet na rzecz mobilności, odnoszący się głównie do środowiskowych aspektów transportu, ma zostać przedstawiona 8 listopada, ale zabiegi lobbingowe niemieckich producentów samochodów mogą doprowadzić do opóźnienia.

Matthias Wissmann, szef niemieckiej grupy lobbingowej przemysłu motoryzacyjnego, rozmawiał telefonicznie z Martinem Selmayrem, doradą Jean-Claude’a Junckera. Skontaktował się on również z komisarzem UE ds. zmian klimatu i energii Miguelem Ariasem Cañete. Rzecznik Komisji potwierdził, że rozmowy te miały miejsce.

Po rozmowach telefonicznych dyskutowano w łonie Komisji nad pomysłem złagodzenia propozycji i usunięcia z projektu zapisu o obowiązkowym poziomie produkcji pojazdów elektrycznych. Rzecznik Komisji powiedział, że rozmowy te były tylko jednym z przykładów „szerszego zaangażowania zainteresowanych stron przez Komisję w celu wysłuchania opinii wszystkich zainteresowanych stron”.

Tymczasem kontynuując śledztwo w sprawie Dieselgate, Komisja Europejska wysłała swoich pracowników do siedziby firmy BMW z niezapowiedzianą inspekcją, w związku z obawami dotyczącymi ewentualnego naruszenia przez „kilku niemieckich producentów samochodów zasad antymonopolowych”.
Przejściowy cel ograniczenia emisji na 2025 rok i wprowadzony poziom produkcji w zakresie pojazdów elektrycznych mają wystarczające poparcie, by przejść do obrad Rady Europejskiej. W ubiegłym tygodniu Austria, Belgia, Holandia, Portugalia, Irlandia, Luksemburg i Słowenia wystosowały pismo, w którym wzywają do zwiększenia tego poziomu do 40 proc. do 2030 r. Francja i Szwecja również wysłały swoje propozycje w tej sprawie.

Cel przejściowy na 2025 rok oznaczałby prawdopodobnie, że przemysł motoryzacyjny musiałby bardzo szybko przestać produkować samochody z silnikami wysokoprężnymi. Brak przejściowego celu byłby równoznaczny z tym, że producenci mogliby nadal produkować samochody z silnikiem wysokoprężnym do roku 2025 i w latach kolejnych.

Kolegium Komisarzy podejmie ostateczną decyzję w sprawie wniosku 8 listopada, a następnie przekaże ją Parlamentowi Europejskiemu i państwom członkowskim.

EurActiv.com/Bartłomiej Sawicki