Parusiński: Mamy z Rosją wojnę gospodarczą

24 marca 2014, 13:35 Atom

O wyzwaniach, które stoją przed Ukrainą w sektorze energetycznym w obliczu kryzysu na Krymie opowiada Jakub Parusiński, dyrektora ukraińskiego tygodnika KyivPost.

– Jeżeli chodzi o niezależność od Rosji, to ważne są dwie kwestie: gaz dla ludności i gaz dla przedsiębiorstw – wylicza Parusiński. – Odnośnie pierwszego, to w tym momencie prowadzone są rozmowy z Międzynarodowym Funduszem Walutowym na temat wdrożenia programu który podnosi ceny dla ludności, ale zarazem dofinansuje tych najbardziej potrzebujących.

Obecnie ceny gazu w rachunkach domowych są subsydiowane przez rząd. Jest to poważne obciążenie dla budżetu i powód, dla którego Międzynarodowy Fundusz Walutowy nie udzielił do tej pory kolejnej transzy pożyczki Ukrainie.

– Ale najważniejszy tu jest program EBRD, który uwzględnia ocieplenie mieszkań, przede wszystkim na wielkich blokowiskach, i wprowadzić liczniki gazowe oraz regulację ogrzewania. Na razie mieszkańcy regulują temperaturę zimą otwierając okna, nie ma innego wyjścia. To jedna z przyczyn dla których ukraińska gospodarka jest na samym końcu światowego rankingu efektywności energetycznej – podkreśla rozmówca BiznesAlert.pl. – Ten program rozwiązałby wiele problemów, nie tylko ograniczając marnotrawstwo, ale i stymulując gospodarkę, zwłaszcza na prowincji, i ograniczając korupcję na poziomie lokalnym, gdzie niemierzony gaz często „znikał”. Program dotąd nie ruszył pełną parą. Mam nadzieję, że to się zmieni.

– Jeżeli chodzi o przedsiębiorstwa, to są chemikalia, których marże zależaly od 'ciepłych’ stosunkow pomiędzy niedawno aresztowanym oligarchą Dmitro Firtaszem i Kremlem. Ostchem negocjował przecież własną stawkę, rownolegle do państwowego Naftogazu, co jest, delikatnie mówiac, sytuacją
kuriozalną – wskazuje dyrektor KyivPost.

Jak informowaliśmy, w piątek 21 marca sąd w Wiedniu po sprawdzeniu pochodzenia pieniędzy przeznaczonych na kaucję zwolnił z aresztu Dmitrija Firtasza.  Kaucja w wysokości 125 mln euro została wpłacona wcześniej, ale sąd ich nie mógł przyjąć, ponieważ zachodziło podejrzenie, że środki te, to brudne pieniądze.  Firtasz został aresztowany w Wiedniu na podstawie wniosku FBI do austriackiego wymiaru sprawiedliwości o pomoc prawną.

Ukraiński oligarcha jest podejrzewany w USA o przestępstwa prania brudnych pieniędzy, o korupcję oraz o współpracę z Siemionem Mogilewiczem.  Firtasz nie może opuścić Austrii przed orzeczeniem sądu wiedeńskiego w sprawie wniosku FBI i sprawdzenia zgodności z prawem tego orzeczenia przez austriackie ministerstwo sprawiedliwości.

Zachodni analitycy cytowani przez agencję Bloomberg przekonują, że Firtasz może mieć cenną wiedzę na temat nieprawidłowości w handlu rosyjskim gazem za pośrednictwem spółki Gunvor związanej z prezydentem Władimirem Putinem. Ich zdaniem rosyjscy oligarchowie czerpali zyski z umów gazowych podpisywanych przez Gazprom, o czym wie prawdopodobnie Dmitrij Firtasz.

– Najwazniejsze jest rolnictwo, które potrzebuje nawozów, których podstawowym składnikiem jest gaz. Zdecydowana większość branży należy właśnie do Firtasza, wiec będzie trzeba rozwiązać tutaj kilka kwestii prawnych – ocenia Parusiński. – Nadszedł ciepły sezon. Jeżeli uda się znaleźć rozwiązania dla wymienionych branż, to można oceniać, że Kijów ma czas do jesieni na wprowadzenie odpowiednich zmian.

Ukraiński dziennikarz odnosi się także do sytuacji w sektorze węglowym.

– Tu najważniejsza jest pomoc UE, i po części USA – deklaruje nasz rozmówca. – Na Ukrainie węgiel nie odegra takiej roli jak w Polsce. Nie można przecież nim zastąpić gazu, który jest potrzebny dla przemysłu chemicznego i rolnictwa. Do wytwarzania energii elektrycznej możemy użyć elektrowni nuklearnych, choć te teraz są również nastawione na surowce i technologie rosyjskie, więc pomoc amerykańska i francuska jest pilnie potrzebna.

– W sektorze gazowym kluczowa jest Słowacja, która ma największą przepustowość na rewersie, no i oczywiście ukraiński gaz łupkowy – mówi Parusiński. Niedawno zostały wznowione rozmowy na temat uruchomienia dostaw gazu z Zachodu na rewersie słowacko-ukraińskim. Surowiec z Zachodu również pochodzi z Rosji ale jest tańszy od oferowanego przez Gazprom w umowie gazowej. Mógłby zatem zmniejszyć obciążenie dla ukraińskiego budżetu. – Rozpoczęcie współpracy z Polską oraz Węgrami, którego efekty widzieliśmy już w zeszłym roku, jest bardzo ważne. Ale w tamtejszych interkonektorach jest niska przepustowość, według niektórych szacunków do 5-ciu miliardów m3 razem. Żeby zaspokoić potrzeby Ukrainy, które wynoszą co najmniej 25 miliardów m3 a może więcej po utracie źródeł krymskich, kluczem jest właśnie Słowacja – mówi Jakub Parusiński.

Nasz rozmówca odnosi się także do generalnej sytuacji nad Dnieprem. – Już mamy wojnę gospodarczą z Rosją, blokadę ukraińskich towarów, przejmowanie aktywów w Rosji. Powstaje pytanie na ile będzie ona eskalować i czy Rosja zakręci kurek gazu. Póki co tego nie widzę, bo Ukraina ma sporo gazu w zbiornikach, przypominam, największych w Europie, a braki przerzuci na konsumentów europejskich.

– Rosja podchodzi do tego pomysłu raczej ostrożnie, wyciągając lekcje z wcześniejszych „wojen
gazowych” z Ukrainą. Możemy się raczej spodziewać ostrych negocjacji a w ich efekcie wyższych cen gazu. No i póki co krymski gaz tez płynie przez Ukrainę, co na pewno będzie elementem negocjacji – przekonuje rozmówca BiznesAlert.pl.

Minister energetyki i przemysłu węglowego Ukrainy Jurij Prodan poinformował w czwartek, że jego kraj zgromadził w magazynach gazowych 7-8 mld m3 surowca. Dodał, że około 1 mld m3 tego surowca pochodzi od Czornomornaftogazu czyli krymskiej spółki-córki Naftogazu przejętej przez Rosjan. Firma ta przynosiła istotne zyski ukraińskiemu budżetowi, posiadała także doświadczenie oraz sprzęt niezbędne do pracy na Morzu Czarnym. Miała także pod kontrolą koncesje na szelfie tego akwenu i dostęp do już eksploatowanych złóż węglowodorów mających do tej pory udział w ukraińskim wydobyciu krajowym. Wydobycie Czornomornaftogazu oscyluje wokół 90 mln m3 rocznie co składa się na mniej niż 5 procent wydobycia gazu na Ukranie, które wynosi około 20 mld m3 rocznie – zapotrzebowanie na gaz nad Dnieprem jest dwa razy większe.  Ze względu na odebranie Ukraińcom tej firmy należy spodziewać się zwiększonego zainteresowania Kijowa złożami łupkowymi w okolicach Lwowa, Iwano-Frankowska i Doniecka (potencjalnie nawet 1,2 bln m3).

Prodan spodziewa się, że Rosja zacznie teraz wojnę ekonomiczną z Ukrainą. Dlatego apeluje do Unii Europejskiej o wsparcie w sektorze energetycznym. Ukraina nadal obejmuje prezydencję w Europejskiej Wspólnocie Energetycznej. Deklaruje silną wolę reformowania swojego sektora gazowego podług zasad antymonopolowych zapisanych w trzecim pakiecie energetycznym.