Paturej: Czy MSP jest w stanie obronić Azoty?

11 sierpnia 2014, 11:04 Gaz. Energetyka gazowa

– Od 2012 roku trwa próba „wrogiego przejęcia” polskiej Grupy Azoty. Jak się niedawno okazało, chwilowe wyciszenie sprawy wcale nie oznaczało zawieszenia planów rosyjskiej Grupy Acron. Wręcz przeciwnie. Niedawno osiągnęła 20 proc. udziałów i teoretycznie może wprowadzić swojego członka do Rady Nadzorczej. Czy należy się bać o polskiego potentata chemicznego? – zastanawia się dziennikarz Onetu.pl Bartosz Paturej.

– W poniedziałek media obiegła informacja na temat umieszczenia Grupy Azoty na liście spółek o znaczeniu strategicznym. Dobrą nowinę dla wszystkich, którzy chcieliby, aby firma była nadal kontrolowana przez Skarb Państwa, przekazała rzeczniczka resortu Agnieszka Jabłońska-Twaróg. W świetle ostatnich wiadomości ta informacja wydawała się naprawdę wartościowa – pisze. – Jeśli jednak przyjrzymy się dokładniej, zauważymy, że ustawa z 2005 roku została uchylona, a w jej miejsce zaczęła obowiązywać inna, „o szczególnych uprawnieniach ministra skarbu”. Przed 2010 rokiem taka lista była zatwierdzana rozporządzeniem Rady Ministrów. Obecnie nie ma takiego wymogu. Nowa ustawa wylicza, że na liście kluczowych spółek mogą znaleźć się firmy z sektora energii elektrycznej, ropy naftowej oraz paliw gazowych. Próżno szukać w niej przedsiębiorstw chemicznych. Resort skarbu nie mógł skorzystać z tej możliwości.

– Czego więc tak naprawdę dowiedzieliśmy się w poniedziałek? Ano tego, że Rada Ministrów zapoznała się z listą przygotowaną przez MSP. Nie jest więc to dokument przyjęty przez Radę Ministrów, a jedynie wewnątrzministerialny. Co więcej, pierwsza wersja tego dokumentu została zatwierdzona w resorcie już 30 kwietnia. Dopiero miesiąc później rosyjska Grupa Acron (producent nawozów mineralnych z siedzibą w Nowogrodzie Wielkim) ogłosiła, że jest już w posiadaniu 20 proc. akcji Grupy Azoty – przypomina dziennikarz Onetu.

– Wiele wskazuje więc na to, że ministerstwo szukało sposobu na zaakcentowanie wagi spółki i jednoczesne uspokojenie szumu medialnego wokół firmy. W zaistniałym stanie prawnym zrobiło, co mogło, aby pokazać, że nie chce pozbywać się akcji Azotów. Tylko, czy to wystarczy? – pyta.

– W całej sprawie warto zadać sobie jedno pytanie. Czy ministerstwo, które – cytując wiceministra Rafała Baniaka – „od początku oceniało próbę przejęcia kontroli nad Grupą  Azoty jednoznacznie – jako wrogie”, jest w stanie zatrzymać niepożądanych inwestorów? Warto zaznaczyć, że na czele resortu stoi człowiek, który doskonale orientuje się w sprawach branży chemicznej. Włodzimierz Karpiński, urodzony w Puławach, długo pełnił funkcję członka zarządu tamtejszych zakładów azotowych – kończy Paturej.

Źródło: Onet.pl