Jakóbik: Koniec interregnum w PGNiG u progu kryzysu i fuzji z Orlenem (FELIETON)

19 maja 2022, 12:00 Bezpieczeństwo

Okres przejmowania PGNiG przez ekipę PKN Orlen się kończy a fuzja ma oficjalnie skończyć się pierwszego października. Trwają dyskusje o kontraktacji gazu pod gazociąg Baltic Pipe przed kolejnym etapem kryzysu energetycznego podsycanego przez Rosję – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Siedziba PGNiG. Fot.: Bartłomiej Sawicki/BiznesAlert.pl
Siedziba PGNiG. Fot.: Bartłomiej Sawicki/BiznesAlert.pl

Zmiany personalne w PGNiG ruszyły wraz z przejęciem sterów przez Iwonę Waksmundzką-Olejniczak, byłą prezes Energi jednoznacznie kojarzoną z prezesem PKN Orlen Danielem Obajtkiem. Najbardziej interesująca zmiana dotyczy biura handlowego, na czele którego stanął w kwietniu Grzegorz Markiewicz, a w jego zespole zasiadła Iweta Opolska znana z handlu gazem w Orlenie na rynku europejskim. To ta komórka odpowiada za kontrakty gazowe PGNiG.

Nowa prezes PGNiG przejmuje stery po dwóch poprzednikach – Jerzym Kwiecińskim i Pawle Majewskim. Trwają dywagacje na temat wpływu poprzedzającego interregnum na proces ustalania umów do wykorzystania przepustowości gazociągu Baltic Pipe sięgającej 10 mld m sześc. rocznie od końca 2022 roku, kiedy wygasa kontrakt jamalski, nierealizowany już przez rosyjski Gazprom pod pretekstem ultimatum rublowego. Wiadomo, że PGNiG ma wykorzystać własne wydobycie, które według informacji PGNiG ma sięgnąć w 2023 roku nie 2,5 a 3 mld m sześc. Temu służyła między innymi akwizycja aktywów INEOS na szelfie kontynentalnym Norwegii. Kolejne źródła gazu to umowy z duńskim Orsted (mld m sześc.) oraz polskim Lotosem, który w przyszłości także ma trafić do stajni Orlenu.

– Najbardziej lubimy własną produkcję i mamy jej na szelfie około 3 mld m sześc. rocznie. Niewykluczone, że to nie jest nasze ostatnie słowo. Dawno komunikowaliśmy, że osiągniemy 4 mld m sześc. w 2027 roku. Nie tylko czekamy, aż produkcja sama wzrośnie. Osiągnie ona co najmniej 4 mld m sześc. Mówiliśmy też o kontrakcie z Lotosem i Orsted. Będzie to razem 4,5 mld m sześc. – powiedział wiceprezes PGNiG Robert Perkowski w odpowiedzi na pytanie BiznesAlert.pl. – Dlaczego nie wypełniamy w całości? Gdybyśmy tak wykorzystali każdy interkonektor, moglibyśmy zdublować ilość gazu sprowadzaną do Polski względem potrzeb. Dywersyfikacja to też możliwość wyboru, a nie wykorzystanie jednego kierunku na maksa, ale pozostawienie sobie pewnej przestrzeni do wykorzystania okazji przy jednoczesnym zabezpieczeniu zapotrzebowania.

– Nie widzę potrzeby, aby Baltic Pipe był wykorzystywany do maksimum. Mamy zabezpieczony portfel – dodał Perkowski na konferencji wynikowej PGNiG.

Przeniesienie praw do koncesji PGNiG na szelfie norweskim ma ostatecznie odbyć się z pomocą sukcesji generalnej, bo koncepcja specjalnej spółki do przekazania spółce z Płocka upadła. Można szacować, że zapewnią razem do 2 mld m sześc. Następne umowy mają być w drodze, a PGNiG zapewniało na konferencji Gazterm w Międzyzdrojach, że w Polsce nie zabraknie gazu. Nie powinno go zabraknąć, pod warunkiem, że nie dojdzie do eskalacji ze strony Gazpromu, który dodatkowo ogranicza podaż gazu w Europie zmniejszając dostawy przez Ukrainę, a także przerywając je do Bułgarii i Polski. Jeżeli zatrzymałby dostawy do Niemiec, mogłoby się okazać, że zabraknie gazu na rewersie Gazociągu Jamalskiego, którędy Polacy sprowadzali go z giełdy na korzystnych warunkach. Sankcje rosyjskie wobec spółek przejętych przez Niemców od Gazpromu mogą utrudnić lub uniemożliwić taki handel. – Nie ma firmy, która nie zastanawiałaby się nad różnymi wariantami. Analizujemy różne warianty, także taki. Mamy plany zabezpieczenia naszych odbiorców gazu – zapewnił Robert Perkowski z PGNiG. – Jesteśmy częścią Unii Europejskiej i wspólnego rynku. Dopóki Niemcy i inne państwa nie osiągną fizycznego zabezpieczenia dostaw, dopóty będziemy częściowo cierpieli z powodu nieprzygotowania części rynku, ale nie w kontekście fizycznych dostaw, ale być może, choć mam nadzieję, że nie, wahań cenowych. Gospodarstwa domowe są od pierwszego stycznia chronione ustawą o taryfach.

– Jeżeli chodzi o biznes, to już zauważyliśmy, że w całej Europie reguluje zużycie gazu poprzez zmniejszenie zapotrzebowania – podsumował Perkowski. – Realizujemy nasz plan awaryjny od 24 lutego. Dzień później zaczęliśmy zatłaczać magazyny. Normalnie robimy to latem. Wtedy także zaczęliśmy intensywne zakupy LNG, nie od momentu dekretu Putina – przypomniał Przemysław Wacławski, wiceprezes ds. finansowych. Zapewnił o większym wykorzystaniu FSRU na Litwie oraz zagęszczeniu odbiorów przez Gaz-System w Świnoujściu.

PGNiG zapewniało podczas konferencji prasowej, że całkowite zatrzymanie dostaw gazu do Europy możliwe jesienią nie doprowadziłoby do przerwy dostaw do gospodarstw domowych, ale przyznało, że koniecznie byłoby racjonowanie dostaw do przemysłu, o ile ten sam nie obniżyłby zużycia albo przestawił się na inne paliwo ze względu na horrendalną cenę wywołaną takim ruchem Rosji. W takim scenariuszu magazyny gazu zapewnią bezpieczeństwo dostaw na około 1,5 miesiąca, a sezon grzewczy trwa od października do marca. Warto w tym kontekście pamiętać o ciepłowniach, które w razie niedoboru gazu, w najczarniejszych prognozach szacowanego na 2-3 mld m sześc. przestawią się na węgiel, również rekordowo drogi i ograniczony niedostatkami infrastrukturalnymi, albo obniżą temperaturę w sieci i ograniczą dostawy.

– Jeśli nie będziemy potrzebować instrumentów pomocowych od strony płynności, to nie będziemy z nich korzystać. W normalnych warunkach jesteśmy w stanie pozyskać finansowanie komercyjne – powiedział wiceprezes PGNiG Przemysław Wacławski.

Komisja Europejska i Międzynarodowa Agencja Energii nieprzypadkowo apelują o plany oszczędnościowe w państwach europejskich do przedstawienia już teraz. Rząd polski powinien o tym mówić każdego dnia. Interregnum w PGNiG kończy się przed połączeniem z Orlenem zaplanowanym na październik 2022 roku zgodnie z dokumentami oraz zapewnieniami w obu spółkach. Na pierwszy plan wysuwa się jednak widmo dalszego pogłębienia kryzysu energetycznego. Zmiany przy ul. Kasprzaka powinny wspierać, a nie hamować wysiłki na rzecz jego ograniczenia.

PGNiG potwierdza, że Gazprom zatrzyma dostawy gazu do Polski