Mielczarski: Polska potrzebuje jeszcze 14 bloków węglowych

5 listopada 2018, 06:30 Energetyka

Wyzwaniem dla gospodarki jest znalezienie nowego modelu finansowania energetyki, tak abyśmy w ciągu 20 lat zdołali wybudować co najmniej 14 bloków węglowych – uważa prof. Władysław Mielczarski z Instytutu Elektroenergetyki Politechniki Łódzkiej, uczestnik Konferencji gospodarczej z okazji 100-lecia odzyskania niepodległości na Jasnej Górze.

Elektrownia Ostrołęka. Wizualizacja bloku C na węgiel. Fot. Energa
Elektrownia Ostrołęka. Wizualizacja bloku C na węgiel. Fot. Energa

– Przed zmianami społeczno-gospodarczymi polska energetyka działała w ramach pionowo zintegrowanych struktur, sześciu okręgów. W latch 80. została niemal zmilitaryzowana. Po 1989 r. powołano do życia Polskie Sieci Elektroenergetyczne, które są odpowiedzialne za bezpieczeństwo energetyczne kraju. Podzielono energetykę w myśl zasady „małe jest piękne”, prawdopodobnie po to, aby ją sprywatyzować – podkreślał prof. Mielczarski.

Przypomniał, że te małe firmy nie miały prawie przychodów, miały za to długi. W 2006 r. Komisja Europejska uznała kontrakty długoterminowe za niedozwoloną pomoc publiczną dla energetyki i nakazała oddać im 20 mld zł.

– W 2006 r. powstał Program dla elektroenergetyki. W jego ramach utworzono grupy energetyczne PGE, Tauron, Enea i Energa. Program wprowadził system opłat kompensacyjnych zamiast kontraktów długoterminowych. Te grupy energetyczne dzisiaj przynoszą zyski – przypomina prof. Mielczarski.

Jego zdaniem największym wyzwaniem naszej gospodarki jest zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego, czyli ciągłych dostaw paliw i energii dla społeczeństwa i gospodarki po akceptowalnych cenach.

– Jeśli chodzi o potrzeby ludzi energia jest na drugim miejscu. Energetycy tak muszą kierować systemem, aby nikomu tej energii nie zabrakło. Najwięcej energii dostarczają elektrowni węglowe. Coraz więcej energii zaczynamy importować, bo zaczyna nam jej brakować. Energetyka wiatrowa jest potrzebna, ale gdy zaczyna brakować wiatru i tak przerzucamy produkcję energii na węgiel. Większe niż my problemy z wiatrem mają Niemcy. W 2017 r. brakowało im 25 proc. energii do bilansu. Nie wiał wiatr, nie świeciło słońce. Po tym czasie sytuacja szybko się odwróciła. Wiatr i słońce raz są, raz ich nie ma, a ludzie energii potrzebują przez 24 godziny – mówił ekspert.
Uważa, że zapotrzebowanie na energię rośnie, bo gospodarka się rozwija. Jaka będzie ta polityka energetyczna?

– Nie da się wymyślić nić ponad rzeczywistość. Jesteśmy członkiem Unii Europejskiej, musimy tworzyć odnawialne źródła energii. Możliwości techniczne są takie, że koniecznością są elektrownie pracujące w sposób ciągły. Dodatkowo wytwarzana przez nie energia musi kosztować tyle, aby społeczeństwo było w stanie za nią zapłacić. Niemcy są bogaci, my musimy pilnować kosztów energii. Nie możemy obciążać ludzi ponad miarę – przypomina prof. Mielczarski.

Dyspozycyjne są elektrownie jądrowe, ale póki co ich nie mamy, podobnie z gazem. Zostaje więc węgiel.

– Albo będzie energetyka węglowa, albo w ogóle jej nie będzie. Słońce, wiatr – tak, ale jako dodatek. Inne technologie mogą funkcjonować, ale potrzebujemy 100 proc. mocy. Czy będzie zielona rewolucja? Niemcy – oni też korzystają z węgla. Górnicy nie powinni zamykać kopalń, tylko je otwierać, bo jak nie będzie polskiego węgla, to będziemy musieli go kupować. Przed nami jest wyzwanie, aby wybudować 14 bloków węglowych, takich jak Ostrołęka. Koszt to 80 mld zł w ciągu 20 lat. Konieczne jest wybudowanie ich z własnych pieniędzy. To jest możliwe. Stać nas na to, nasze firmy mają te pieniądze, trzeba je tylko mądrze wydać – podsumował prof. Mielczarski.

NETTG.PL/CIRE.PL