Woźniak: Dzięki amerykańskiemu LNG pozbędziemy się kontraktu jamalskiego (ROZMOWA)

13 czerwca 2019, 14:30 Energetyka

Tak, pozbędziemy się. To trafne określenie. Warunki kontraktu z Gazpromem są dla nas niesłychanie niekorzystne – powiedział nam prezes PGNiG Piotr Woźniak kilka chwil po podpisaniu aneksu zwiększającego dostawy LNG z USA do Polski.

Piotr Woźniak / fot. PGNiG

BiznesAlert.pl: Panie Prezesie jakie są dokładne założenia nowego kontraktu na dostawy LNG ze Stanów Zjednoczonych?  

Piotr Woźniak: Zawarliśmy aneks do podpisanego w ubiegłym roku kontraktu z amerykańską firmą Venture Global, która buduje dwa terminale do skraplania gazu na wybrzeżu Zatoki Meksykańskiej w Luizjanie. Podpisane umowy gwarantują dostawy 1 mln ton LNG z terminala Calcasieu Pass i 2,5 mln ton LNG z terminala Plaquemines LNG rocznie. Aneks na dostawę 1,5 mln ton LNG rocznie dotyczy dostaw z terminala Plaquemines – dzięki nim będziemy dysponować wolumenem 3,5 mln ton, co daje ok. 4,7 mld m sześc. zregazyfikowanego surowca. Łącznie, od amerykańskich partnerów, zakontraktowaliśmy ok. 9, 45 mld m sześc. gazu ziemnego czyli blisko wolumenu, który zmuszeni jesteśmy odbierać z tytułu kontraktu jamalskiego do końca 2022 roku.

Czyli w 2022 roku pozbędziemy się kontraktu jamalskiego? 

Tak – pozbędziemy się – to trafne określenie. Warunki kontraktu z Gazpromem są dla nas niesłychanie niekorzystne. Jest to kontrakt starego typu, oparty o indeksację do ropy, z klauzulami, które praktycznie nie pozwalają na żadną elastyczność po stronie klienta. Od paru lat takich kontraktów już się nie zawiera. Jesteśmy odpowiedzialną firmą, mamy duży portfel klientów. Tylko w Polsce jest to 6,5 mln indywidualnych odbiorców, którzy korzystają z gazu na własne potrzeby, więc nie możemy w naszych relacjach handlowych akceptować niekorzystnych dla spółki i jej klientów umów.

Czy strona rosyjska została już poinformowana o tym, że kontrakt nie będzie przedłużony? 

Wymiana pism i ta decyzja musi być zakomunikowana przed końcem tego roku. Trzy lata przed wygaśnięciem kontraktu obydwie strony muszą się wzajemnie poinformować, jakie mają intencje w zakresie przedłużenia umowy. 

Czyli ten dzisiejszy kontrakt to kolejny krok w drodze ku dywersyfikacji, tak byśmy nie musieli już być zdani na łaskę i niełaskę Rosjan? 

Tak, ponieważ po stronie amerykańskiej nie wchodzą w grę żadne niedoróbki i nadużywanie pozycji kontraktowej. Liczy się biznes i zrozumienie potrzeb klienta oparte na szacunku oraz partnerskim traktowaniu. Zresztą z żadną inną firmą, spośród tych, z którymi handlujemy nie mamy problemów, oprócz Gazpromu. Musimy sobie z tym poradzić, bo te problemy trwają zbyt zbyt długo – od 1989 roku. 

A czy  współpraca z Amerykanami będzie rozwijana? Możemy spodziewać się kolejnych kontraktów? 

Oczywiście jesteśmy otwarci na atrakcyjne propozycje. Dziś podpisaliśmy aneks do kontraktu, który ma formułę FOB (Free on Board), co oznacza, że kupujemy gaz u dostawcy, który nie ma z góry założonego kierunku dostawy, bo ten zależy od nas. Daje nam to wyjątkowo dużą elastyczność i właśnie do takich warunków próbowaliśmy doprowadzić kiedyś kontrakt jamalski, ale oczywiście to się nie udało, ze względu na absolutny brak woli ze strony sprzedającego. W przypadku współpracy z USA, w ramach kontraktów z formułą FOB, możemy gaz dowolnie przewozić, gdzie chcemy i podejmować decyzje w najlepszym interesie spółki i klientów.

Rozmawiała Joanna Kędzierska