Polska wzorem dywersyfikacji w sektorze gazowym. 5 wniosków dla Europy

16 października 2015, 07:39 Energetyka

KOMENTARZ

Terminal LNG w Świnoujściu, jeden ze zbiorników. Fot. PLNG

Tim Boersma

Ekspert ds. energetyki Brooking Institute

Z zażartej dyskusji naukowców, polityków i komentatorów można wyciągnąć ważne wnioski dotyczące dywersyfikacji źródeł energii w Unii Europejskiej, pozwalającej zmniejszyć uzależnienie  od dostaw rosyjskiego gazu. Prezentuję te wnioski.

Wniosek 1: Integracja rynków w UE i wzmocnienie współpracy między państwami członkowskimi jest najbardziej skutecznym narzędziem zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego.

Dostępne dowody są przekonywujące. Większa część państw członkowskich w ostatnich latach tworzy coraz lepiej zintegrowany rynek energii, a jednocześnie ma dostęp  do różnych źródeł zaopatrzenia w energię i w surowce energetyczne. Jest to szczególnie ważne wobec kryzysu na Ukrainie, który ponownie wysunął na czoło geopolitykę.  Należy też pamiętać, że obowiązująca w UE mantra o liberalizacji rynków i przepisów prawa przestała być uniwersalną receptą. Decydenci w północno-zachodniej Europie, w tym Brukseli, przyznają, że czasem są konieczne dodatkowe bodźce, aby inwestować w zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego.

Polska, która, słusznie czy nie, najgłośniej wśród państw UE przypominała o zagrożeniach wynikających z uzależnienia od gazu z Rosji, w ciągu zaledwie kilku lat (przy wsparciu funduszy UE) zrealizowała inwestycje zwiększające bezpieczeństwo dostaw gazu. W śród tych inwestycji jest niemal ukończony terminal LNG w Świnoujściu. Ekonomiczny sens niektórych  z tych projektów może być kwestionowany. Takie głosy najczęściej odnoszą się właśnie do tego terminala. Ale, gdy terminal będzie gotowy – ok. 90 proc. polskiego zapotrzebowania na gaz może być pokryte ze źródeł innych niż rosyjskie. To oczywiście nie oznacza, że ​​Polska nie będzie już kupować gazu od Gazpromu, jeśli to będzie się stronie polskiej opłacać. Liczy się przede wszystkim dostęp do alternatywnych rozwiązań. Podobne inwestycje w bezpieczeństwo dostaw gazu, zrealizowały Czechy i Litwa. Także w tych  państwach nie decydowała czysta ekonomia, dotacje unijne oraz ewentualne zmiany w obowiązującym prawie krajowym były konieczne, aby projekty stały się opłacalne. Trzeba to pojmować tak, że są to drogie polisy ubezpieczające przed ewentualnym nadużyciem siły rynku przez monopolistycznego dostawcę, w tym przypadku przez rosyjskiego potentata, Gazprom. Nie mają racji ekonomiści i niektórzy decydenci z Europy północno-zachodniej, którzy twierdzą, że rynek sam zapewni bezpieczeństwo, jeśli będzie przestrzegane prawo.  

Wniosek 2: Dodatkowe zachęty dla inwestycji w gazową infrastrukturę są niezwykle potrzebne w niektórych państwach UE.

W niektórych państwach UE sektor prywatny nie zrealizuje koniecznych inwestycji w infrastrukturę gazową, konieczną, aby zapewnić swobodnego przepływu gazu w całej UE. Politycy  z czołowych państw Unii powinni uznać konieczność sfinansowania tych inwestycji częściowo z funduszy unijnych, a częściowo ze środków publicznych,  nawet jeśli to nie jest zgodne z przepisami unijnymi. Obecnie dostępne środki finansowe własne na ten cel w tych państwach do 2020 r. wynoszą tylko  5,850 mld euro, co stanowi tylko 3 proc. kosztów tych niezbędnych sieci i instalacji przesyłowych (zarówno jeśli chodzi o gaz, jak  i o energię elektryczną). Konieczne są też nowe propozycje, aby przyciągnąć inwestycje w infrastrukturę energetyczną, ponieważ dalsze zwiększenie funduszy Komisji Europejskiej jest politycznie niewykonalne. Sprawą powinien zainteresować się Europejski Bank Inwestycyjny, aby przyciągnąć środki finansowe np. z funduszy emerytalnych czy od inwestorów instytucjonalnych.

Wniosek 3. Konieczny jest szerszy mandat Agencji Współpracy Organów Regulacji Energetyki (ACER), aby usprawnić działalność  krajowych organów regulacji.

Wniosek 4: UE zliberalizowała swoje rynki gazu, a niskie ceny przebijają preferencje polityczne.

Niektórzy analitycy i politycy zapominają, że UE powoli, ale stopniowo przesuwa się w kierunku pełnej liberalizacji rynku gazu. W tym kontekście zaczynają mieć priorytet handlowe firmy prywatne lub sprywatyzowane. Choć te firmy muszą działać w warunkach politycznych, które mogą skutecznie wpływać na ich decyzje, preferencje polityczne nie staną się częścią obrotu handlowego. Ma to szereg istotnych konsekwencji.

Po pierwsze, należy poddać analizie (czasami surowa) retorykę na temat gazu z Rosji. W Polsce wspomniany terminal LNG jest budowany dzięki dotacjom i sprzyjającym przepisom. Okaże się dopiero, ile naprawdę kosztował ten obiekt i ile polski podatnik pośrednio  dopłaci do gazu importowanego jako LNG. Bezpieczeństwo energetyczne wiąże się z kosztami, jednak koszty te różnią się w całej UE.

Po drugie, należy wziąć pod uwagę starania polityków UE o dostawy od alternatywnych partnerów dostarczających gaz. Np. z regionu Morza Kaspijskiego czy wschodniej części Morza Śródziemnego. Te kierunki mogą teoretycznie być atrakcyjne, ale użytkownicy gazu czy podatnicy nie chcą dopłacać. Więc jeśli chodzi o Europę, to w najbliższej przyszłości największym popytem będzie cieszyć się gaz wydobywany w krajach UE ( tak, łupkowy także!), następnie importowany z Rosji, Norwegii i Algierii. Może także LNG dostarczany z USA.  Należy także brać pod uwagę że LNG oraz ropa coraz częściej będą surowcem do produkcji energii elektrycznej. Większość badań wskazuje, że w najbliższych latach wielkość importu LNG do UE znacznie wzrośnie.

Wniosek 5: W debatach na temat bezpieczeństwa energetycznego UE wystrzegajmy się frazesów.

Debaty na temat bezpieczeństwa energetycznego zawsze obfitowały w retorykę i często są źle definiowane. Tak jest w debatach w UE. Europejski komisarz niedawno stwierdził, że przywóz z autokratycznie  rządzonych krajów nie powinien być akceptowany, i to był argument przeciw zakupom gazu w Rosji. W porządku, ale w tej samej debacie akceptowano, żeby zamiast z Rosji importować  gaz z Algierii, Azerbejdżanu, Turkmenistanu i in., które także są autokratycznie rządzone. Ta argumentacja jest więc bez sensu, należy używać innej – które państwa jako dostawcy są bezpieczne, a które nie, które zakręcą kurek, a  które nie. Decydenci UE powinni bardziej skupić się na rozwiązywaniu problemów, gdy mają mandat do ich rozwiązywania. Np. rozbudowy i połączenia infrastruktury, regulacji itp.

Wniosek 6:  W debacie o unii energetycznej musi być jasne, o co gra Komisja Europejska.

Ostateczna koncepcja Unii Energetycznej, przedstawiona przez przewodniczącego Jean-Claude Junckera, oferuje określone możliwości. Jednocześnie, po raz kolejny UE stoi w obliczu wspólnego wroga, Rosji. Dlatego 28 państw członkowskich UE staje wobec politycznie trudnych kwestii, z dziedziny polityki energetycznej. Trwają debaty na te tematy, choć trzeba przyznać, że efekty początkowe nie są obiecujące. Unia Europejska ma problemy, aby wyraziście zdefiniować swoje interesy w polityce energetycznej i wobec wyzwań i wobec Rosji.

Jeśli przywódcy UE chcą, aby  gaz odgrywał znaczącą rolę w strukturze paliw i w miksie energetycznym, to jednocześnie biorąc pod uwagę ambitny program OZE – zapewne istnieją powody, by skupić się na ukończeniu i dopracowaniu rynku wewnętrznego, a nie spierać się o jednego zewnętrznego dostawcę. Debata o Unii Energetycznej jest debatą polityczną coraz bardziej odległą od realiów rynkowych. Pojawiająca się obecnie droga pozwalająca  rozwiać obawy o nadużycie pozycji rynkowej przez niektórych dostawców (czyli o losy dalszej współpracy i integracji europejskiej) okazuje się prawidłowa i powinna być kontynuowana.