Kowal: Czas na wielki traktat energetyczny w Europie w interesie Polski (ROZMOWA)

8 sierpnia 2022, 07:35 Energetyka

– Polska powinna wręcz zaproponować wielki traktat energetyczny – pierwszy z Niemcami a potem w ramach UE, albo od razu w skali całej wspólnoty. Powinno z niego jasno wynikać, że żadne państwo UE nie może już na własną rękę wykonywać ruchów, które tak poważnie uderzą w bezpieczeństwo energetyczne innych jak Nord Stream 2 – ocenia Paweł Kowal z Koalicji Obywatelskiej, ekspert polityki wschodniej, w rozmowie z BiznesAlert.pl.

Paweł Kowal. Fot. autora
Paweł Kowal. Fot. autora

BiznesAlert.pl: Czy Polska powinna pomagać Niemcom przy dostawach gazu?

Polska powinna wręcz zaproponować wielki traktat energetyczny – pierwszy z Niemcami a potem w ramach UE, albo od razu w skali całej wspólnoty. Powinno z niego jasno wynikać, że żadne państwo UE nie może już na własną rękę wykonywać ruchów, które tak poważnie uderzą w bezpieczeństwo energetyczne innych jak Nord Stream 1.Polska powinna skorzystać z koniunktury i działać w swoim strategicznym interesie czyli umacniać solidarność w Unii i budować dla niej gwarancje prawne. Powinniśmy powiedzieć zachodnim partnerom: macie już nauczkę z Nord Stream, naraziliście bezpieczeństwo europejskie, co sami widzicie, to teraz wracamy do artykułu 176 a Traktatu Lizbońskiego, który mówi o solidarności energetycznej i żądamy doprecyzowania tych zapisów, które dotyczą bezpieczeństwa dostaw energii, funkcjonowania rynku, efektywności energetycznej itd. Mądrość nie polega na tym, by wiecznie tylko robić Niemcom wypominki za ich błędy. Mądrość to zdolność do wyciągania wniosków i zaproponowania czegoś na przyszłość. Sprawa jest prosta, trzeba dążyć do takich zabezpieczeń, by już nigdy nie powtórzył się rosyjski szantaż.

Mimo to, teraz to Polska ma zapasy gazu, a inni nie.

Dokładnie – i to jest dla nas szansa na przejmowanie inicjatywy. Blokowanie unijnych przepisów na rzecz solidarności energetycznej to nie tylko dziecinada, ale i krótkowzroczność. Rząd działa tak: ponieważ są naburmuszeni na Komisję Europejską za to, że nie jest uruchomione Krajowego Planu Odbudowy (KPO), nawiasem mówiąc także z powodu niekonsekwencji polskiego rządu, to Anna Moskwa stara się „dołożyć” naszym partnerom na innym polu. I zostajemy z Węgrami na spalonym. Państwo, które mogło zyskać jeszcze więcej uznania w związku z wojną na Ukrainie i postawą polskiego społeczeństwa czyli Polska, mizia się znowu z Orbanem – najbardziej chyba prorosyjskim premierem na kontynencie. Brak mi słów oburzenia na to jak w polityce Anny Moskwy zwycięża myślenie partyjne nad państwowym. 

Traktatowe zapisy o solidarności energetycznej są jednak słabe.

Dokładnie – więc w naszym interesie leży jeszcze je osłabić czy zaproponować poważniejsze zobowiązania? Traktatowe zapisy o bezpieczeństwie energetycznym były mocno popierane osobiście także przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego wtedy nie można było więcej uzyskać, ale teraz można a rząd zmienia front, pomimo, że Polska wcale nie jest bezpieczna jeśli chodzi o dostawy surowców na zimę, a za rok być może to my będziemy potrzebowali korzystać z niemieckich dostaw. Znowu okaże się, ze duże Niemcy poradzą sobie bez naszych obietnic ale nam może być coraz trudniej domagać się solidarności energetycznej od państw UE. Węgry zdradzą jak zwykle i zostaniemy na lodzie.

Czy zatem musimy się zgadzać na obligatoryjne zmniejszanie zużycia?

Po pierwsze, i tak będziemy zmniejszać zużycie, po drugie, długa jeszcze droga do zastosowania w tej sprawie wobec nas „przymusu” dzisiaj nic na to nie wskazuje a po trzecie, bądźmy realistami: solidarność energetyczna ma sens, jeśli państwa muszą sobie udzielić wsparcia a Komisja może to egzekwować. Każdy kto domaga się „dowolności” w rzeczywistości gra w drużynie najsilniejszych państw Unii, które po cichu nie chcą „przymusu” Komisji. To przecież działa w dwie strony – chodzi o to, by nie trzeba było błagać o wsparcie w razie potrzeby ale żeby był mechanizm wsparcia także dla państw średnich i małych, bo wielkie sobie poradzą. Solidarność na papierze i bez zobowiązań to fikcja. Powtarzam: w naszym interesie jest być na jednej łajbie z państwami UE a nie na boku, zdani na łaskę Rosji i poklepywania Orbana.

Czy Pana podejście nie prowadzi do federalizacji UE?

Proponuję myślenie z punktu widzenia obywateli Polski, którzy boją się zimna i agresywnej polityki Rosji. To jest dla mnie punkt odniesienia i szukam rozwiązania jak można zabezpieczyć wystraszonych zimy ludzi – w tym roku i bardziej długofalowo. Patrzmy na to praktycznie a nie ideologicznie. A swoją drogą to federalizację UE najbardziej przyspieszył premier Morawiecki, bo zgodził na wspólny europejski dług związany z KPO. Już nie wspominam, że zgodził na zobowiązania ale kwestii KPO dotąd nie doprowadził do końca, czyli Polki i Polacy nie mają tych środków podczas, kiedy mają je prawie wszystkie inne państwa. Nawiasem mówiąc w ramach KPO także są pieniądze przeznaczone na poprawę bezpieczeństwa energetycznego.

Co teraz należy zrobić?

Wszystko dokładnie odwrotnie niż pani minister Moskwa. Należy w polskim interesie przejąć inicjatywę i zażądać dla naszego kraju więcej gwarancji bezpieczeństwa od partnerów a nie uciekać od rozmowy. Moim zdaniem Polska powinna wręcz zaproponować wielki traktat energetyczny – pierwszy z Niemcami a potem w ramach UE, albo od razu w skali całej wspólnoty. Powinno z niego jasno wynikać, że żadne państwo UE nie może już na własną rękę wykonywać ruchów, które tak poważnie uderzą w bezpieczeństwo energetyczne innych jak Nord Stream 2. Być może podstawą do rozmów o traktacie energetycznym powinny być doświadczenia Europejskiej Wspólnoty Energetycznej, a może należy inaczej podejść do tematu, ale nie mam wątpliwości, że teraz jest na to czas.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik

Jakóbik: Polska śpi na gazie? Powinna oszczędzać i tak