Pomimo sankcji Rosjanie namawiają USA do współpracy energetycznej

29 marca 2016, 08:00 Alert

(Sputnik/Financial Times/Piotr Stępiński/Wojciech Jakóbik)

Jak poinformowała agencja Sputnik minister rozwoju gospodarczego Aleksiej Uljukajew rozmawiał z ambasadorem Stanów Zjednoczonych w Rosji John’em Teft’em o możliwości udziału amerykańskich firm w prywatyzacji rosyjskich spółek. W przygotowanym przez rząd w Moskwie projekcie planu antykryzysowego założono prywatyzację państwowych aktywów.

– Spotkanie (z ambasadorem USA John’em Teft’em – przyp. red.) miało na celu przede wszystkim wymianę informacji. Wyjaśniłem wiele kwestii, które budziły niepokój amerykańskich kolegów w tym perspektywy rozwoju rosyjskiej gospodarki oraz możliwości udziału firm ze Stanów Zjednoczonych w prywatyzacji – powiedział Uljukajew cytowany przez propagandowy Sputnik.

W związku z sankcjami, jakie wprowadził rząd USA przeciwko Rosji, w tym imiennie wobec prezesa Rosnieftu i całej firmy, amerykańskie firmy wycofały się ze współpracy z tymi podmiotami. Z projektów z Rosnieftem zrezygnował m.in. Exxon Mobil. Obostrzenia dotknęły rosyjskich sektorów: bankowego, naftowego i zbrojeniowego. W ich świetle współpraca USA przy prywatyzacji rosyjskich spółek wydaje się niemożliwa.

Prywatyzacja na ratunek rosyjskiemu budżetowi?

Podjęte przez Rosję środki na rzecz ratowania budżetu w dobie taniej ropy, w tym prywatyzacja części aktywów, budzą obawy o wizerunek rosyjskich spółek za granicą. Rosja rozważa dalszą prywatyzację Rosnieftu, VTB, Aeroflotu, Alrosy i Sovcomflotu. Jak wskazuje Financial Times do sprzedaży dochodziłoby obecnie w najgorszych możliwych warunkach, co podkopałoby jej wartość, a co za tym idzie wiarygodność spółek na rynkach. Wartość rynkowa Rosnieftu w dolarach spadła o połowę w ostatnich 18 miesiącach. Sytuację pogarszają zachodnie sankcje ograniczające działania takich firm. Sprzedaż może zatem polegać na przekazaniu części akcji spółek bliskim współpracownikom Władimira Putina, która nie zostanie dobrze oceniona przez rynek. Kiedy ceny ropy wrócą do wyższych poziomów, oligarchowie Putina zarobią na posiadanych aktywach, a straci społeczeństwo rosyjskie, ze względu na wizerunek skorumpowanej gospodarki jego kraju.

Czy dojdzie do prywatyzacji Rosnieftu?

Jak informował w czwartek 24 marca wicepremier  Arkadij Dworkowicz do prywatyzacji rosyjskiego giganta naftowego – Rosnieftu – może dojść jeszcze w 2016 roku. Obecnie są analizowane możliwe scenariusze dotyczące przyszłości koncernu.

Jak poinformował rosyjski wicepremier prace konsultacyjne mają przybliżyć władze spółki do podjęcia właściwej decyzji dotyczącej sposobu prywatyzacji oraz potencjalnych inwestorów. – Jest zbyt wcześnie, aby mówić o konkretach – skwitował krótko Dworkowicz.

Jak informował 14 marca BiznesAlert.pl według Wiedomosti rosyjski rząd kontynuuje przygotowania do prywatyzacji 19,5 procent akcji naftowej spółki Rosnieft. Chce by sprzedaż była maksymalnie korzystna, pomimo negatywnych trendów na rynku. Za akcje powinien otrzymać ponad 600 mld rubli, ale według rozmówców Wiedomosti, będzie trudno znaleźć inwestora, bo Rosnieft ma problemy w dobie taniej ropy i sankcji zachodnich, które obejmują między innymi tę firmę.

Według dziennika brane są pod uwagę trzy opcję. Pierwsza to sprzedaż mniejszej ilości akcji, np. 4 procent. Druga to sprzedaż całego pakietu jednemu inwestorowi, który uzyskałby znaczący wpływ na działalność spółki, ale według Wiedomosti, takiego będzie obecnie trudno znaleźć. Trzecia opcja to sprzedaż obligacji zamiennych. Dają one możliwość zamiany na akcje po ściśle określonym kursie, w zdefiniowanym w umowie terminie. Nie mogą one jednak być emitowane poniżej wartości nominalnej i tutaj problemem będzie dług Rosnieftu z tytułu zakupu TNK-BP. Według Reutersa wartość giełdowa spółki wynosi obecnie 2,6 bln rubli (48.10 mld dolarów). To mniej niż 55 mld dolarów, które Rosnieft musi opłacić za przeprowadzone już w 2013 roku kupno od brytyjskiego BP mniejszej spółki – TNK-BP.

Obawy o zyski

Podczas odbywającego się w Londynie International Petroleum Week prezes Rosnieftu ocenił, że z decyzją o rozpoczęciu następnego etapu tego procesu należy poczekać do momentu, gdy baryłka ropy naftowej zacznie kosztować 100 dolarów. Mimo to Rosjanin zadeklarował, że firma prowadzi wszelkie przygotowania niezbędne do prywatyzacji.

Rosnieft informuje, że ma „wysoką gotowość” do prywatyzacji poprzez sprzedaż 19,5 procent jego akcji należących obecnie do państwowego Rosnieftegazu w „uczciwej cenie”.

Jeszcze w 2014 roku rząd podjął decyzję o sprzedaży powyższych akcji w cenie nie niższej, niż rynkowa i nie niższej, niż oferta z momentu wejścia na giełdę w 2006 roku. Podczas wstępnej oferty publicznej (IPO) w Londynie wartość akcji Rosnieftu została wyceniona na 203 ruble, czyli 7,55 dolarów. Dnia 25 stycznia 2016 roku akcje były warte 255 rubli i 3,17 dolarów.

Państwowy Rosnieftegaz posiada 69,5 procent akcji Rosnieftu. Po sprzedaży 19,5 procent udziałów, państwo zachowałoby kontrolę nad spółką naftową. W 2016 roku ma dojść do prywatyzacji strategicznych aktywów Federacji Rosyjskiej w ramach poszukiwania środków na domknięcie budżetu doświadczonego przez spadające eny ropy naftowej. Według ministerstwa finansów sprzedaż wspomnianych akcji Rosnieftu ma dać budżetowi co najmniej 500 mld rubli zysku.

Jednakże sprzedaż akcji Rosnieftu w okresie dekoniunktury będzie oznaczała straty dla samej spółki, czego obawia się prezes Sieczin.

Minister rozwoju ekonomicznego Federacji Rosyjskiej Aleksiej Uljukajew przyznał, że nie ma ostatecznej decyzji Kremla o prywatyzacji Rosnieftu w 2016 roku. W celu zwiększenia kapitalizacji spółka może dalej ciąć wydatki na wydobycie, wycofać się z planowanych zakupów i sprzedawać nieistotne aktywa. Największym problemem jest dla niej istotny dług, który na stan z 30 września zeszłego roku wynosił 1,6 bln rubli. Spadek cen ropy naftowej pogarsza kapitalizację, a sankcje USA i Unii Europejskiej odcinają Rosnieft od kredytów. Odstraszają one także zagranicznych inwestorów przed kupnem jego akcji i wejściem w kooperację, które mogłoby przynieść dodatkowy kapitał. Wobec takiej możliwości są sceptyczne nawet – teoretycznie niezależne od sankcji zachodnich – Chiny i Indie, które nadal nie odpowiedziały konkretnie na kolejne oferty wejścia w projekty spółki Sieczina.