POPiHN: Embargo na ropę z Rosji natychmiast to paliwo droższe o złotówkę, stopniowe nie

21 kwietnia 2022, 10:30 Alert

Według POPiHN ceny ropy mogłyby spaść, ale państwa uzależnione od sprzedaży ropy jak Rosja i potęgi kartelu OPEC nie chcą zwiększać podaży. Polskie rafinerie już szykują się na ewentualne embargo, a prezes POPiHN ujawnił, że remont Rafinerii Gdańskiej ma dodatkowo uelastycznić jej pracę. Embargo wprowadzone natychmiast podniosłoby ceny paliw o złotówkę za litra. Stopniowe nie będzie miało wpływu na rynek.

Tankowiec Ropa
Tankowiec Breiviken fot. Hannes van Rijn/MarineTraffic.com

– Dywersyfikacja przyspiesza. Ten proces odbywa się od dziesięciu lat powoli, ale możemy być pewni, że 61 procent ropy przerobionej w polskich rafineriach w zeszłym roku pochodziło z Federacji Rosyjskiej. Na pewno pod koniec roku ten odsetek będzie dużo mniejszy. W sytuacji, gdy nadal będziemy mieli tak duże zużycie paliw jak obecnie, to poza ropą możemy sprowadzać gotowe paliwa z państw ościennych, ale partnerami są Arabia Saudyjska, Stany Zjednoczone, Wielka Brytania czy Norwegia – mówił prezes Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego Leszek Wiwała.

– Rafinerie niemieckie i słowackie to pierwszy rzut. Sprowadzaliśmy od nich w zeszłym roku oleje napędowe i nadal to robimy. Drugi rzut to Litwa i Czechy. To nasz plan realizowany obecnie. Kiedy okaże się, że paliwa jest ciągle za mało, należało będzie sięgnąć po dostawy z innych kierunków. Naturalnym wyborem staje się Saudi Aramco, ale im dalej tym wyższe będą koszty transportu – powiedział prezes POPiHN.

Ropa ropie nie jest równa. Polskie rafinerie zostały zbudowane w dużej mierze pod ciężką ropę. W Gdańsku w zeszłym tygodniu została zakończony remont mający uelastycznić przerób ropy. Najważniejsze jest, abyśmy wiedzieli jaką ropę mamy do dyspozycji, aby wiedzieć jak przestawiać rafinerię. To nie jest łatwe, bo najpierw należy sprawdzić to, co oferuje rynek. Jest wiele gatunków ropy, które są zbliżone parametrami do gatunku Urals z Rosji. W zeszłym roku blisko 20 procent ropy sprowadziliśmy z Arabii Saudyjskiej. Ten transport jest bardziej czasochłonny i kosztowny. Ta operacja już się rozpoczęła – tłumaczył Leszek Wiwała. – To nie jest jedyny kierunek. Najciekawszym kierunkiem jest Iran. Gdyby zostało zniesione embargo na jego ropę, to tankowce pełniące dziś rolę magazynów mogłyby na siebie zarabiać i takie dostawy mogłyby być szybko uruchomione. Parametry tej ropy są zbliżone i mogą być wykorzystywane przez polskie rafinerie.

– W lutym Rosjanie wydobyli 10,5 mln baryłek ropy dziennie. W marcu było to już tylko 10 mln baryłek dziennie – wyliczał za Międzynarodową Agencją Energii. – W marcu nastąpił spadek o 500 tysięcy baryłek. W pierwszej połowie sięgnął już 800 tysięcy mniej baryłek wysłanych z Rosji. MAE prognozuje, że ten spadek może sięgnąć do końca kwietnia do 1,5 mln baryłek a do końca maja nawet 3 mln baryłek dziennie. To dane spójne z prognozami strony rosyjskiej – wyliczał prezes POPiHN.

– 60 procent eksportu ropy rosyjskiej trafiało do Unii Europejskiej więc nie będzie jej łatwo zmienić rynek – ocenił Leszek Wiwała. – Okazuje się, że rynek jest dosyć zbilansowany. Ceny są zaskakujące, bo mamy spadek zapotrzebowania w Chinach przez lokalne lockdowny, zwłaszcza w Szanghaju. Różnica między wydobyciem dziennym a zużyciem to około miliona baryłek dziennie. Pierwszego marca doszło do uwolnienia rezerw ropy w wysokości w sumie 63 mln baryłek. Od pierwszego maja ma być uwolnione dodatkowo 120 mln baryłek. Amerykanie mają wypuścić 30 mln. Tego surowca jest nawet więcej od potrzeb, a ceny są wysokie. Instytucje finansowe na potęgę zakupują kontrakty na ropę bo stawiają na embargo i cena jest sztucznie podwyższana.

– Według MAE państwa kartelu naftowego OPEC mają możliwość zwiększenia wydobycia niż cały eksport ropy rosyjskiej. Dużo zależy od tego, jaką decyzję podejmą te państwa, bo mają interes w wysokiej cenie jak najdłużej. Niemniej jednak taka sytuacja trwająca dłuższy czas spowoduje przyspieszenie transformacji energetycznej, bo ona będzie się bardziej opłacała – mówił prezes POPiHN.

– Mamy interes jako państwa miłujące pokój w porzuceniu importu z Rosji. Jeśli zostaną wprowadzone sankcje unijne to jest możliwość zaopatrzenia niemieckich rafinerii polskim naftoportem i ropociągiem. Jest możliwość sprowadzania paliw z Niemiec. Można pomóc Niemcom sprowadzić ropę nie z Rosji po to, aby oni mogli się odwdzięczyć oferując benzynę czy olej napędowy – powiedział Wiwała.

– Należy odciąć się od LPG z Rosji, bo jest to potrzeba geopolityczna. Należy to zrobić w takim tempie, aby zbudować łańcuchy dostaw. Nie jest łatwo zakupić LPG z innych kierunków, ale to jest możliwe. Na to potrzeba czasu minimum do końca tego roku. Gdybyśmy mieli 12 miesięcy od wejścia w życie, byłoby łatwiej – tłumaczył prezes POPiHN.

– Jeżeli przerwa importu nastąpiłaby z dnia na dzień z powodu sankcji unijnych albo zakręcenia kurka przez Rosję, prognozy sugerują, że ropa mogłaby podrożeć do około 180 dolarów za baryłkę windując cenę o około 1 zł. Natomiast analitycy rynkowi i banki zajmujące się transakcjami naftowymi uważają, że sukcesywne ograniczenie importu z Rosji w ciągu 4-5 miesięcy, to ten proces nie powinien mieć wpływu na ceny – podsumował Krzysztof Romaniuk, dyrektor do spraw analizy rynku paliw POPiHN w odpowiedzi na pytanie BiznesAlert.pl. Przypomniał, że traderzy jak Vitol i Trafigura dobrowolnie ograniczają import z Rosji i „proces wprowadzania sankcji toczy się już samoczynnie, nawet przed ogłoszeniem”. Zastrzegł, że czynnik nieprzewidywalny to ciąg dalszy pandemii w Chinach, który już ograniczył popyt.

Zapasy na cztery dni zostały uwolnione w ramach porozumienia Międzynarodowej Agencji Energii. Mamy zapasy będące buforem, aby bez zaburzeń dostaw rynkowych przetrwać trzy miesiące. MAE szacuje, że same państwa OPEC+ mają 6 mln baryłek mocy przerobowych, więc dużo zależy od decyzji poszczególnych państw i firm. Kolejna nadzieja, to prace w USA na rzecz zwiększenia wydobycia – powiedział Leszek Wiwała. – Są grupy inwestycyjne, które grają na wysoką cenę ropy. Są producenci, którzy chcą by cena była jak najwyższa, jak najdłużej – ostrzegł i zapewnił, że wyższa cena w razie embargo nie utrzyma się tak długo, jak przekonują te grupy interesów.

Wojciech Jakóbik

Sawicki: PKN Orlen składa wniosek o przejęcie Lotosu. Co zbada Bruksela?