Poprawa: Nie porzucimy szybko paliw kopalnych

10 stycznia 2014, 13:02 Energetyka

KOMENTARZ

Paweł Poprawa,

Instytut Studiów Energetycznych

Z punktu widzenia interesów Polski krytycznym zagadnieniem jest obniżenie presji Unii Europejskiej na szybką redukcję udziału energetyki węglowej w naszym miksie energetycznym. Koszty takiej szybkiej konwersji energetyki skutkowały by wysokimi cenami energii w Polsce, obniżającymi konkurencyjność naszej gospodarki. Dziś dzięki złożom węgla Polska jest też krajem o stosunkowo wysokim bezpieczeństwie energetycznym i niskiej zależności od dostaw zewnętrznych, co jest wartością, którą powinniśmy chronić. Bardzo istotnych jest kilkaset tysięcy istniejących miejsc pracy istniejących wokół kopalnictwa i energetyki węglowej. Stąd też w pełni zrozumiała jest nadzieja wyrażana przez posła Konrada Szymańskiego, że nieco ewoluujący układ sił w parlamencie europejskim stwarza nadzieję na regulacje korzystniejsze dla Polski.

Jest szereg argumentów studzących entuzjazm na rzecz szybkiego porzucenia paliw kopalnych jako źródła energii. Wprawdzie samo zjawisko współczesnego ocieplania się klimatu jest obiektywnie dokumentowane, to jednak wpływ działalności człowieka na ten proces nadal nie jest naukowo rozstrzygnięty. Historycznie i geologicznie dokumentowane są znacznie większe, naturalnie zachodzące zmiany klimatu na Ziemi. Przyjmując jednak, że energetyka przyczynia się do globalnego ocieplenia to i tak efektywność działań planowanych w Europie będzie znikoma i ma raczej charakter demonstracji politycznej woli i determinacji, mającej zachęcić kluczowych emitentów gazów cieplarnianych do intensywniejszych działań. Wystarczy zauważyć, że nawet gdyby Europa przeszła na gospodarkę całkowicie pozbawioną emisji CO2 i innych gazów cieplarnianych, to redukcja ta stanowiła by zaledwie połowę przewidywanego wzrostu emisji tych gazów w krajach rozwijających się w pespektywie do 2035 r. Na tym tle wpływ Polski, nie należącej bynajmniej do największym emitentów gazów cieplarnianych w Europie, na powstrzymywanie globalnych zmian klimatycznych jest raczej iluzoryczny.

Nie jest łatwo też zdefiniować efektywne alternatywy dla paliw kopalnych. W naszym przypadku jesteśmy krajem o raczej niskim potencjale dla energetyki słonecznej, geotermalnej, hydro czy nawet wiatrowej. Odnawialne źródła energii też nie pozostają bezemisyjne. Najważniejsza w naszych warunkach energetyka wiatrowa potrzebuje nieustannie gotowego do użycia zaplecza w postaci zdublowanych mocy energetycznych elektrowni gazowych lub węglowych, które są uruchamiane w przypadku niedostatecznie wysokiej, lub zbyt intensywnej podaży energii wiatrowej. Dziś dla Polski najbardziej realistycznym sposobem obniżenia emisji gazów pozostaje stopniowe zastępowanie energetyki węglowej gazową. By proces ten mógł zajść konieczne są jednak większe niż dziś, bezpieczne źródła gazu o odpowiednio niskich cenach.

Przykładem dowodzącym efektywności takiego podejścia do polityki klimatycznej są Stany Zjednoczone, gdzie w ostatnich latach dzięki zastępowaniu w energetyce węgla przez gaz ze złóż łupkowych następowała zauważalna redukcja emisji gazów cieplarnianych. Warto zauważyć że proces ten zachodził bez żadnych subwencji i nie był stymulowany przez państwo. W tym samy czasie Europejscy liderzy promocji odnawialnych źródeł energii nie zdołali powstrzymać własnego wzrostu emisji gazów cieplarnianych. Niestety gazowa ścieżka ku energetyce niskoemisyjnej też nie znajduje entuzjastycznego przyjęcia w parlamencie europejskim, zwłaszcza w przypadku złóż gazu łupkowego. W efekcie pozostaje nam spoglądać na Brukselę z niepokojem gdy tylko dyskutowane są tam zagadnienia energetyczne.