Arabia może poluzować porozumienie naftowe na pohybel Iranowi

8 czerwca 2018, 06:30 Alert

Arabia Saudyjska może zgodzić się na poluzowanie cięć porozumienia naftowego. Przekonują ją do tego Stany Zjednoczone.

fot. ENI

Od 2016 roku OPEC kilkakrotnie przedłużała decyzje o ograniczeniu wydobycia ropy. W maju administracja Donalda Trumpa jednostronnie wypowiedziała porozumienie nuklearne z Iranem. Wenezuela, od lat pogrążona w kryzysie humanitarnym i gospodarczym, stale obniża poziom wydobycia nafty ze swoich złóż. W związku z tym, Stany Zjednoczone zwróciły się do Arabii Saudyjskiej z sugestią zniesienia ograniczenia wydobycia ropy, co w konsekwencji ma przełożyć się na obniżkę cen na światowych rynkach.

W ostatnim czasie sytuacja na rynku ropy zmienia się niezwykle dynamicznie. Stany Zjednoczone, po wycofaniu się z irańskiego porozumienia nuklearnego, nałożyły w maju nowe sankcje na Teheran. Ceny ropy, po okresie dłuższej stabilizacji, zaczęły znowu rosnąć. Administracja Donalda Trumpa naciska więc na Arabię Saudyjską, a przez nią na inne państwa OPEC, aby te podniosły wolumen wydobycia ropy. Jak sugerowały komentarze amerykańskiego Sekretarza Skarbu, Stevena Mnuchina, Stany Zjednoczone i Arabia Saudyjska wstępnie omówiły taki scenariusz. Według doniesień Bloomberga, USA oczekuje zwiększenia globalnego wydobycia o 1 milion baryłek dziennie. Zdaniem Reutersa Amerykanie nie określili jeszcze jaki poziom produkcji ropy byłby zadowalający.

Do tej pory Arabia Saudyjska wraz z drugim nieformalnym przywódcą państw porozumienia naftowego, Rosją, dość negatywnie wypowiadały się o ewentualnych zmianach w kwestii zwiększenia produkcji nafty. Wiele wskazuje na to, że już 22 czerwca OPEC i OPEC+ podejmą decyzję o zwiększeniu podaży czarnego złota na międzynarodowe rynki. Analitycy szacują, że Rosja będzie dążyć do zwiększenia podaży – nawet o około 1 miliona baryłek dziennie – ale Saudowie mogą starać się ograniczyć tak ogromne „rozpasanie wydobywcze”.

Powodów tak chętnej współpracy Rijadu z Waszyngtonem jest co najmniej kilka. Przede wszystkim Saudyjski rząd cieszy się poparciem administracji Trumpa, co można było zaobserwować między innymi podczas zeszłorocznej wizyty amerykańskiego prezydenta w tym kraju. Kolejnym argumentem jest fakt, że oba państwa mają wspólnego wroga: Iran. Zależy im więc na ograniczeniu jego roli na rynku ropy. Warto przypomnieć, że Waszyngton nie wyrażał również zaniepokojenia kwestią przestrzegania praw człowieka w Arabii Saudyjskiej, wojną w Jemenie, ani żadnymi innymi drażliwymi kwestiami, dotyczącymi sytuacji w „sojuszniczym kraju”.

Z drugiej zaś strony, Rijad może obawiać się, że Waszyngton i jego ropa z łupków zajmie tę część sektora naftowego, którą do tej pory zajmowało Saudi Aramco. Zmiana cyklu produkcji i sprzedaży nafty, jaka nastąpiła po uruchomieniu przez Stany Zjednoczone pól łupkowych, wymusza na tradycyjnych producentach większą elastyczność w działaniu. Istnieje bowiem ryzyko, że zbyt wysoka cena baryłki uruchomi gwałtowne zwiększenie podaży, czego konsekwencją będzie kolejne obniżenie cen ropy na świecie. To nie byłoby na rękę Arabii Saudyjskiej, szykującej się do pierwszej publicznej sprzedaży swojej najważniejszej spółki, jak również Rosji, która boryka się z ekonomicznymi skutkami sankcji – nałożonych na nią po aneksji części Ukrainy.

Oilprice.com/Roma Bojanowicz

Sierakowska: Możliwe jest poluzowanie porozumienia naftowego