Rosja jest przygotowana na kryzys cen ropy. Nie wiadomo, czy USA też

10 marca 2020, 06:00 Energetyka

Ropa pozostaje tania. Rosja będzie bilansować budżet rezerwami. Istnieje różnica zdań na temat zdolności amerykańskiego sektora łupkowego do przetrwania długoterminowego spadku wartości baryłki.

Kreml. Fot. Wikipedia/CC
Kreml. Fot. Wikipedia/CC

Rosja daje radę

Po znacznym spadku wartości baryłki 9 marca następuje ponowny jej wzrost. Ropa kosztuje ponad 36 dolary po rekordowym spadku z okolic 55 do 30 dolarów. Spadek cen ropy doprowadził do spotkania premiera Federacji Rosyjskiej Michaiła Miszustina z ministrami. Minister finansów Anton Siluanow zapewnił, że uda się zrealizować zobowiązania socjalne państwa pomimo depresji cen ropy naftowej. Minister energetyki Aleksander Nowak poinformował, że porozumienie naftowe ograniczające podaż ropy z krajów grupy OPEC+ upadło przez to, że Rosjanie chcieli przedłużyć układ na obecnych warunkach, ale kartel OPEC z Arabią Saudyjską na czele zdecydował o zwiększeniu wydobycia ropy i powrocie do walki o udziały rynkowe.

Spadek cen ropy w okolice 30 dolarów zagroził budżetowi rosyjskiemu planowanemu w odniesieniu do ceny 42,4 dolarów za baryłkę. Wzrosła także wartość dolara w stosunku do rubla o 8,6 procent do 74,5 rubla. Osłabienie rubla podniesie ceny i zmniejszy moc nabywczą społeczeństwa, które może potrzebować dodatkowej pomocy społecznej. Bank Goldman Sachs przewiduje, że średnia cena baryłki w okolicach 30 dolarów może się utrzymać do września 2020 roku. Może to zależeć w istotnym stopniu od rozwoju epidemii koronawirusa oraz tempa globalnego wzrostu gospodarczego.

Według Banku Centralnego rozwój gospodarczy Rosji może spaść o 1,5-2 procent w 2020 roku, jeżeli ropa stanieje do 20 dolarów. Wówczas nastąpiłby odpływ kapitału zagranicznego i spadek zapotrzebowania na dobra rosyjskie prowadzący do spadku eksportu. Eksport ropy rosyjskiej w 2019 roku spadł o 6 procent do 121,4 mld dolarów. Średnia cena baryłki w wysokości 30 dolarów mogłaby spowodować spadek wartości analogicznego wolumenu do 58 mld dolarów. Zniżka cen ropy spowoduje także ograniczenie inwestycji w większości firm, ale nie Rosnieftu, który może być zadowolony z upadku porozumienia naftowego, które ograniczało jego plany inwestycyjne wiążące się z koniecznością zwiększenia wydobycia ropy z nowych złóż.

Rosjanie zamierzają rozpocząć sprzedaż rezerw walutowych w celu zrównoważenia budżetu dotkniętego niskimi cenami ropy. Wcześniej ministerstwo finansów planowało w marcu zakup walut zagranicznych wartych dwa mld dolarów. Bank Centralny zdecydował jednak o zawieszeniu transakcji. Rozpocznie prawdopodobnie w kwietniu sprzedaż walut. Po depresji z 2014 roku Rosjanie zaplanowali budżet na ostatnie lata na wypadek powrotu kryzysu cen ropy i mogą wykorzystać rezerwy Funduszu Bogactwa Narodowego do jego bilansowania nawet przez kilka lat, o czym informował BiznesAlert.pl. Ministerstwo finansów przekonuje, że jest w stanie robić to nawet przy baryłce za 25 dolarów przez sześć do dziesięciu lat. Budżet rosyjski będzie otrzymywał o około dwa miliardy dolarów miesięcznie mniej i będzie mógł je uzupełniać z Funduszu wartego obecnie ponad 150 mld dolarów.

MF Rosji: Rosja może bilansować budżet przez sześć lat

USA też mogą dać radę

Nie jest pewne, jak nowy kryzys cen ropy wpłynie na wydobycie ropy łupkowej w USA. Według ekspertów rosyjskich granica opłacalności wydobycia sięga tam 40-50 dolarów, ale Międzynarodowa Agencja Energii przekonuje, że cięcia wydobycia w Stanach mogą nastąpić dopiero po spadku wartości baryłki poniżej 25 dolarów.

Międzynarodowa Agencja Energii przekonuje, że nadwyżka ropy na rynku w pierwszym kwartale 2020 roku wyniesie około czterech mln baryłek dziennie. Oznacza to, że niezależnie od dalszego losu porozumienia naftowego rynek czeka dalsza nadwyżka, ale może od niego zależeć jej skala. Kraje OPEC+ mają wrócić do rozmów o układzie dopiero w czerwcu. Zgodnie z deklaracją ministra Nowaka mogą pompować ropę według uznania od kwietnia, kiedy skończy się okres obowiązywania porozumienia.

RBC/Kommiersant/Wojciech Jakóbik

Jakóbik: Powrót wojny cenowej. Ropa zamiast czołgów na Białorusi?