Energetyka na wyborach parlamentarnych. Co proponują partie?

11 października 2019, 07:31 Atom

Redakcja BiznesAlert.pl podsumowuje postulaty poszczególnych partii biorących udział w wyborach parlamentarnych, aby nasi czytelnicy sami wyrobili sobie zdanie na ich temat.

Głosowanie. Fot. Flickr
Głosowanie. Fot. Flickr

Wielkie mrożenie Prawa i Sprawiedliwości

Program Prawa i Sprawiedliwości dla energetyki nie obfituje w konkrety. W jego centrum znajduje się fuzja PKN Orlen i Grupy Lotos, której nie udało się przeprowadzić w obecnej kadencji. Jeżeli Komisja Europejska się zgodzi, PiS planuje stworzyć regionalnego giganta paliwowego i jest możliwe, że sięgnie on po kolejne aktywa, na przykład chemiczne by radzić sobie lepiej z konkurencją w Europie. Podobny proces przeszedł brytyjski BP i dzięki temu stał się spółką o wpływie globalnym. Ten postulat można ocenić dobrze, pod warunkiem, że jego realizacja nie zaszkodzi rynkowi krajowemu przez zbyt dużą koncentrację. Na to jednak nie zgodziłaby się Komisja. Rozmowy będą trwać w 2020 roku, jeżeli PiS sięgnie znów po władzę.

W programie energetycznym PiS znalazł się zaś niepokojący zapis o stabilizacji cen energii w przyszłości. Oznacza to, że rozwiązanie tymczasowe w postaci zamrożenia cen energii w 2019 roku może stać się stałym elementem wydatków budżetowych, a przez to trwale obciążającym państwo. Nie ma prognoz, które przewidywałyby spadek cen uprawnień do emisji CO2 oraz ambicji polityki klimatycznej Unii Europejskiej, które windują cenę energii w Polsce uzależnionej od węgla. Ta zależność będzie spadać przez dekady, więc ewentualne mrożenie cen energii mające kosztować budżet w tym roku 4 mld zł, będzie kosztować więcej i dłużej, jeżeli PiS faktycznie będzie dalej chciał je mrozić i brać na barki państwa obciążenia, które niekoniecznie powinno przyjmować.

PiS nie rezygnuje z planów budowy elektrowni jądrowych, ale dalej nie przedstawił recepty na sukces. Model finansowania takich jednostek pozostaje nadal niewiadomą, a program partii rządzącej nie daje odpowiedzi w tej sprawie.

Lewicowy misz masz

Lewica pozostaje podzielona odnośnie do polityki energetycznej, co pokazuje, że nie jest to sektor najważniejszy z punktu widzenia polityków partii składających się na te koalicję.

Partie Lewicy dzieli stosunek do atomu. Popiera go Razem Adriana Zandberga. Przeciwko niemu opowiada się Wiosna Roberta Biedronia obstająca za szybką transformacją ku odnawialnym źródłom energii. Wiadomo, że historyczna polityka energetyczna Sojuszu Lewicy Demokratycznej była obroną sektora węglowego przed zmianami. Z tego zestawienia powstaje misz masz, który trudno przełożyć na faktyczny program Lewicy dla energetyki. Jeżeli to ugrupowanie doszłoby do władzy, o kierunku polityki energetycznej zdecydowałby podział sił między poszczególnymi frakcjami w wyniku głosowania. Jeżeli stery przejąłby SLD, rewolucje atomowe i odnawialne trafią do lamusa i będzie się można spodziewać polityki kontynuacji względem działań obecnego rządu. Z resztą złagodzenie tonu widać także u Roberta Biedronia, który wybrawszy się do Katowic opowiedział się za „mądrą transformacją”, która „nie będzie likwidowała miejsc pracy”. Jeszcze w lutym 2019 roku chciał zamknąć kopalnie węgla do 2035 roku, obecnie mówi, że może się to stać dopiero po odnalezieniu alternatywy.

Konfederacja: mogło być o wiele, wiele gorzej

Trzeba od razu podkreślić, że kwestie energetyki i środowiska w nie są najważniejsze w programie Konfederacji. Tych, którzy wytrwale i nieugięcie trwają pod banderą tego ugrupowania zdaje się łączyć ogólny nacjonalizm, radykalny konserwatyzm obyczajowy i eurosceptycyzm. I o ile polityczni „generałowie” tej grupy zastrzegają, że w wielu kwestiach mają odmienne zdania, to na podstawie oficjalnego programu i ich publicznych wypowiedzi można wysnuć zalążki propozycji w interesującym nas obszarze.

Ideowym punktem wyjścia dla narracji konfederatów o tych kwestiach jest założenie, że globalne ocieplenie jest kłamstwem i konspiracją, ponieważ z tego wywodzą się inne ich poglądy, co nie oznacza oczywiście, że nie mają w ofercie żadnych rozsądnych postulatów. W oficjalnym programie wyborczym Konfederacja przestrzega przed „zabobonnym lękiem wobec energii jądrowej”, wspiera „korzystanie z nowszych, bardziej efektywnych i czystszych technologii w energetyce” czy walkę ze smogiem, podobnie jak reszta polskich partii politycznych sprzeciwia się budowie gazociągu Nord Stream 2. Potem zaczyna się robić ciekawiej – jako ugrupowanie wolnościowe, Konfederacja chciałaby, by ceny energii były jak najniższe, jednak sposób, w jaki chcą to osiągnąć z pewnością jest równie oryginalny, co odważny – partia ta chce dążyć do „wypowiedzenia tzw. pakietu klimatycznego Unii Europejskiej, nakładającego na naszą gospodarkę nieuzasadnione obciążenia finansowe i wymuszającego transformację w kierunku droższych źródeł energii”.

Konfederacja w jasny sposób opowiada się za utrzymaniem wiodącej roli węgla w polskiej energetyce, chociaż nie uważa dywersyfikacji miksu za zły pomysł: – Węgiel powinien pozostać podstawowym źródłem energii w Polsce, co nie oznacza, że nie powinniśmy źródeł tych dywersyfikować. Polska powinna przede wszystkim zdecydowanie postawić na rozwój elektrowni atomowych, które są mniej szkodliwe dla środowiska, a także wdrożyć nowoczesne sposoby wydobycia węgla m.in. poprzez podziemne zgazowanie tego surowca – czytamy w komentarzu komitetu w Latarniku Wyborczym.

Jeśli chodzi o stosunek do odnawialnych źródeł energii, według europejskich standardów Konfederacja jest sceptyczna i zdecydowanie prowęglowa, ale jak na polskie warunki, jej stosunek nie wybiega poza główny nurt debaty publicznej. I jako że lider partii KORWiN specjalizuje się szokowaniem obywateli logicznymi łamigłówkami, których coraz ciężej jest bronić nawet jego najwierniejszym fanom, a Grzegorz Braun jest naczelnym badaczem spisków (wiadomo którego) narodu wobec reszty świata i obaj panowie raczej nie są ekspertami od OZE, to oddają tu pole swoim młodszym kolegom z Ruchu Narodowego, Krzysztofowi Bosakowi i Robertowi Winnickiemu. Sądząc po ich wypowiedziach w przedwyborczych telewizyjnych debatach, ich poglądy na ten temat nie odbiegają wiele od tych prezentowanych przez Prawo i Sprawiedliwość – sprzeciwiają się oni nie tyle samym źródłom odnawialnym, co ich gwałtownemu rozwojowi.

Podsumowując: sądząc po propozycjach w innych dziedzinach, program Konfederacji dla środowiska i energetyki zapowiadał się o wiele groźniej, niż ten przedstawiony ostatecznie.

Zielony zwrot PSL

Polskie Stronnictwo Ludowe startuje w nachodzących wyborach razem z ruchem Pawła Kukiza Kukiz’15 jako PSL-Koalicja Polska. Oceniając program wyborczy PSL, dostępny na stronie partii w zakresie energetyki można mieć wrażenie, w zakresie Odnawialnych Źródeł Energii zwłaszcza mikroinstalacji i walki ze smogiem Ludowcy spóźnili się ze swoimi postulatami.

Mówiąc o polityce klimatycznej, PSL chce przyspieszyć udział OZE w miksie energetycznym do 2030 roku do poziomu 50 procent, dwa razy szybciej, niż postuluje to Unia Europejska. Zgodnie z Krajowym Planem na Rzecz Energii i Klimatu na lata 2021–2030, projektem dokumentu jaki Polska przesłała do Komisji Europejskiej. Polska zadeklarowała udział OZE w krajowym zużyciu energii na poziomie 21 procent w roku 2030, w tym 27 procent w elektroenergetyce. W zaleceniach Komisji zwraca zaś ona uwagę na zwiększenie poziomu ambicji w perspektywie roku 2030 do co najmniej 25 procent udziału energii ze źródeł odnawialnych. Tymczasem PSL proponuje cel dwa razy wyższy niż ambitna polityka UE.

PSL postuluje „przywrócenie stałych taryf na produkcję energii odnawialnej i obniżenie VAT do 8 procent na rozwiązania oparte na OZE”. Jednak w tym roku drogą nowelizacji ustawy OZE przyjęto tzw. pakiet prosumencki. Przedsiębiorcy, którzy wytwarzają energię elektryczną z mikroinstalacji, czyli do maksymalnej mocy 50 kW, dla których wytwarzanie energii elektrycznej dla których nie jest to głównym obszarem działalności, będą mogli być prosumentami energii odnawialnej. Dotyczyć to może także spółdzielni energetycznych, które będą mogły powstawać na wsiach i w gminach miejsko-wiejskich. Natomiast propozycja dotyczącą obniżenia VAT dla instalacji OZE może tylko przyspieszyć rozwoju mikroinstalacji. Byłby to jednak kolejny, ale niejedyny element pomocy dla rozwoju mikroinstalacji. Od września tego roku funkcjonuje program Mój Prąd, a więc dotacje do mikroinstalacji OZE w wysokości 5 tys. zł dla 200 tys. wniosków, które zostaną złożone do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Funkcjonuje także tzw. ulga termomodernizacyjna w tym m.in. na instalację fotowoltaiczną.

Zdaniem PSL Polacy nie mogą być zaskakiwani coraz wyższymi rachunkami za energię.”Trzeba oddać produkcję energii w ręce Polaków, powrócić do stałych taryf dla prosumentów oraz upustu do 50 kW również dla firm i przedsiębiorców.” Kolejny punkt programu Ludowców był realizowany w tej kadencji Sejmu, w postaci noweli OZE, za którą zresztą PSL głosował. W przypadku cen energii należy jednak pamiętać, że inwestycje w OZE także kosztują i nie chodzi tu o źródła OZE, a tzw. źródła bilansujące, takie jak bloki gazowo–parowe. Te inwestycje także będą kosztować, o niskich cenach energii należy zapomnieć, a rosnące koszty energii można obniżyć poprzez posiłkowanie się własnymi źródłami OZE. PSL opowiada się zresztą za blokami gazowymi. – Dla zintegrowania energetyki zawodowej, rozbudowania systemów OZE i sieci krajowego systemu energetycznego konieczna jest budowa bloków gazowych, które stopniowo zastąpią bloki węglowe. Bloki te powinny być zlokalizowane w północnej części kraju – czytamy w programie. Nie ma jednak wzmianki o tym, ile mocy miałoby być w gazie i z jakich kierunków go pozyskiwać. Ani słowa o LNG czy Baltic Pipe.

PSL postuluje także dofinansowanie „do zakupu pieców”, które powinno wynosić do 75 procent kosztów, a po spełnieniu kryterium dochodowego 100% kosztów. Należy zwrócić uwagę, że jak to pisze PSL, „dofinansowanie do pieców”, jak można zrozumieć węglowych najnowszej generacji, będzie odchodzić do przeszłości, bo na to nie zgodzi się już Komisja Europejska. To właśnie środki z nowego budżetu UE mają być po 2021 roku jednym ze źródeł finansowania programu Czyste Powietrze, wartego 103 mld zł. Jego realizacja przewidziana jest na lata 2018-2027. Propozycja dopłat do wymiany źródeł ciepła nie jest nowa, a obecne poziomy dofinansowania zależą od progu dochodowego, i są różnicowanie od 90 procent dotacji dla najuboższych do 30 procent .W propozycji PSL nie ma wzmianki o rozszerzeniu kanałów dystrybucji i włączenia w finansowanie programu także banków. Obecny rząd wciąż pracuje nad tymi dwoma postulatami ekspertów, ale jeszcze w pełni nie zostały one zrealizowane.

Warto także zwrócić uwagę na postulat „cofnięcia ustawy wiatrakowej” przy „jednoczesnej zgodzie lokalnych społeczności” w programie PSL dla energetyki. Zgodnie z ustawą odległościową, przyjętą w 2014 roku, elektrownię wiatrową o mocy większej niż 40 kW można lokować w odległości nie mniejszej niż 10-krotność jej wysokości wraz z wirnikiem i łopatami (a więc 10h) od zabudowań mieszkalnych i mieszanych, a także obszarów cennych przyrodniczo. Uniemożliwia ona powstanie nowych farm na 99 procentach terenów, poza decyzjami lokalizacyjnymi wydanymi jeszcze przed wejściem w życie tej ustawy. PSL zwraca uwagę na zgodę lokalnych społeczności. Zdaniem obecnego rządu, protesty społeczne przeciw stawianiu wiatraków zmusiły rząd do przyjęcia tej ustawy. PSL nie podaje jednak jak miałyby wyglądać te konsultacje.

PSL opowiada się za budową morskich farm wiatrowych, co do których polskie partie polityczne się zgadzają. – Budowa nowoczesnych farm wiatrowych na Bałtyku, tylko o mocy 6 GW do 2025 roku, to według wstępnych szacunków: 60 mld zł do PKB Polski, 15 mld zł do budżetu z CIT i VAT, do 70 tys. nowych miejsc pracy w różnych regionach kraju. PSL jednak nie podaje rozwiązań prawnych na rzecz tworzenia krajowego wkładu do rozwoju tego sektora i uproszczeń legislacyjnych przy uzyskiwaniu pozwoleń czy wreszcie systemu wsparcia.

Wreszcie PSL obstaje za budową nowych kopalń w Polsce, ale tylko tych dla pozyskiwania węgla koksującego na potrzeby przemysłu stalowego. „Niezbędne jest odblokowanie budowy kopalń węgla koksującego, kopalni Dębieńsko i w Zagłębiu Lubelskim – kopalni Jan Karski”. Projekty te należą do firmy Prairie Maining, zaś spółka z udziałem Skarbu Państwa, Jastrzębska Spółka Węglowa rozpoczęła we wrześniu budowę nowej kopalni węgla koksującego Bzie-Dębina.

Prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz  na początku tego tygodnia zwrócił uwagę  na potrzebę wprowadzenia embarga na rosyjski węgiel. – Zrobimy coś bardzo ważnego dla Śląska: wprowadzimy embargo na ruski węgiel. Bo dzisiaj są miliony ton węgla na hałdach, tu na Śląsku również, i wiele milionów ton węgla wjeżdża do Polski z Rosji – powiedział prezes PSL cytowany przez PAP. Tego punktu nie ma oficjalnym programie partii. Jednak sam ten pomysł jest nierealny. Embargo byłoby niegodne z regułami panującymi w Światowej Organizacji Handlu do której oba kraje należą. Podobne plany miał obecny rząd. Normy jakości paliw stałych zostały wprowadzone we wrześniu drogą ustawy, a w październiku drogą rozporządzenia, i nie zablokowały importu węgla z Rosji do Polski. Ten jest zwykle dobrej jakości mniej zasiarczony niż węgiel polski. Import surowca z Rosji do Polski w 2018 roku wyniósł ponad 13, 5 mln ton. Postulat embarga na węgiel z Rosji, nie przeszkadza PSL – owi opowiadać się  jednocześnie za zniesieniem sankcji nałożonych na Rosję za nielegalną aneksje Krymu i agresję na wschodzie Ukrainy. Zdaniem tej partii embargo uderza w polskie rolnictwo i eksport. Pozostaje zadać pytanie retoryczne czy po zniesieniu sankcji i przy jednoczesnym embargu na węgiel z Rosji, Moskwa zniesie sankcje na polskie jabłka?

Niedobór konkretów Koalicji Obywatelskiej

Środowisko to jeden z filarów programu Koalicji Obywatelskiej. Problemy sektora energetyki są niestety elementem filaru „Polska ekologia”, a nie jednym z osobnych bloków programu. Postulaty ekologiczne są modne w obecnych kampaniach, dlatego włączenie energetyki do filaru o ekologii świadczy o tym, że hasła o walce z importem węgla z Rosji czy ze smogiem mają raczej charakter populistyczny, ponieważ środowisko i energetyka mają inne problemy.

W większości postulatów KO brakuje konkretnych rozwiązań. W ramach walki o czyste powietrze proponuje darmową wymianę pieców oraz niższe koszty ogrzewania. Niestety zgodnie z popularną zasadą „nie ma darmowych obiadów”, kto miałby zapłacić za wymianę trujących „kopciuchów”? Skąd wziąć dofinansowanie? KO stawia na preferencyjne pożyczki, ale czy one są jedynym rozwiązaniem? Polscy obywatele mogą nie zechcieć się zadłużać nie mając pewności, czy inwestycja się zwróci. W programie można znaleźć zapowiedź, że trujące ogrzewanie węglem ma być zastąpione pompami ciepła i ciepłem sieciowym. Pomysł jest dobry, ale co z programami wsparcia dla tego rodzaju źródeł?

Należy pochwalić to, że KO nie bagatelizuje wagi termomodernizacji budynków. Chce przeznaczyć około 25 miliardów euro na ocieplanie domów. Pojawia się także postulat „miliona instalacji prywatnego wytwarzania prądu do 2025 roku”. Brakuje odpowiedzi w jaki sposób należałoby zachęcić Polaków do inwestycji w OZE? Co będzie zabezpieczeniem dla energetyki rozproszonej? Gaz? Raczej nie węgiel, gdyż Koalicja Obywatelska proponuje usunięcie go z energetyki do 2040 roku. Temat górnictwa wraca przy każdych wyborach i praktycznie w programach wszystkich ugrupowań. KO deklaruje, że nie będzie zamykać kopalń, „dopóki będzie w nich węgiel, a koszty wydobycia pozwolą na utrzymanie godnego życia górników i ich rodzin”. „Nie będziemy zamykać elektrowni węglowych, dopóki będą w stanie pracować. Przyjdzie moment, że w kopalniach skończą się złoża, a elektrownie okażą się przestarzałe. Dlatego udział węgla w polskiej gospodarce będzie spadać w sposób naturalny” – czytamy w programie. Oczywiście, surowce naturalne się wyczerpują, ale węgiel jest obecnie podstawowym surowcem w miksie energetycznym Polski i odpowiada za prawie 80 procent produkcji energii. Jak w ciągu niespełna 20 lat zapewnić energię niepochodzącą z węgla? KO deklaruje, że „w ciągu najbliższych dziesięciu lat co najmniej 1/3 energii pochodzić będzie ze źródeł odnawialnych, czyli z natury: wiatru i słońca”. Dzięki temu w Polsce ma powstać 10 GW energetyki słonecznej, 10 GW energetyki morskiej i 10 GW z elektrowni wiatrowych zlokalizowanych na lądzie (3×10 dla OZE) do 2030 roku.

Pracownicy sektora węglowego mają znaleźć pracę w sektorze energetyki odnawialnej. Jest to dobry postulat Deklaracji dla Górnego Śląska, jednak on też nie zawiera konkretów. Plan transformacji przemysłowej Śląska ma być oparty m.in. o środki unijne z Platformy Węglowej, pod warunkiem, że się pojawią. Poleganie tylko na środkach unijnych jest zatem trochę ryzykowne. Brakuje także konkretnych liczb na temat finansowania transformacji energetycznej ze środków budżetowych.

Kolejnym popularnym postulatem powtarzanym przez kandydatów KO jest zatrzymanie importu węgla z Rosji. – PiS sprowadził węgiel z Rosji za 7 mld złotych. Gdzie ich troska o polskie kopalnie? – pytał Grzegorz Schetyna na konwencji w Sosnowcu. KO wskazuje, że obecny rząd doprowadził do tego, iż import rosyjskiego węgla do Polski jest rekordowy. W 2018 roku wyniósł 14 milionów ton. Nasz redaktor Piotr Stępiński zauważył, że rosyjski węgiel nie trafiał do Polski tylko w latach 2005-2007 czy 2015-2019. Węgiel z Rosji importowany był również w trakcie rządów koalicji Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. KO nie wskazuje, co należy zrobić, by przestać importować węgiel z Rosji. Brakuje konkretnego pomysłu na górnictwo. Ciekawym punktem programu KO jest wodór, który ma być paliwem przyszłości i zapewnić 5,5 miliona miejsc pracy na świecie. Brakuje jednak informacji, ile takich miejsc miałby powstać w Polsce. Czy to paliwo ma przyszłość w Polsce? Co z regulacjami? Jeśli Polska ma być jednym z liderów rewolucji wodorowej, może warto przedstawić receptę na nią.

Zbliża się cisza wyborcza

Poszczególne partie uraczyły wyborców ciekawymi propozycjami polityki energetycznej. Główną osią sporu jest tempo transformacji energetycznej – od rewolucji po konserwację. Partie proponują również różne narzędzia jej realizacji – z naciskiem na atom albo OZE. Cisza wyborcza zaczyna się 12 października. W tym czasie Polacy będą mieli czas, aby zapoznać się z programami poszczególnych ugrupowań i wybrać to, które najbardziej odpowiada ich poglądom, także na temat energetyki. Nie jest to może najbardziej popularne zagadnienie polityczne, ale ma kluczowe znaczenie dla rozwoju gospodarczego Polski, wiec warto dobrze się zastanowić przed wyborem kandydata.