Wójcik: Działania Rosji w Turcji mogą być zagrożeniem dla NATO

25 listopada 2022, 07:25 Atom

Rosja zbuduje elektrownię jądrową oraz zainstaluje systemy radarowe i rakietowe w Turcji. Coraz głębsze zaangażowanie Rosjan w tamtejsze projekty może spowodować poważne niebezpieczeństwo dla NATO – pisze Teresa Wójcik, redaktor BiznesAlert.pl.

Rosja jednocześnie z budową elektrowni jądrowej Akkuyu w Turcji zainstaluje również systemy radarowe i rakietowe. Nie ukrywa także innych planów. Dziennikarz i ekspert portalu Nordic Monitor, Abdullah Bozkurt ostrzega: – To poważne zagrożenie dla obu obiektów NATO w Turcji. – Chodzi o bazy w Incirlik i Kürecik ( Kürecik Radar Station). Coraz głębsze zaangażowanie Rosji w projekt w Turcji może spowodować poważne niebezpieczeństwo dla NATO.

Rosyjska elektrownia jądrowa w Turcji

Z powodzeniem i prawie bez opóźnień prowadzona jest budowa elektrowni jądrowej o mocy 4500 MW w Akkuyu w Turcji. Zgodnie z umową zawartą z rosyjskim koncernem Rosatom pierwszy z bloków ma być gotowy w 2023 roku. Wyłącznym wykonawcą całej elektrowni jest turecka firma Akkuyu NGS Nuclear Santral A.Ş, której jedynymi udziałowcami są trzy rosyjskie spółki zależne należące do Rosatomu. Firma jest jednak turecka, bo „zarejestrowana” w Turcji.

Ekspert i dziennikarz portalu Nordic Monitor Abdullah Bozkurt ujawnił kilka dni temu, że według rosyjskich planów energetyczny obiekt wymaga ścisłej ochrony. Dlatego projekt przewiduje zainstalowanie dalekosiężnych systemów radarowego i rakietowego. Systemy będą dowodzone i obsługiwane przez wojskową ochronę rosyjską i będą kontrolować m.in. obszary na których znajdują się bazy NATO. Lotnicza baza w Incirlik i radarowa w Kürecik. 26 października 2022 roku zwrócił na to uwagę w tureckim parlamencie poseł opozycji Zeki Hakan Sıdalı. Poseł Sidali reprezentuje prowincję Mersin, gdzie w pobliżu miasta o tej samej nazwie, w miejscowości Akkuyu, w dystrykcie Gulnar budowana jest przez Rosatom pierwsza elektrownia jądrowa w Turcji.

Przez 25 lat Rosja będzie właścicielem jądrówki w Turcji

Umowa o realizacji tej elektrowni została pierwotnie podpisana w maju 2010 roku jako umowa między dwoma państwami, równorzędnymi partnerami. Jednak w ciągu następnych lat prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan podpisał kilka dekretów oraz przeforsował w parlamencie kilka ustaw, które zagwarantowały Moskwie, że po ukończeniu budowy, przez 25 lat Rosatom będzie wyłącznym właścicielem elektrowni. A jako przyszły wyłączny właściciel rosyjski gigant nuklearny zainstaluje wspomniane dalekosiężne systemy radarowy i rakietowy. System rakietowy będzie dysponować pociskami dalekiego zasięgu i niewykluczone, że będzie to S-400. Pojawiły się domysły, że może to być właśnie jednostka zakupiona już przez Ankarę.

Rosjanie podjęli decyzję

Ani w umowie dwustronnej, ani w przepisach przyjętych w Turcji od 2010 roku nie ma wyraźnego odniesienia do zezwolenia na wojskowe systemy ochrony, poza ogólnymi postanowieniami dotyczącymi tworzenia Centralnych Systemów Alarmowych (MAI) dla bezpieczeństwa w elektrowni i wokół niej. Szczegółowe przepisy wydane 8 sierpnia 2020 roku przez turecki Urząd Dozoru Jądrowego (Nükleer Düzenleme Kurumu, NDK) dotyczące bezpieczeństwa instalacji jądrowej i materiałów jądrowych również nie wspominają o systemach radarowych i rakietowych. Jednak Rosjanie zasiadający w zarządzie firmy wykonującej elektrownię po prostu podjęli konkretną decyzję w sprawie „systemu ochrony” elektrowni 6 czerwca 2021 roku. Mają zostać zainstalowane systemy radarowy i rakietowy i tak będzie. „Przynosicie bombę atomową do Akkuyu i oddajecie guzik Putinowi i Kremlowi” – powiedział opozycyjny poseł Serkan Topal. Nie został na razie aresztowany, ponieważ nie jest Kurdem i nie znosi Gulena.

Będzie druga morska baza dla Rosji na Morzu Śródziemnym?

Akkuyu leży na południowo-wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego, niedaleko bazy radarowej wczesnego ostrzegania w Kürecik w prowincji Malatyi. Baza jest ważną częścią systemu obrony przeciwrakietowej NATO, współpracuje z systemami rakiet przechwytujących w Rumunii i Polsce w celu przeciwdziałania zagrożeniu rakietowemu.

Rząd prezydenta Erdoğana nie ujawnia szczegółów budowy elektrowni, której koszt szacuje się na ok. 20-22 mld USD. Cały proces był mało przejrzysty, obecnie jest owiany zupełną tajemnicą. Wiadomo tylko, że w zasadzie koszty pokrywa Moskwa. Na warunkach nieznanych. Władze nie reagowały na krytykę opozycji w szeregu kwestii, od obaw związanych z bezpieczeństwem narodowym po dalszą zależność od Rosji w zakresie dostaw energii. Od błędnych raportów z badań wpływu na środowisko po niewiarygodne gwarancje dostaw energii elektrycznej. Do tego podejrzenia o olbrzymią korupcję na której już się bogacą ludzie z najbliższego otoczenia prezydenta Erdoğana.

Elektrownia czyli przykrywka bazy…

Według innego opozycyjnego członka parlamentu tureckiego Ali Amhira Başarıra, przydzielenie Rosji 10 mln m kw. terenu pod projekt jest co najmniej podejrzane. Podobne elektrownie w innych krajach działają na obszarze o średniej powierzchni 1 mln m kw. Sugeruje to, że Rosja ma dodatkowe plany, które władze w Ankarze znają i starannie ukrywają. Tłumią krytykę i bardzo skutecznie ukrywają przed opinią publiczną wszelkie szczegóły związane z budową elektrowni. Główna opozycyjna Republikańska Partia Ludowa 24 października 2022 roku wnioskowała o powołanie komisji śledczej do zbadania problemu systemu radarowego, który ma być zbudowany przez Rosatom w Akkuju. Wniosek oczywiście przepadł.

Innym niepokojącym ustępstwem Ankary jest postanowienie zarządu Akkuyu NGS z 12 marca 2019 roku dotyczące dwóch ustępstw wobec Rosji. Jedno to nieograniczone rozszerzenie obecności rosyjskiej w porcie Mersin, drugie – korzystanie przez stronę rosyjską z tureckiej infrastruktury morskiej na Morzu Śródziemnym. Zgodnie z pierwotną umową, Akkuyu NGS ma prawo do budowy, zarządzania i użytkowania obiektów portowych do transportu, magazynowania oraz załadunku i rozładunku materiałów potrzebnych dla elektrowni. Jednak te dwie zmiany wprowadzone przez zarząd, dają Rosji prawo do nieograniczonej budowy urządzeń portowych, które będą służyć jako „baza spedycyjna” dla rosyjskich okrętów na Morzu Śródziemnym. Z tej bazy będzie tylko trochę więcej niż 100 km do bazy NATO w Incirlik. Erdoğan akceptował oficjalnie te plany, mimo że nie zostały zatwierdzone przez parlament. Nie wiadomo, jakie rosyjskie zobowiązania otrzymał Erdogan za tak daleko idące ustępstwa.

Prezydent Recep Tayyip Erdoğan spotkał się z prezydentem Rosji Władimirem Putinem na Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SOW).

Turcja może zamknąć drogę morską ropie rosyjskiej