RAPORT: Czy Europa się ugnie i będzie płacić Rosji w rublach?

7 maja 2022, 07:30

Weszliśmy już w trzeci miesiąc wojny ukraińsko-rosyjskiej. Ukraińcy dalej zaciekle walczą, los wojny nie jest jeszcze rozstrzygnięty, ale sankcje dają się we znaki rosyjskiej gospodarce. Jest to jeden z powodów, dla których Rosjanie zażądali od państw Europy zapłaty za swoje surowce energetyczne w rublach, co sprzeczne jest z zapisami kontraktów. W odpowiedzi na odmowę Polski, Rosjanie zakręcili kurek z gazem, by pokazać innym, że nie blefują. W BiznesAlert.pl zebraliśmy najważniejsze informacje i komentarze na ten temat.

„Będziemy graniczyć z Koreą Północną”

Według prezesa Instytutu Jagiellońskiego Marcina Roszkowskiego, zakręcenia kurka z gazem przez Rosjan można było się spodziewać o tyle, że Rosja wiedziała, że nie będziemy potrzebowali ich gazu do końca roku: – Na kilkanaście miesięcy przed wygaśnięciem kontrakt jamalski mógł być przedłużony, ale nie było takiej woli ze strony PGNiG. W polskich mediach od lat była mowa o tym, jak rozwijać infrastrukturę w ten sposób, by w Polsce fizycznie nie było rosyjskiego gazu. Jako Polska traktujemy tego partnera jako niestandardowego, który jest agresywny. Rosyjskie surowce finansują agresję wobec różnych sąsiadów – nie tylko wobec Ukrainy, ale też Gruzji, krajów bałtyckich i innych, czasem w formie hybrydowej. To nie jest początek tego typu zachowań Rosji, ale miejmy nadzieję, że koniec, ponieważ jeśli Rosja chce zbudować gospodarkę na wzór Korei Północnej, to należy jej w tym pomóc. Rozumiem sytuację, gdy rosyjska gospodarka jest objęta skutecznymi sankcjami i rosyjska gospodarka musi być utrzymywana przez sztuczny popyt na ruble przez handel surowcami. W przypadku Polski ten szantaż nie mógł się spełnić, ponieważ obchodziłoby to sankcje i pomagało Rosji jeszcze bardziej w polityce monetarnej. Należało się spodziewać, że gaz w pewnym momencie zostanie przez Rosjan wyłączony. Mimo to nic w Polsce się nie stało, wszystko działa normalnie. Byliśmy na to przygotowani – powiedział Marcin Roszkowski.

Roszkowski: Jeśli Rosja chce zbudować gospodarkę na wzór Korei Północnej, to należy jej w tym pomóc (ROZMOWA)

Zaznaczył on, że nie byli na to przygotowani Niemcy, którzy opierają się na współpracy z Rosją. – Im bardziej Putin jest agresywny w Ukrainie, tym bardziej działa to przeciwko Niemcom. Zresztą ciekawa jest sytuacja w niemieckiej koalicji rządzącej, gdzie Zieloni i FDP w przeciwieństwie do SPD zachowują się racjonalnie i rozumieją, że Rosja stanowi zagrożenie dla Europy. Niestety, duża część elit SPD, CDU i CSU, oraz głównych partii politycznych w Austrii, jest skorumpowana przez Rosjan. Strategia Niemiec jest narażona na klęskę, co widać w apelach o jak najszybsze zakończenie wojny. Niemcy chcieliby wrócić do „business as usual”, ale po ludobójstwie nie da się do tego wrócić. Rosja musi za to zapłacić, swoimi zbrodniami pokazała, że nie leży w naszej strefie cywilizacyjnej, a przekonanie Niemców było takie, że współpracą gospodarczą ucywilizujemy Rosjan. To się nie udało, i będziemy graniczyć z Koreą Północną – mówił prezes Instytu Jagiellońskiego.

Moskwa: Polsce zależy na konkretnej dacie odejścia od rosyjskiej ropy

O co chodzi Rosjanom?

Redaktor BiznesAlert.pl Mariusz Marszałkowski tłumaczył powód, dla którego Rosjanie zażądali zapłaty w rublach: – Z punktu widzenia praktycznego, zmiana ta jest poniekąd wymuszona przez sankcje na rosyjski sektor finansowy. Rubel na początku konfliktu na Ukrainie zanurkował. Rosyjski Bank Centralny musiał interweniować, sprzedając „walutę” i kupując na giełdzie ruble. Sankcje nałożone na Bank Centralny zablokowały mu jednak dostęp do waluty, co doprowadziło do zahamowania interwencji stabilizujących kurs rubla. Zmuszenie zachodnich podmiotów do partycypacji w transakcjach odbywających się w rosyjskim banku, który realizuje zakupy na rosyjskiej giełdzie, prowadzi do zwiększonego przepływu aktywów i tym samym umocnienia rubla. Trudno oszacować ostateczny wpływ tego ruchu na kurs rubla, jednak już teraz widać dużą zmianę. W momencie podpisywania dekretu, 31 marca 2022 roku za jednego dolara trzeba było zapłacić 103 ruble. Po podpisaniu dekretu kurs spadł do 97 rubli. 29 kwietnia, niespełna miesiąc po funkcjonowaniu dekretu, kurs wynosi już 71 rubli co jest najwyższym poziomem od… listopada 2021 roku. Kolejnym powodem, dla którego mogło dojść do decyzji o zmuszeniu do transakcji rublowej przez Gazprombank jest chęć uchronienia tego podmiotu przed zachodnimi sankcjami. Bank ten zyskał miano „sankcjoodpornego” ze względu na jego rolę w pośredniczeniu w handlu rosyjskim gazem. Sankcje nałożone na tę instytucje spowodują, że prowadzenie operacji finansowych, w tym wpłaty i konwersja waluty, staną się nielegalne. Gazprombank oczywiście nie zajmuje się jedynie gazem, ale to ta jego funkcja sprawia, że może czuć się relatywnie bezpieczny zarówno w transakcjach gazowych jak i wszystkich pozostałych. To natomiast daje komfort Bankowi Centralnemu, który w ten sposób nadal może względnie kontrolować kurs rosyjskiej waluty – pisał redaktor BiznesAlert.pl.

Marszałkowski: Czemu Rosja chce za swój gaz ruble, a nie dolary?

– Trzecim elementem korzystnym z perspektywy Rosji jest bezpieczeństwo środków wpłacanych przez klientów Gazpromu. Coraz częściej pojawiają się głosy, wzywające do utworzenia specjalnego funduszu, na który wpłacane byłyby środki w ramach należności wobec Gazpromu. Środki te byłyby trzymane na koncie, z którego Gazprom mógłby pobierać jedynie niezbędną do swojego funkcjonowania część. To, co miałoby trafić do rosyjskiego budżetu, zostałoby zamrożone. Gazprom obawia się mrożenia funduszy i aktywów, więc z jego perspektywy korzystne jest „wyprzedzenie” zachodnich działań i stworzenie „bezpiecznej” przystani finansowej w jakiejś rosyjskiej instytucji finansowej, która w żaden sposób nie będzie blokowała środków przelewanych przez kontrahentów. Z punktu widzenia kontrahentów i samego Gazpromu zmiany wprowadzone dekretem Putina są zasadniczo kosmetyczne, ale dają duże pole do nadinterpretacji. Rosjanie w swoim przekazie mówią, że wiele zachodnich firm „ugięło” się pod ich żądaniem i płaci Gazpromowi w rublach, wiele europejskich firm z kolei mówi, że płaci dalej w euro czy dolarach i nic się z ich perspektywy nie zmieniło. I obie strony mogą mieć rację. Problemem może być niejasna regulacja wprowadzona dekretem, np. to Gazprombank będzie decydował i zgadzał się bądź nie kto może założyć konto, to rosyjski Bank Centralny będzie decydował na jakich zasadach będzie odbywała się wymiana waluty na ruble na giełdzie. To oczywiście może rodzić zagrożenia na przyszłość dla samych kontrahentów. Wydaje się, że najważniejszy cel, czyli uchronienie Gazprombanku przed sankcjami, póki co został osiągnięty. I to już można uznać za spory sukces Rosjan – pisał Mariusz Marszałkowski.

Polska proponuje Europie wprowadzenie opłaty za import surowców energetycznych z Rosji

„Rosja chce uderzyć w Polskę”

– Rosjanie zawsze sobie znajdą jakiś powód, czy to będzie usterka techniczna, jak przy kryzysie zanieczyszczonej ropy czy nawodnionego gazu, czy jakieś sprawy formalne, które nie mają racji bytu (…). Akurat teraz Rosjanie chcieli uderzyć w Polskę – powiedział redaktor naczelny BiznesAlert.pl Wojciech Jakóbik w rozmowie z Polskim Radiem. Podkreślił on, że rosyjskie dostawy gazu „zawsze były obarczone ryzykiem”, a to w związku z faktem, że Federacja Rosyjska „przestrzega umów, kiedy jej to odpowiada i bez problemu łamią je, kiedy mają inne priorytety”. – Akurat teraz Rosjanie chcieli uderzyć w Polskę, Bułgarię, kraje, które posiadają – poza umową biznesową – także międzyrządowe umowy gazowe, po to, aby dzielić Unię Europejską, żeby wykorzystać pretekst w postaci ultimatum rublowego i podnieść presję ekonomiczną w Europie w dobie kryzysu energetycznego, ekonomicznego, po to, żeby dalej w kolejny sposób paraliżować naszą odpowiedź na agresję rosyjską na Ukrainę – powiedział.

Jakóbik: Ultimatum rublowe to tylko pretekst. Rosja chce uderzyć w Polskę

– To nie ma dużego znaczenia. Rosjanie zawsze sobie znajdą jakiś powód, czy to będzie usterka techniczna, jak przy kryzysie zanieczyszczonej ropy czy nawodnionego gazu, czy jakieś sprawy formalne, które nie mają racji bytu, bo w umowie polsko-rosyjskiej jest zapisana waluta, tą walutą jest prawdopodobnie dolar, jak w większości umów europejskich. Zmiana umowy wymaga obu stron. Dekret prezydenta Władimira Putina to zagrywka polityczna również na potrzeby polityczne. Gazprom po raz kolejny dowodzi, że jest firmą działającą, jak kolejny departament ministerstwa spraw zagranicznych Rosji, całkowicie podporządkowanym interesom politycznym – zaznaczył w rozmowie z Polskim Radiem.

Włochy przyjmą pakiet stymulacyjny i uruchomią elektrownie węglowe, by uniezależnić się od Rosji

Pytania do rządu

Według posła Koalicji Obywatelskiej Tomasza Nowaka, w tej chwili jesteśmy w miarę bezpieczni, pozostaje pytanie o cenę surowca z innych źródeł. – Jesteśmy jednak w kryzysowym czasie wojny i wszyscy mamy świadomość tego, że tanio już było, a zmiana źródeł surowców sprawi, że trzeba będzie zmienić paradygmat myślenia o energetyce. Jest to nie tylko środkiem zabezpieczającym nasze funkcjonowanie, ale chodzi też o poczucie bezpieczeństwa, co będzie kosztowało. Rządy Jerzego Buzka, a potem PiS i Platformy Obywatelskiej wiedziały, że musimy odciąć się od dostaw rosyjskich. Robiliśmy to bardzo konsekwentnie – za rządów PO budowany był terminal LNG w Świnoujściu, za rządów PiS powstaje Baltic Pipe. Za rządów PO powstał rewers na Gazociągu Jamalskim łączący nas z całym systemem gazociągów europejskich, interkonektory na granicy z Niemcami i Czechami oraz budowaliśmy i rozbudowywaliśmy magazyny gazu. Stawiamy natomiast pytanie, co z zagwarantowaniem wypełnienia Baltic Pipe? Gazociąg ten jest odnogą Euro Pipe, pytamy więc, czy mamy zagwarantowaną w nim możliwość przesyłu naszego wolumenu, i czy mamy podpisane kontrakty na tym odcinku. Po drugie, jest pytanie o pomoc dla Ukrainy, której trzeba będzie pomagać w stanie wojny i w czasie odbudowy, i z naszej strony będzie musiał płynąć gaz na wschód. Pytałem europejską komisarz ds. energii o solidarne zakupy gazu: polega to na tym, że nie będą to całościowe zakupy gazu w ramach europejskiej platformy zakupowej lecz poszukiwanie wolnych mocy poza podpisanymi już umowami. To tym bardziej stawia pod znakiem zapytania nasze kontrakty na LNG i gaz z Norwegii. Czy już mamy te 21 mld m sześc, czy dopiero się o nie staramy? – pytał w rozmowie z BiznesAlert.pl.

Nowak: W polskiej transformacji energetycznej panuje chaos (ROZMOWA)

Zaznaczył on, że z kolei problem z ropą jest bardzo poważny. – W ciągu miesiąca powinniśmy poznać odpowiedzi, co dalej z importem z Rosji, jak go zastąpić. Naftoport w Gdańsku ma określony limit przyjmowania tankowców, może to stanowić problem. Tymczasem ze strony rządu najczęściej słyszymy propagandę, że jesteśmy bezpieczni, a nie mamy odpowiedzi na szczegółowe pytania – mówił Tomasz Nowak (KO).

Jakóbik: Złodziej gazu krzyczy: łapać złodzieja!