RAPORT: Polska energetyka broni węgla, ale patrzy na OZE

16 marca 2019, 07:31 Alert

Polska energetyka ma dwie twarze. Jedna chce upodobnić się do sektorów zachodniej części Unii Europejskiej i stawia na OZE. Druga, ze względu na stan historyczny, ma oblicze węglowe i próbuje się bronić przed krytyką. Tempus Energy zaskarżyła polski rynek mocy. Broni go Polski Komitet Energii Elektrycznej.

Zielone oblicze PGE

Przykładem działań na rzecz rozwoju Odnawialnych Źródeł Energii (OZE) jest Polska Grupa Energetyczna. Jeszcze w listopadzie zeszłego roku jej prezes Henryk Baranowski mówił, że firma znajduje się w procesie zmian, które mają dać jej konkurencyjność na rynku, dzięki zazielenieniu portfolio.

– Proces zmian ma celu dywersyfikację naszego miksu wytwórczego. Część z tych prac zostało już zakończonych. Zakończyliśmy budowę instalacji termicznego przetwarzania odpadów z odzyskiem energii w Elektrociepłowni w Rzeszowie. Ciepło systemowe jest bardzo ważnym elementem walki ze smogiem i o czyste powietrze. Odpady, które będą przetwarzane w ekologiczny sposób produkując przyjazne środowisku ciepło – powiedział podczas konferencji wynikowej za trzeci kwartał i dziewięć miesięcy 2018 roku prezes PGE Henryk Baranowski dodając, że pozwoli to na zmniejszenie wykorzystywania kotłów węglowych do celów grzewczych.

Baranowski: PGE chce być liderem OZE w Polsce

Te plany w coraz większym stopniu przekuwane są w rzeczywistość. W zeszłym tygodniu wiceprezes ds. operacyjnych PGE Ryszard Wasiłek podkreślił podczas konferencji prasowej, że morska energetyka wiatrowa jest jednym z najważniejszych elementów strategii spółki. – Chcemy, aby spółka PGE Baltica bezpośrednio podlegała pod zarząd. To jest dla nas bardzo ważne przedsięwzięcie. To będzie nowa odnoga PGE związana z OZE. W pierwszej kolejności zajmiemy się projektami Bałtyk III i Bałtyk II To jest dla nas nowe przedsięwzięcie. Niedawno ogłosiliśmy przetarg na partnera przy realizacji projektów offshorowych. Otrzymaliśmy kilkanaście ofert. To pokazuje zainteresowanie projektem. Trwa proces weryfikacji po to, aby wybrać oferenta – powiedział. Spółka PGE Baltica ma podlegać bezpośrednio zarządowi PGE. Wkrótce ma rozpocząć się proces przenoszenia pracowników ze spółki PGE Energetyka Odnawialna.

PGE Baltica bezpośrednio pod zarządem. Offshore ma priorytet

Arkadiusz Sekściński stojący na czele PGE Energia Odnawialna przyznał, że grupa PGE ma pozwolenia na lokalizacje 3,5 GW offshore’u, a pod koniec zeszłego roku złożyła wniosek o pozwolenia środowiskowe na 2,5 GW. Ma także umowę przyłączeniową na 1o00 MW, a także warunki przyłączenia kolejnych 1500 MW.

– Chcemy w PGE mieć 25 procent zielonej energii do 2030 roku. Aby tak się stało, muszą pojawić się morskie farmy wiatrowe – powiedział.
Krótkoterminowo grupa zakłada budowę lądowych farm wiatrowych. – PGE , dzięki wygranej aukcji z farmą wiatrową Klaster zwiększy o 20 procent produkcji energii z wiatru w własnym portfelu wytwarzana  – dodał Sekściński.

Przypomniał, że na razie jego spółka sama musi realizować projekty pozwalające na wprowadzanie mocy do systemu. – Jesteśmy otwarci na współpracę energetyczną z partnerami zagranicznymi. Nie mamy jeszcze ściśle określonych regulacji prawnych i nie wiadomo w jaki sposób zostaną one doprecyzowane – powiedział.

Sekściński: PGE szuka partnera do projektów offshore

– Wszystkie te wymienione wyżej działania mają służyć pokazaniu zielonego oblicza PGE. Oprócz budowy morskich farm wiatrowych opcjami strategicznymi dla spółki po 2020 roku są budowa pierwszej polskiej elektrowni jądrowej oraz rozwój nowoczesnej energetyki węglowej, związanej z zagospodarowaniem nowych złóż węgla brunatnego, przede wszystkim złoża Złoczew. Wydaje się, że oba projekty pozostają dla PGE tematem tabu. W przypadku żadnej z tych inwestycji nie podjęto jeszcze decyzji – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl.

Stępiński: Odkrywki PGE do przykrycia?

Nie tylko PGE

W innej sytuacji jest państwowy Tauron, który ma więcej aktywów węglowych. Musi dokończyć rozbudowę Elektrowni Jaworzno, ale potem również postawi na OZE. – Dostrzegamy konieczność transformacji miksu energetycznego w Tauronie. Na pewno OZE będzie odgrywało ważną rolę w tej strategii – powiedział w rozmowie z dziennikarzami wiceprezes spółki Jarosław Broda.

Pytany o plany inwestycyjne Taurona stwierdził, że po zakończeniu budowy bloku 910 MW w Jaworznie spółka zamierza w 2020 roku „złapać oddech”. Podkreślił również, że inwestycja nie przekroczy zakładanego wcześniej budżetu, a więc 6,2 mld złotych. Zapewnił, że zostanie ukończona w czwartym kwartale 2019 roku. – Będziemy jeszcze inwestować w dostosowywanie naszych instalacji do wymogów konkluzji BAT (Best Available Techniques – przyp. red.). Jednak wysiłek finansowy będzie mniejszy. Od 2021 roku, w związku z zakończeniem dużego cyklu inwestycyjnego, który kończy się wraz z BAT-ami i jednocześnie przychodami z rynku mocy, wydaje się, że przed Tauronem otworzy się nowy rozdział i możliwości – mówił menadżer.

Węgiel to balast?

Okazuje się, że węgiel jest dla spółek coraz większym balastem. Przykładem mogą być nowe problemy rynku mocy, który miał zabezpieczać rentowność elektrowni węglowych w Polsce. Tempus Energy zaskarżył decyzję Komisji Europejskiej aprobującą polski rynek mocy. Firma twierdzi, że mechanizm ten faworyzuje węgiel kosztem tańszych i czystszych technologii i pozbawia Europejczyków dostępu do nich jak i szansy na lepszą przyszłość. Grozi to unieważnieniem aukcji mocowych, w tym kontraktu dla Ostrołęki C.

Tempus Energy dostarcza usługi DSR (mechanizm redukcji popytu), które umożliwiają konsumentom zmniejszenie zużycia energii w tzw. piku, gdy jest ona najdroższa i przestawienie się na jej pobór w porach, gdy zapotrzebowanie na energię jest niższe zaś odnawialne źródła energii produkują jej najwięcej, co skutkuje niższą ceną.

Wprowadzony w 2018 roku polski rynek mocy zapewnił spółkom energetycznym prawie miliard euro wsparcia na utrzymanie starych i budowę nowych elektrowni, za które zapłaci społeczeństwo – będzie ono doliczone do rachunków za prąd, jako opłata mocowa. Sam 15-letni kontrakt dla Ostrołęki C to aż 2,7 mld zł dopłaty do produkcji energii z węgla, około 173 mln zł rocznie. Tymczasem dostawcy DSR mogą ubiegać się jedynie o roczne kontrakty.

Tempus Energy skarży rynek mocy w Polsce

W obronie polskiego mechanizmu występuje Polski Komitet Energii Elektrycznej. – Zgodnie z najnowszymi informacjami, firma Tempus Energy wstąpiła na drogę sądową zaskarżając wydaną przez Komisję Europejską decyzję notyfikacyjną polskiego mechanizmu rynku mocy. Choć treść skargi firmy Tempus Energy nie została jeszcze opublikowana, na podstawie komunikatu prasowego opublikowanego przez Tempus można założyć, że dwa główne zarzuty dotyczące polskiego rynku mocy to:  1) rzekome wymuszanie przez Polskę jednorocznych umów mocowych dla jednostek DSR i 2) brak wszczęcia przez Komisję Europejską formalnego postępowania wyjaśniającego (drugiego etapu oceny mechanizmu mocowego) – czytamy w komunikacie.

– Należy jednakże pamiętać o tym, że polski rynek mocy był projektowany  z uwzględnieniem sprawy rynku mocy Wielkiej Brytanii, w związku z tym jednostki redukcji zapotrzebowania w ramach polskiego mechanizmu mocowego mają pełne prawo ubiegać się o uzyskiwanie kontraktów pięcioletnich, co oznacza,  że w odniesieniu do polskiego mechanizmu mocowego zarzut ten nie ma podstaw prawnych – przekonuje PKEE. – Należy także podkreślić, że w ramach rozstrzygniętych z końcem ubiegłego roku aukcji mocy, wśród zakontraktowanych ofert znajdują się także pięcioletnie umowy mocowe dla jednostek DSR. Polski mechanizm mocowy oparto na zasadzie neutralności technologicznej, otwartości dla jednostek zagranicznych oraz  na systemie aukcyjnym mającym zapewnić jak najniższy koszt całego mechanizmu.

– Decyzja zatwierdzająca polski mechanizm mocowy jest oparta na indywidualnej procedurze notyfikacyjnej, której nie można ex-ante przyrównywać do sprawy Wielkiej Brytanii. W związku z powyższym nie istnieją żadne uzasadnione podstawy działań skierowanych przeciwko polskiemu rynkowi mocy – podsumowuje organizacja zrzeszająca polskie spółki elektroenergetyczne.

Spór o węgiel będzie trwał, ale strategie spółek pokazują, że będzie im najłatwiej inwestować w OZE. Wyzwania rynku mocy pokazują jednak, że firmy nie będą mogły z dnia na dzień pozbyć się dziedzictwa węglowego, chociażby ze względu na priorytety bezpieczeństwa energetycznego. Rewolucja nadeszła, ale jej żarna mielą powoli.