RAPORT: Gaz z Norwegii w Polsce?

6 lutego 2016, 09:45 Alert

Nowy rząd w Warszawie jest zainteresowany dywersyfikacją źródeł dostaw gazu ziemnego do Polski. Deklaruje, że będzie minimalizował zakupy od Rosji, na korzyść nowych kierunków. Zamierza także zwiększać przepustowość terminala LNG w Świnoujściu i rozważa budowę następnego. Politycy partii rządzącej wielokrotnie przekonywali, że zamierzają wrócić do porzuconego na początku wieku projektu uruchomienia dostaw norweskiego gazu do Polski. Czy wielki plan dywersyfikacji dostaw gazu ziemnego ziści się? Czy norweskie błękitne paliwo pomoże we wzmocnieniu bezpieczeństwa energetycznego Polski?

Norwegia chce być głównym dostawcą gazu do Europy. Jest to momentum dla polskiego projektu. Oslo wydaje się być interesującym partnerem energetycznym dla Polski ze względu na swoje ambitne plany inwestycyjne w Europie. Norwegia chce inwestować przede wszystkim w w wydobycie gazu dla Europy.

– Norwegia posiada doświadczenie w byciu wiarygodnym dostawcą gazu do Europy. Nasz system jest stabilny i skuteczny. Norweski gaz jest terminowo dostarczany do odbiorców, a tym samym gwarantowane jest bezpieczeństwo dostaw. Z europejskiego punktu widzenia, norweski gaz jest pewny, jak surowiec z krajów członkowskich Unii Europejskiej. Mamy środki na to, by ustabilizować nasz eksport do Europy na wysokim poziomie w ciągu najbliższym dziesięcioleci – przekonywał pod koniec grudnia 2015 roku Tord Lien, norweski minister ds. ropy naftowej i energii.

Import gazu z Norwegii do Unii Europejskiej osiągnął rekordowy poziom w czwartym kwartale 2014 roku oraz w pierwszym kwartale 2015 roku, w związku z czym Oslo prześcignęło Rosję w roli głównego dostawcy surowca do Europy. Jednakże zamiana miejsc nastąpiła w drugim kwartale bieżącego roku. Według danych z tego okresu UE importowała z Rosji 45 proc. swojego zapotrzebowania na błękitne paliwo podczas gdy z Norwegii 33 proc. Ponadto, w swoim ostatnim raporcie Międzynarodowa Agencja Energetyczna przewiduje, że wydobycie gazu ziemnego w Norwegii do 2035 roku, spadnie do poziomu 88 mld m3.

Zauważmy, że norweski przemysł wydobywczy zmaga się z coraz poważniejszymi problemami wynikającymi z utrzymujących się od 1,5 roku niskich cen ropy. W obecnym roku nakłady inwestycyjne w sektorze wydobywczym za ropą naftową i gazem ziemnym zmniejszą się w tym roku o 10 proc. w porównaniu do roku ubiegłego. W ślad za mniejszymi inwestycjami spadnie w tym roku wydobycie ropy naftowej. W odwrotnym trendzie znajduję się zaś wydobycie „błękitnego paliwa”. Eksploatacja gazu ziemnego ma systematycznie rosnąć. Dane opublikowane przez Norweski Dyrektoriat Ropy Naftowej mogą mieć znaczenie dla spółki PGNiG, której przedstawiciel zapowiedział wczoraj budowę gazociągu, łączącego Polskę z Norwegią.

Należy też podkreślić, że Norwedzy popierają plan rozwoju rynku LNG w Europie, ale nie zgadzają się z pomysłem wspólnych zakupów gazu, jako obniżającym konkurencyjność i niezgodnym z ideą liberalizacji rynku. To pomysł forsowany przez Polskę. Zdaniem Norwegii lepszym rozwiązaniem jest dywersyfikacja źródeł. Mimo to, Polacy optują za dobrowolnym mechanizmem grupowych zakupów gazu. Norwegia, jako jeden z głównych dostawców, nie jest zainteresowana pomysłami poprawiającymi pozycję przetargową jej potencjalnych klientów.

27 stycznia 2016 roku informowaliśmy na łamach BiznesAlert.pl, że prokurent w PGNiG, Janusz Kowalski, wystąpił podczas konferencji PowerPol. – Zadaniem dla PGNiG jest budowa połączenia gazowego z Norwegią, tak by w perspektywie 2022 roku sprowadzać kilka mld m sześc. gazu, które spółka córka PGNiG będzie na Morzu Północnym wydobywać – zadeklarował. Koncern ma przedstawić szczegóły dotyczące inwestycji do końca tego roku. Optymalnym rozwiązaniem wydaje się włączenie do projektu także innych krajów obszaru Morza Bałtyckiego. PGNiG planuje zrealizować swój projekt w oparciu o gazociąg Baltic Pipe łączący Polskę z Danią. Sprawą otwartą jest wybudowanie połączenia z Norwegią. W tym kontekście warto rozważyć powrót do projektu gazociągu Skanled, w którym partycypować miał w przeszłości także PGNiG.

Budowa gazociągu do złóż Morza Norweskiego, mogłaby zapewnić części tych państw nowe źródło surowca, na warunkach konkurencyjnych do oferowanych przez Rosjan. Dostawy odbywałyby się przez Polskę, z korzyścią dla budżetu, jeżeli uzyskalibyśmy atrakcyjne opłaty tranzytowe. Inwestycja norweska mogłaby być zatem punktem przetargowy w relacjach z partnerami w regionie. Scenariusz hurraoptymistyczny zakłada trzęsienie ziemi w relacjach gazowych z Rosjanami. Posiadając gazociąg norweski o przepustowości ok. 5 mld m3 rocznie i gazoport na 5 mld m3 rocznie, moglibyśmy całość zapotrzebowania na import gazu realizować za pomocą tej infrastruktury, rezygnując w stu procentach z dostaw od rosyjskiego Gazpromu. Wten sposób wykorzystalibyśmy zarówno terminal LNG, co jest ważne dla jego rentowności, jak i nowy gazociąg. Wizja takiego rozwoju akcji, mogłaby przesądzić też o korzystnych warunkach nowej umowy od 2023 roku.

W planach budowy gazowego połączenia nie zamierza partycypować norweski koncern Statoil. – Zadaniem spółki jest zbudowanie do 2022 roku gazociągu łączącego Polskę z Norwegią – zapowiedział w kończącym się tygodniu Janusz Kowalski, prokurent PGNiG. Statoil uważa jednak Polskę za atrakcyjny rynek, nie wykluczając w przyszłości skorzystania z nowo powstałej infrastruktury.

Podczas wizyty polskiej premier Beaty Szydło w Norwegii 2 lutego 2016 roku, jednym z głównych tematów rozmów z premier Erną Solberg, było zacieśnienie współpracy w sektorze energetycznym. Na pytanie dziennikarzy o planowany gazociąg z Morza Północnego do Polski i szanse na jego realizację w niedalekiej przyszłości Beata Szydło podkreśliła, że rozmowy dopiero się zaczęły.

Ta inwestycja jest dla polskiego rządu niezwykle ważna dlatego, że ona daje nam możliwość budowania lepszego bezpieczeństwa Polski. Była ona już wcześniej dwukrotnie planowana i nie udało się jej nigdy zakończyć. W tej chwili wydaje mi się, że jest dobry klimat. To jest oczywiście rozmowa biznesowa między spółkami, które będą ten projekt realizowały, ale wierze w to głęboko, że dzięki tej inwestycji, mogę powiedzieć, że ze strony polskiego rządu zrobimy wszystko, aby ten dobry klimat i warunki do tego do tej współpracy stworzyć, że ta inwestycja będzie mogła być wreszcie zrealizowana – oceniła Szydło.

Deklaracja prokurenta PGNiG, Janusza Kowalskiego dotycząca projektu budowy gazociągu łączącego Polskę z Norwegią, uruchomiła lawinę komentarzy w Polsce jak i w Norwegii. Poniżej przedstawiamy Państwu niektóre z nich:

Adam Matkowski – Przewodniczący Rady Fundacji DISE

Gazociąg z Norwegii do Polski to krok w dobrym kierunku

„Podjęte w ostatnich tygodniach przez zarząd PGNIG na czele z Piotrem Grzegorzem Woźniakiem, działania na rzecz połączenia gazowego z Norwegią uznać należy za krok we właściwym kierunku. Pozyskanie nowego źródła dostaw gazu do Polski ze złóż znajdujących się pod dnem Morza Północnego będzie stanowić realizację celu z zakresu bezpieczeństwa rynku gazu, znajdującego się w obowiązującej nadal Polityce energetycznej Polski do 2030 roku”.

Wojciech Jakóbik – Redaktor naczelny BiznesAlert.pl, ekspert Instytutu Jagiellońskiego

Czy Polska zamieni gaz z Rosji na norweski?

„Deklaracje przedstawicieli rządu o całkowitej rezygnacji z dostaw gazu z Rosji w długim terminie brzmią bardziej realnie. Celem nie jest rezygnacja z dostaw rosyjskich sama w sobie. Mogą się one odbywać, pod warunkiem, że przestaną być narzędziem nacisku politycznego i problemów dla polskiego sektora gazowego. Na przełomie wieku mieliśmy już szansę na skorzystanie z norweskiej alternatywy, ale ze względu na kryterium najniższej ceny, wybraliśmy wzrost dostaw od Gazpromu. To była krótkowzroczność. Krach cen ropy naftowej pokazał, że LNG może być konkurencyjne w stosunku do dostaw z Rosji. Niewykluczone, że jest tak obecnie nawet w przypadku odsądzanego od czci kontraktu katarskiego. Kryzys na Ukrainie pokazał po raz kolejny, że cena nie jest najważniejsza. Norwedzy znów kładą ofertę na stole. Czy Polska z niej skorzysta?”

Mecz z Norwegią o gaz dla Polski. Odpowiedź PGNiG na Nord Stream 2

„Budowa gazociągu do złóż Morza Norweskiego, mogłaby zapewnić części tych państw nowe źródło surowca, na warunkach konkurencyjnych do oferowanych przez Rosjan. Dostawy odbywałyby się przez Polskę, z korzyścią dla budżetu, jeżeli uzyskalibyśmy atrakcyjne opłaty tranzytowe. Inwestycja norweska mogłaby być zatem punktem przetargowy w relacjach z partnerami w regionie. Scenariusz hurraoptymistyczny zakłada trzęsienie ziemi w relacjach gazowych z Rosjanami”.

Paweł Poprawa – Ekspert rynku energii

Plusy i minusy gazociągu norweskiego

„Do uwzględnienia pozostaje jednak jeszcze najważniejsza wada projektu norweskiego: inwestycja ta dowiązuje nas do prowincji naftowej, znajdującej się w fazie powolnego wyczerpywania się. Nie ma wątpliwości, że dostawy gazu z Norwegii do Europy będą się stopniowo kurczyć. By budować nową rurę konieczne jest więc zapewnienie dla niej dostaw z rynku, o który klienci zachodnioeuropejscy będą z nami konkurować. Tu jednak w ostatnich latach widać działania, które mogą okazać się synergiczne z planowaną inwestycją. Jest to rozbudowywanie przez PGNiG i LOTOS pozycji w sektorze poszukiwań i wydobycia na szelfie norweskim, ostatnio ilustrowane przyznaniem pierwszemu z powyższych operatorów udziałów w kolejnych czterech koncesjach.

Gdy patrzymy zatem na dzisiejszą dyskusję na temat budowy gazociągu z Norwegii nie sposób nie zwrócić uwagi, że w ostatniej dekadzie zaszło w krajobrazie inwestycyjnym kilka zmian korzystnych dla tej inwestycji. Rzecz sprowadza się teraz do szczegółów – dobrze bowiem gdyby o dalszych losach projektu zdecydowała detaliczna analiza ekonomiczna, a nie koncepcyjny zapał”.