RAPORT: Jak Niemcy chcą odchodzić od węgla?

25 stycznia 2020, 07:31 Energetyka

Niemiecka transformacja energetyczna, tzw. Energiewende, stanowi przykład dla całej Europy jakie szanse, ale i trudności niesie ze sobą przechodzenie na gospodarkę niskoemisyjną. Rząd Angeli Merkel postawił sobie za cel odejście od energetyki jądrowej do 2022 roku oraz odejście od węgla do 2038 roku. W ostatnim czasie sporo działo się w związku z porzuceniem węgla – przygotowywane są nowe regulacje i środki, które nadadzą transformacji energetycznej nowego rozpędu. Niektóre kwestie pozostają jednak nieuregulowane.

Podzielić ciężar sprawiedliwie

Kwestia odejścia od węgla jest za Odrą przedmiotem sporu – przyjmujący w nim rolę mediatora rząd federalny chce rozdzielić ciężar tego wyzwania pomiędzy landy w jak najbardziej sprawiedliwy sposób. Było to przedmiotem rozmów z przedstawicielami krajów związkowych. – Nie może być tak, że wycofanie węgla spowoduje, że we wschodnich landach będziemy rozmontowywać przemysł zamiast go tworzyć – powiedział premier Saksonii-Anhalt Reiner Haseloff (CDU). Nierówności, których obawiają się władze landów byłej NRD miałyby wynikać z kolejności zamykania poszczególnych kopalni i elektrowni, co ma bezpośredni związek z ilością miejsc pracy w górnictwie. Koncern energetyczny Uniper ogłosił, że chce podłączyć do sieci nową elektrownię węglową Datteln 4 (znajdującą się w zachodniej Nadrenii-Północnej Westfalii), zaś elektrownię węglową Schkopau w Saksonii-Anhalt przekształcić w blok gazowy. Oznaczałoby to utratę dwóch tysięcy miejsc pracy w sektorze górniczym. Koalicja w Magdeburgu nalega, aby komisja węglowa postanowiła nie otwierać żadnych nowych elektrowni i nie wprowadzać zmian strukturalnych przed wyłączeniem starych bloków. Jej zdaniem Uniper jest wspierany przez rząd Nadrenii-Północnej Westfalii. Ten z kolei broni się, że to właśnie on ponosi główny ciężar odejścia od węgla, że elektrownia Datteln 4 jest przyjazna dla klimatu, a ponadto jej uruchomienie było ustalone jeszcze przed kompromisem węglowym, który zakładał ostateczne odejście Niemiec od węgla do 2038 roku. Teraz Merkel musi znaleźć porozumienie z szefami rządów Brandenburgii i Nadrenii-Północnej Westfalii pomimo braku porozumienia z Saksonią i Saksonią-Anhalt.

Spór o węgiel dzieli Niemcy na Wschód i Zachód

Węgiel brunatny jest powszechnie akceptowany we wschodnich krajach związkowych ze względu na miejsca pracy oraz to, że surowiec pochodzi ze źródeł krajowych. Natomiast w zachodnich Niemczech istnieje zdecydowany opór wobec węgla, czego symbolem były protesty wobec utworzenia odkrywki na terenie lasu Hambach. Krytycy zwracają również uwagę, że duże ilości węgla kamiennego sprowadzane są do Niemiec z Australii, która jest trzecim co do wielkości dostawcą tego surowca dla Niemiec. Tymczasem regionalne stowarzyszenie na rzecz energetyki odnawialnej w Nadrenii-Północnej Westfalii ironizuje, że „Niemcy napędzają zmiany klimatu australijskim węglem” i zwraca uwagę, że politycy hamują rozwój energetyki wiatrowej przez wprowadzenie ustawy, która zabrania stawiania nowych turbin na lądzie w promieniu kilometra od budynków mieszkalnych.

Nowe-stare porozumienie

Ostatecznie udało się osiągnąć porozumienie rządu federalnego i czterech regionów węglowych w Niemczech o odejściu od węgla brunatnego w zamian za około 40 mld euro pomocy. Dokument nie zawiera daty porzucenia tego paliwa i będzie przedmiotem dalszych rozmów. Rząd federalny zadeklarował w przeszłości, że chce zamknąć wszystkie elektrownie spalające węgiel brunatny do 2038 roku by osiągnąć cel redukcji emisji CO2 o 55 procent do 2030 roku w stosunku do poziomu z 1990 roku. 

Odejście od węgla w Niemczech za 40 mld euro. Nie wiadomo kiedy

Dokument zawierający porozumienie rządu z landami Brandenburgii, Saksonii, Westfalii i Saksonii-Anhaltu nie zawiera terminu odejścia od węgla ani informacji na temat ilości pieniędzy, które trafią na konto spółek wytwarzających energię w zamian za to, że zrezygnują z węgla. Porozumienie polityków ma zostać teraz przedstawione tym firmom do akceptacji. Po tych rozmowach mają zostać przedstawione szczegółowe założenia planu. Zgodnie z nim rząd federalny ma dokonać rewizji przygotowań do porzucenia węgla w 2026 i 2029 roku i zdecydować o odejściu od węgla w 2035 roku w razie pojawienia się odpowiedniej liczby źródeł alternatywnych.

Kwestia rekompensat

To właśnie rekompensaty mają zachęcić wielkie niemieckie przedsiębiorstwa energetyczne do tego, by stopniowo odchodziły od węgla. Zaczyna się więc gra o niemałe sumy. Minister finansów Olaf Scholz (SPD) powiedział w czwartek w Berlinie, że operatorzy elektrowni z Niemiec Zachodnich otrzymali 2,6 miliarda euro. Jednak odejście od wytwarzania energii elektrycznej z węgla prowadzi również do przyspieszenia redukcji miejsc pracy. RWE zakłada, że wkrótce zniknie ponad 3000 miejsc pracy. Do 2030 roku będzie to około 6000.

RWE dostanie 2,6 mld euro za odejście od węgla

Do tego dochodzi sprawa blok energetycznego Datteln 4. Ma on moc 1052 MW i był on budowany od 2007 roku, ale przedmiotem kontrowersji jest dopiero od momentu, gdy Niemcy postanowiły ustalić ostateczną datę odejścia od węgla. Poza Datteln 4, Uniper obsługuje jeszcze inne elektrownie węglowe w Niemczech: Petershagen, Gelsenkirchen-Scholven, Staudinger, Wilhelmshaven oraz Schkopau. W obecnej sytuacji polityczno-ekonomicznej w Niemczec udział energetyki opartej na węglu powinien raczej spadać niż wzrastać, więc nasuwa się pytanie, czy nowa jednostka mogłaby zastąpić którąkolwiek z wymienionych wyżej starszych jednostek. Na chwilę obecną wydaje się to niemożliwe, ponieważ niektóre z nich poza wytwarzaniem energii elektrycznej odpowiedzialne są też za dostawy ciepła sieciowego. Uniper że nie chce komentować trwających rozmów z rządem federalnym. Potencjalnie mogą one dotyczyć rekompensat, które przewidział rząd Merkel dla koncernów, które będą zmuszone do przedwczesnego wyłączania bloków energetycznych. Premier Nadrenii Północnej-Westfalii Armin Laschet na przykład jest zwolennikiem podłączenia Datteln 4 do systemu. Argumentuje on, że tym samym państwo oszczędza rekompensatę w wysokości 1,5 miliarda euro, oraz że nowa elektrownia ma być czystsza od starszej.

Na jakich warunkach będzie funkcjonować elektrownia Datteln 4?

Krytyka

Chociaż premierzy węglowych landów podkreślali, że osiągnięcie tego porozumienia było znaczącym sukcesem, to innego zdania są byli członkowie komisji węglowej, która ponad rok temu ciężko pracowała nad osiągnięciem pierwotnego porozumienia, o czym pisał dziennikarz BiznesAlert.pl Michał Perzyński. – Była przewodnicząca komisji węglowej Barbara Praetorius, badacz klimatu Hans Joachim Schellnhuber i ekspert ds. energii Felix Matthes, a także wszyscy przedstawiciele grup środowiskowych nie zgadzają się z kilkoma nowymi uzgodnieniami. Twierdzą oni, że kolejność wyłączania elektrowni węglowych jest niedopuszczalna, ponieważ w latach 2023–2028 zamkniętych zostanie tylko sześć bloków. Ponadto istnieje możliwość, że wysokie rekompensaty wypłacane operatorom elektrowni obniżą cenę uprawnień na emisje CO2. Skrytykowali oni również postanowienia nowego porozumienia w kwestii lasu Hambach – ten prastary fragment puszczy w Nadrenii przez wiele miesięcy był przedmiotem gorącego sporu pomiędzy organizacjami ekologicznymi a koncernem RWE, który chciał go wyciąć na potrzeby nowej odkrywki węgla brunatnego. Co prawda ochrona lasu została potwierdzona, ale krytycy twierdzą, że zostało to uchwycone „tylko w wymiarze symbolicznym” – pisał Michał Perzyński.

Perzyński: Zagubiona elektrownia w Niemczech

– Jednak, co ważniejsze, można zauważyć, że w powyższej tabeli brakuje jednej, istotnej pozycji, a mianowicie elektrowni Datteln 4, której operatorem jest koncern energetyczny Uniper. Ma ona zostać uruchomiona w pierwszym kwartale 2020 roku, co jest ewidentnym odstępstwem od pierwotnych ustaleń komisji węglowej, które zakładały, że w Niemczech nie zostaną uruchomione już żadne nowe bloki węglowe. Był to najbardziej sporny projekt podczas świeżo zakończonych rozmów – jego budowa trwała od 2007 roku i już wtedy była przedstawiana jako zaprzeczenie niemieckich celów klimatycznych. Jeszcze w zeszłym roku komentatorzy twierdzili, że zapowiedzi Unipera o uruchomieniu tego bloku na początku 2020 roku jest ledwie strategią negocjacyjną, by wytargować większe rekompensaty za pozostawienie Datteln 4 w rezerwie, ale teraz widać zmianę narracji – premier Nadrenii Północnej-Westfalii Armin Laschet na przykład jest zwolennikiem podłączenia Datteln 4 do niemieckiego systemu energetycznego. Argumentuje on, że tym samym państwo oszczędza rekompensatę w wysokości 1,5 miliarda euro, a jako że jest to projekt nowoczesny, to będzie on emitował o wiele mniej dwutlenku węgla niż starsze elektrownie węglowe – zauważył Michał Perzyński.

A zatem, pomimo ustaleń i wielkich pieniędzy, odejście Niemiec od energetyki opartej na węglu będzie niezwykle trudnym i długotrwałym procesem.