RAPORT: Opowieści tysiąca i jednej baryłki

7 marca 2016, 11:30 Alert

Zgodnie z zapowiedziami nigeryjskiego ministra ropy Emmanuela Kachikwu 20 marca będziemy świadkami kolejnej ,,próby” zażegnania kryzysu w sektorze naftowym. Jednakże poprzedzające ją wypowiedzi czołowych polityków zainteresowanych stron jak i analityków podają w wątpliwość powodzenie realizacji zakładanych celów.

Przypomnijmy, że 16 lutego w trakcie spotkania w Doha przedstawiciele Arabii Saudyjskiej, Kataru, Rosji oraz Wenezueli uzgodnili plan zamrożenia wydobycia ropy naftowej na poziomie ze stycznia bieżącego roku. Z kolei w ubiegły wtorek rosyjski minister energetyki Aleksander Nowak poinformował dziennikarzy, że decyzja o stabilizacji wydobycia ropy została wsparta przez 15 państw, które łącznie wydobywają 73 procent surowca na świecie dlatego ruch ten będzie skuteczny nawet bez udziału Iranu.

Dzień po ogłoszeniu wspomnianego planu Iran otwarcie zadeklarował, że będzie się sprzeciwiał każdemu planowi, który godziłby w jego wydobycie ropy naftowej. – Proszenie Iranu o zamrożenie wydobycia jest nielogiczne. Kiedy byliśmy objęci sankcjami, niektóre państwa zwiększyły produkcję i to doprowadziło do wzrostu cen – powiedział przedstawiciel irański w kartelu OPEC Mehdi Asali. – W obecnych warunkach, gdy nasze wydobycie jest znacznie poniżej potencjału, nie można oczekiwać, że dodatkowo zmniejszymy jego poziom – dodał.

Nie jest tajemnicą, że Persowie oswobodzeni z więzów sankcji chcą odzyskać zajmowane wcześniej miejsce na rynku naftowym co może zrobić jedynie poprzez zwiększenie wydobywanego i eksportowanego wolumenu. Jednakże w lutym irański eksport surowca był niższy od oczekiwań ponieważ europejscy odbiorcy nie śpieszą się ze zwiększeniem zakupów, póki ostatecznie nie zostaną rozwiązane kwestie z rozliczeniami oraz ubezpieczeniem ładunków.

Teheran poinformował kartel, że w styczniu wydobywał 3,4 mln baryłek dziennie, ale według szacunków zewnętrznych obserwatorów jest ono znacznie mniejsze. Zdaniem analityków w ciągu najbliższych miesięcy wydobycie i eksport surowca może wzrosnąć maksymalnie o 700 tys. baryłek dziennie i osiągnąć poziom 3,5 mln baryłek. Według irańskich urzędników od stycznia Teheran już zdążył zwiększyć wydobycie o 500 tys. baryłek ropy dziennie.

Jak informowały źródła agencji Reuter,s tak na dobrą sprawę nikt nie wie co się dzieję na irańskich złożach oprócz tego, że potrzebują one wielomiliardowych nakładów inwestycyjnych, dlatego trudno jest jednoznacznie zweryfikować możliwości wydobywcze Iranu.

Ponadto zastanawiające jest to, czy Rijad w ogóle zechce rozmawiać z Teheranem po tym jak na początku stycznia Saudyjczycy zerwali stosunki dyplomatyczne z Iranem. Miało to związek z protestami przeciwko straceniu lidera szyickiej mniejszości w Arabii Saudyjskiej Nimra al-Nimra. W ich wyniku, w Teheranie uczestnicy masowej demonstracji wdarli się do ambasady tego kraju powodując szkody materialne, po czym zostali siłą wyprowadzeni przez służby porządkowe. Do analogicznego wydarzenia doszło w saudyjskim konsulacie generalnym znajdującym się w irańskim Mashhad. Kolejny z sygnatariuszy wspomnianego porozumienia naftowego – Katar – na znak protestu swojego odesłał z Teheranu swojego ambasadora.

W kontekście geopolitycznym bliskowschodnie państwa członkowskie OPEC takie jak Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Kuwejt, które w ramach odpowiadają blisko 50 procent wydobycia surowca oraz Rosję dzielą duże różnice. Moskwa i Teheran prowadzą wojnę przeciwko syryjskim stronnikom wspomnianych państw, a to zdaniem ekspertów wróży pogłębienie rozłamu pomiędzy sunnitami a szyitami.

Na to wszystko nakłada się czynnik jakim jest brak zaufania wśród sygnatariuszy tzw. porozumienia naftowego. Arabia Saudyjska także nie jest przekonana, że Rosja będzie przestrzegała zobowiązań dotyczących wydobycia ropy. Przypomnijmy, że tylko raz, w 2001 roku, Rosja zgodziła się współpracować z OPEC, ale zamiast redukować wydobycie zwiększyła je.

Na początku marca agencja Interfax powołując się na źródło obecne na spotkaniu Władimira Putina z szefami spółek naftowych informowała, że Rosja może w 2016 roku łącznie zwiększyć wydobycie o 1,1-1,8 procent – do 540-544 mln ton. Może to zrobić utrzymując styczniowy poziom wydobycia ropy zgodnie z ustaleniami z Arabią Saudyjską, Katarem i Wenezuelą. Zamrożenie wydobycia na poziomie ze stycznia jest możliwe do czerwca-lipca 2016 roku.

– Większa część wzrostu wydobycia oczekiwana jest w drugiej połowie roku. Wobec czego poziom wydobycia ze stycznia 2016 roku nie zostanie przekroczony w przeciągu 6-8 miesięcy – powiedziało źródło Interfaxu. Największymi projektami, które pozwalają zwiększyć wydobycie jest eksploracja złoże Jarudejskoje, Nowopotowskoje i Filanskoje.

Jak informował 19 lutego BiznesAlert.pl rosyjski wiceminister energetyki Kirył Mołodcow podczas konferencji Arktika-2016 stwierdził, że osiągnięte z niektórymi z państw kartelu OPEC porozumienie o zamrożeniu wydobycia ropy na poziomie ze stycznia nie wykluczają wzrostu wydobycia w Rosji o 1,9 procent do końca roku. Według niego w Rosji ,,istnieje tendencja wzrostu wydobycia i da się ją utrzymać”.

Z kolei trzy dni później wspomniany wcześniej Aleksander Nowak poinformował o tym, że w 2016 roku jego kraj nie zwiększy poziomu wydobycia ropy naftowej.

Dla Rosji zmniejszenie wydobycia jest trudne do wypełnienia ze względu na czynniki geologicznie oraz klimatyczne, a także dużą ilość spółek działających w sektorze. Utrzymanie wydobycia ropy na poziomie ze stycznia zapewni także w ciągu 2016 roku stopniową likwidację nadwyżki 1 mln baryłek dziennie, a przy stabilizacji cen na poziomie 50 dolarów za baryłkę na początku 2017 roku na tle rosnącego światowego zapotrzebowania na ropę w wysokości 1,3-1,5 mln baryłek dziennie. Ponadto doprowadzi to do zmniejszenia gry spekulacyjnej na rzecz spadku na rynku w związku z rosnąca kooperacją pomiędzy kluczowymi graczami.

To w Rosji ma odbyć się kolejne spotkanie w sprawie porozumienia. Być może jest to pewnego rodzaju ukłon w stronę Moskwy, która może za chwilę urosnąć do roli lidera stabilizacji sytuacji na rynku ropy naftowej. Bez wątpienia w wymiarze PR byłby to ogromy sukces, który w oczach Zachodu przedstawiał Moskwę mimo wszystko jako wiarygodnego partnera próbującego rozwiązywać kwestie globalne. Ale PR to nie wszystko.

Na chwilę obecną państwa zaangażowane w dyskurs na temat ustabilizowania sytuacji na rynku ropy wydobywają surowiec na rekordowo wysokich poziomach. Wynika z tego, że nadpodaż, która jest jednym z głównych problemów rynku nie będzie rosła ale też i nie będzie malała. Pożar będzie nadal trwał z tym, że według zamierzeń nikt nie doleje do niego ropy.

Mówienie o zamrożeniu poziomu wydobycia nie oznacza zlikwidowania wspomnianej wyżej nadpodaży surowca, która jest m.in. współwinna niskim cenom ropy. Zachowujemy przy tym status quo.

Z drugiej strony jak zauważał na swoich łamach BiznesAlert.pl nadpodaż ropy na rynku światowym nie jest niczym nowym. Państwa OPEC ostatni raz obcięły kwoty wydobywcze w 2008 roku w okresie kryzysu gospodarczego i słabego popytu m.in. na ropę oraz produkty ropopochodne. Cena surowca spadła wówczas z niebotycznego pułapu 140 dolarów za baryłkę do poziomu 32 dolarów. Wtedy rozpoczęła się ostra, choć skryta walka o udział w światowym rynku między OPEC i państwami spoza kartelu.

Prawdopodobnie mając na względzie wspomnianą walkę, tuż po ogłoszeniu porozumienia naftowego saudyjski minister spraw zagranicznych Adela al-Jubeira stwierdził, że Rijad ,,nie jest gotowy” do redukcji wydobycia ropy naftowej.

– Jeśli pozostali wydobywcy chcą ograniczyć bądź zamrozić poziom wydobycia ropy, może to zmniejszyć nadpodaż, aczkolwiek Arabia Saudyjska nie jest przygotowana na zmniejszenie produkcji – stwierdził w wywiadzie dla AFP al-Jubeir.

Jak wynika z danych Joint Organization Data Initiative w 2015 roku Rijad zwiększył eksport ropy o 4 procent do 7,39 mln baryłek dziennie, w porównaniu z 7,11 mln baryłkami dziennie w 2014 roku. W grudniu ubiegłego roku eksport wyniósł 7,5 mln baryłek dziennie wobec 7,7 mln baryłek dziennie w listopadzie.

Ponadto dodatkowym argumentem pozwalającym wątpić w zamrożenie przez Saudyjczyków poziomu wydobycia mogą świadczyć opublikowane w zeszłym tygodniu przez Financial Times informacje. Od kwietnia Rijad podnosi ceny ropy naftowej dla odbiorców w państwach azjatyckich. Według gazety krok ten jest oznaką, że ,,sytuacja z popytem na największym i najważniejszym dla Rijadu rynku ulega poprawie”.

Saudyjska spółka naftowa Saudi Aramco ogłosiła, że oficjalna cena sprzedaży baryłki ropy marki Arab Light dla azjatyckich klientów zwiększy się o 0,25 dolarów za baryłkę. Wobec czego dyskont od średniej ceny dla regionu Oman/Dubaj spadnie z 1 dolara do 0,75 dolarów. Aramco także zwiększyło cenę dostaw do Azji pozostałych rodzajów swojej ropy o 0,25-0,35 dolara za baryłkę.

– Wzrost cen powinien osłabić spekulacje na temat tego, że największy wydobywca w OPEC być może przygotowuje się do wojny cenowej z regionalnym rywalem – Iranem. Może stanowić dodatkowe wsparcie dla cen, zaczęły rosnąc po tym jak w styczniu osiągnęły swoje trzynastomiesięczne minima – twierdzi Financial Times.

Jednakże w mojej opinii teraz walka powinna toczyć przede wszystkim o zmniejszenie wydobycia w celu zmniejszenia nadpodaży na rynku, która dobija ceny ropy naftowej ale przez to i budżety tzw. petrostates. Choć zdaniem analityków pytanych przez agencję Bloomberg zamrożenie wydobycia w Arabii Saudyjskiej, Katarze, Rosji i Wenezueli nie przyczyni się do podwyżki cen ropy naftowej. Mimo to rozmowy na ten temat prowokują emocjonalne reakcje na giełdzie, gdzie baryłka drożeje co z pewnością cieszy wydobywców surowca.

Istotną rolę w zbilansowaniu rynku naftowego mają do odegrania także Stany Zjednoczone co zauważa także samo OPEC. Podczas lutowej konferencji energetycznej CERAWeek-2016 sekretarz generalny kartelu Abdalla Salem el-Badri poinformował, że wezwał Stany Zjednoczone do rozpoczęcia rozmów w celu osiągnięcia porozumienia w sprawie zmrożenia poziomu wydobycia ropy. El-Badri zaznaczył, że dialog ten nie może być sprzeczny z obowiązującym w USA prawem antymonopolowym.

W odpowiedzi sekretarz ds. energii USA Ernest Moniz powiedział, że Stany Zjednoczone nie widzą sensu w zamrożeniu wydobycia ropy naftowej na poziomie ze stycznia 2016 roku. – Nie jestem pewny co naprawdę oznacza ,,zamrożenie”, ale niezależnie od tego nie ma ono sensu w okresie nadpodaży na rynku – powiedział Moniz.

Według Międzynarodowej Agencji Energii nadpodaż ropy naftowej utrzyma się także w 2017 roku, co ogranicza możliwość powrotu wyższych cen surowca w krótkim terminie. Spadek nadpodaży trwa dłużej, niż zakładano.

Nie pomaga także informacja agencji Bloomberg, która powołując się na swoje źródła nafto-gazowy gigant Exxon Mobil jako pierwszy wśród największych amerykańskich spółek po zniesieniu blisko 40-letniego embarga na eksport surowca rozpoczął dostawy ropy poza granice Stanów Zjednoczonych po to aby zmniejszyć nadpodaż paliwa na rynku wewnętrznym.

Przypomnijmy, że w grudniu ubiegłego roku Kongres zniósł obowiązujące od 1975 roku embargo na eksport amerykańskiej ropy.

Według źródeł Exxon dostarczył amerykański surowiec do swojej rafinerii na Sycylii. Jak zauważa agencja na dzień dzisiejszy rekordowe rezerwy ropy marki WTI wywierają znaczący wpływ na jej cenę w porównaniu z ropą Brent.

W ubiegłą w środę amerykański departament energii poinformował, że rezerwy ropy w USA (z wyjątkiem z tzw. rezerw strategicznych) w kończącym się 26 lutego tygodniu wzrosły o 10,4 mln baryłek (o 2 procent) do 518 mln baryłek osiągając najwyższy od 1930 roku wskaźnik.

Podsumowując działania Arabii Saudyjskiej, Kataru, Rosji oraz Wenezueli zmierzające w stronę zamrożenia wydobycia ropy naftowej na poziomie stycznia z 2016 roku nie stanowią rozwiązania dla panującej na rynku naftowej sytuacji gdyż nie zmniejszają nadpodaży surowca, która jest jednym z głównych czynników kształtowania się cen. Można odnieść uzasadnione wrażenie, że podjęte przez wspomniane państwa środki są doraźnym rozwiązaniem ukierunkowanym na krótkookresowe podniesienie cen ropy naftowej. Niestety póki co ma ono charakter deklaratywny, który jest sprzeczny wśród jego pomysłodawców. Bez skoordynowanych działań w kwestii zmniejszenia poziomu wydobycia surowca będzie trudno wpłynąć na zbilansowanie się rynku naftowego.

Być może sztuka pt.,,Ratowania cen czarnego złota” ma za zadanie czasowo uśpić czujność rynku i będzie trwała do czerwcowego szczytu OPEC, po którym nie należy spodziewać się rewolucyjnych decyzji. Pytanie, jak długo będzie trwała ta iluzja?