RAPORT: Polska przegrała reformę ETS. Co to oznacza dla przemysłu?

4 marca 2017, 07:50 Alert

Jednym z podstawowych elementów polityki klimatyczno-energetycznej Unii Europejskiej jest system handlu uprawnieniami do emisji (EU ETS). Dzięki temu instrumentowi Bruksela chce zmniejszyć emisję dwutlenku węgla. Opiera się on na pułapach – liczbie darmowych emisji oraz możliwością handlu uprawnieniami. W ramach kolejnych faz modernizacji tego systemu limit dostępnych uprawnień jest obniżany, aby wymóc na krajach członkowskich stopniową rezygnację z węgla. Polska się tego obawia.

Czym jest system handlu emisjami?

W ramach wyznaczonego pułapu firmy otrzymują lub kupują uprawnienia do emisji, którymi mogą handlować wedle potrzeb. Przedsiębiorstwa mogą także nabywać ograniczone ilości międzynarodowych jednostek emisji pochodzących z projektów mających na celu ograniczenie zużycia energii na całym świecie. Dzięki temu, że istnieje limit uprawnień, nabierają one wartości i można nimi handlować. Konieczność wykupu uprawnień emisji CO2 ma skłaniać do inwestycji w zero emisyjne lub niskoemisyjne źródła energii, które obniżą koszty wytwarzania energii.

System działa na terenie całej Unii Europejskiej (28 krajów) oraz Islandii, Liechtensteinu i Norwegii. Obejmuje więc 11 tys. energochłonnych instalacji przemysłowych oraz linii lotniczych. System ETS obejmuje energochłonne sektory przemysłu, w tym rafinerie ropy naftowej, huty żelaza, produkcję aluminium, metali, cementu, wapna, szkła, ceramiki, celulozy, papieru, kartonu, kwasów i chemikaliów. Są one odpowiedzialne za ok. 45 proc. wszystkich emisji gazów cieplarnianych w UE.

Dotychczasowe efekty EU ETS

System handlu emisjami działa od 2005 r. Jak wynika z danych Komisji Europejskiej za 2015 r. emisje z instalacji objętych systemem spadają o ok. 5 proc. w porównaniu z 2013 rokiem. Do 2020 r. poziom emisji objętych EU ETS ma być o 21 proc. niższy niż w 2005 r. W 2030 r., zgodnie z propozycją Komisji i ustaleniami Rady Europejskiej z 2014 r., ma on być o 43 proc. niższy. Obecnie Unia Europejska jest na trzecim etapie realizacji systemu EU ETS na lata 2013 -2020. W porównaniu do poprzednich faz wdrażania systemu, aktualny polega na stosowaniu jednolitego limit dla całej UE. Uprawnienia przydzielane są poprzez aukcję, a zharmonizowane zasady opisują w jaki sposób rozdzielane są bezpłatne pozwolenia.

Czwarta faza wdrażania systemu handlu emisjami 

Zgodnie z wytycznymi Rady Europejskiej poświęconych polityce klimatycznej z 2014 r. Komisja rozpoczęła prace nad reformą systemu tak, aby poprzez stopniowe zmniejszanie ilości uprawnień zwiększyć presję na redukcję emisję CO2. Usuwane pozwolenia mają trafiać do Rynkowej Rezerwy Stabilizacyjnej (MSR). W połowie lutego br. Parlament Europejski przegłosował pakiet zmian w systemie ETS. Celem czwartej fazy jest:

  • podwojenie liczby uprawnień przekazywanych do Rynkowej Rezerwy Stabilizacyjnej;
  • wycofanie z rynku uprawnień do emisji w wysokości 800 mln ton;
  • o przeznaczeniu środków z Funduszu Modernizacyjnego mają decydować kraje nie będące jego beneficjentami oraz Europejski Bank Inwestycyjny. Środki, które mają rekompensować krajom, które są bardziej zależne od paliw kopalnych odchodzenie od nich mają być wydatkowane zgodnie z przyjętym kryterium emisyjności na poziomie 550 g na 1 KWh. Tak rygorystyczny poziom oznacza, że nie będzie można ich wydatkować na bardziej emisyjną od tego poziomu (~700 g+) energetykę węglową.

Zapisy stanowiska przyjętego przez Radę

Po burzliwych obradach podczas głosowania większościowego we wtorek 28 lutego br., na 28 krajów członkowskich, 9 zagłosowało przeciwko reformie, w tym także Polska. Uzgodnione przez państwa członkowskie stanowisko przewiduje wprowadzenie przepisów, które bez zmian w polskiej energetyce mogą skutkować wzrostem obciążeń z tytułu emisji dla polskiego przemysłu oraz cen energii dla końcowych odbiorców. Zgodnie z szczegółowymi zapisami stanowiska Rady Europejskiej wynika, że:

  • Od 2021 r. liczba uprawień do emisji będzie spadała co rok o 2,2 proc. (Obecnie jest to 1,74 proc.);
  • Zmiana liczby uprawnień dostępnych na aukcjach na poziomie 55 proc. całej dostępnej puli;
  • W latach 2019-2023 ma zostać podwojenie tempo wycofywania z rynku nadwyżki uprawnień z 12 do 24 proc.;
  •  Od 2024 r. corocznie mają być umarzane uprawnienia w rezerwie stabilizacyjnej liczbie równej różnicy pomiędzy całkowitą liczbą uprawnień w rezerwie, a liczbą pozwoleń do sprzedaży na aukcjach w roku poprzednim;
  • W zarządzaniu Funduszem Modernizacyjnym decydujący głos ma mieć Europejski Bank Inwestycyjny oraz kraje pozostaje kraje członkowskie. EIB ma decydować o przeznaczeniu środków pochodzących ze sprzedaży 2 proc. uprawnień na dane inwestycje w krajach dla których dedykowany jest ten fundusz w tym m.in. Polska.

Skutki dla Polski

Znacząca cześć propozycji przyjętych przez Radę Unii Europejskiej, jeśli wejdzie w życie, będzie miała niekorzystny wpływ na polską energetykę opartą na węglu, jeśli ta do czasu wejścia w życie zapisów nie zmieni się lub nie wyznaczy zauważalnych dla Komisji i Rady Unii Europejskiej kroków zmierzających do porzucenia węgla i stopniowego przestawienia się na nisko- i zeroemisyjne źródła energii.

Jak podkreśla Polski Komitet Energii Elektrycznej, wycofanie z rynku uprawnień do emisji 800 mln ton przełoży się na wzrost redukcji emisji w okresie 2021 – 2030 r. z 43 proc. do 50 proc. względem roku 2005, kiedy w życie wchodziły zapisy o ETS.

Radykalne zmniejszenie liczby uprawnień przełoży się na zwiększenie ich cen. Zdaniem branży podwojenie liczby uprawnień wycofywanych do Rynkowej Rezerwy Stabilizacyjnej (MSR) doprowadzi do średniorocznego wzrostu ich cen o 26 proc. Cena uprawnień może zwiększyć się z 15 euro w 2020 r. do 35 euro w 2030 r. Obecnie ich cena wynosi ona 5 euro – ostrzega PKEE.

PKEE: Reforma polityki klimatycznej uderza w elektroenergetykę (ANALIZA)

Fundusz Modernizacyjny, który miał wspierać modernizacje polskiej energetyki został objęty decyzjami niekorzystnymi dla Polski. Decydującą rolę w ocenie czy środki na daną inwestycję zostaną przeznaczone będzie miał Europejski Bank Inwestycyjny. Jeśli dany kraj przedstawi projekt budowy lub modernizacji danego zakładu węglowego to wówczas EIB oceni czy jest on zgody z polityką banku. Jeśli stwierdzi on, że nie to wówczas taką decyzję będzie można zmienić 2/3 liczby głosów w komitecie inwestycyjnym.

Polska chciała, aby to kraje – beneficjenci o tym decydowały. Tak się jednak nie stanie. EIB może blokować inwestycje w energetykę węglową, bo w podejmowanych decyzjach kieruję się m.in. regulacją o zakazie wsparcia dla bloków emitujących ponad 550g/KWh.

Polska zabiegała także o zwiększenie środków tego funduszu. Tak się jednak nie stało. Korzystny dla naszego kraju zapis to postulat inwestycji w poprawę efektywności energetycznej, wysokosprawną kogeneracje i elektryfikację transportu drogowego.

Sałek: Polska chce elastycznej polityki klimatycznej (ROZMOWA)

Polska będzie skarżyć reformę do Trybunału

Polska delegacja ma wątpliwości prawne w kwestii procedury uzgodnieniowej oraz samego głosowania nad stanowiskiem Rady Unii Europejskiej ds. środowiska. Polska strona podkreślała, że projekt zmian należy przyjąć większością kwalifikowaną określoną w art. 3 ust 3 Protokołu nr 36 w sprawie postanowień przejściowych, do Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Zdaniem Polski kwalifikowana większość określona w art. 3 ust. 3 Protokołu ma zastosowanie do całego procesu ustawodawczego, aż do czasu przyjęcia aktu nawet jeśli nastąpi to po 31 marca 2017 r.

Szyszko: Chcemy wyjaśnień Rady Europejskiej ws. głosowania nad ETS

Jak wynika z relacji polskiego resortu środowiska, po zaprezentowaniu przez wszystkie kraje stanowiska w sprawie reformy, zwołano przerwę w obradach podczas której polska delegacja spotkała się z komisarzem ds. energii i zmian klimatu Miguel Angelem Canete , aby jeszcze raz przedstawić polskie stanowisko.

Przed ponownym wznowieniem obrad Prezydencja Rady UE wprowadziła jednak szereg zmian w tekście projektu zmiany dyrektywy EU ETS. Za zmianami na tym etapie było 11 krajów (Polska, Węgry, Cypr, Chorwacja, Litwa, Łotwa, Rumunia, Bułgaria, Czechy, Holandia i Luksemburg). Prezydencja ponownie przerwała obrady i wprowadziła kolejne zmiany w treści projektu dyrektywy EU ETS. Tym razem przeciwko przyjęciu podejścia ogólnego do projektu opowiedziało się 9 państw (Polska, Węgry, Cypr, Chorwacja, Litwa, Łotwa, Rumunia, Bułgaria, Włochy).

Jak podkreśla ministerstwo środowiska, w obydwu przypadkach państwa sprzeciwiające się przyjęciu projektu stanowiły mniejszość blokującą, według głosowania w systemie nicejskim (który zakłada że do utworzenia mniejszości blokującej konieczne są głosy co najmniej czterech członków Rady reprezentujących ponad 35 proc. ludności UE), o którym polska delegacja wspomniała na początku posiedzenia. Według resortu, mimo zdecydowanego sprzeciwu wspomnianych państw Prezydencja zdecydowała, bez przeprowadzenia formalnego głosowania, że podejście ogólne zostało przyjęte. Serwis prawny Rady potwierdził jednak, że taka większość została ukonstytuowana przez 19 krajów reprezentujących ponad 70 proc. ludności UE.

W wypowiedzi dla TVP 1 w piątek 3 marca br. minister środowiska Jan Szyszko poinformował, że Polska prawdopodobnie skieruje skargę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w sprawie wtorkowego głosowania dotyczącego reformy unijnego systemu handlu pozwoleniami do emisji CO2.

Jak podkreśla jednak w rozmowie z portalem BiznesAlert.pl Julia Michalak, dyrektorka ds. polityki europejskiej w Międzynarodowym Stowarzyszeniu Handlu Emisjami (IETA), Polska od dłuższego czasu kwestionuje zasady przyjmowania decyzji w obszarze polityki klimatycznej UE, uważając że decyzje powinny być podejmowane jednomyślnie.

Traktat UE stanowi jednak, że w zakresie polityki środowiskowej decyzje podejmowane są w drodze glosowania większością kwalifikowaną. Jak przypomina Julia Michalak, od kiedy Polska dołączyła do UE, wszystkie akty prawne dotyczące polityki klimatycznej były przyjmowane w takim trybie. Trudno wyobrazić sobie, ze nagle miałoby to ulec zmianie.

Michalak: Sądowe batalie o politykę klimatyczną są już polską specjalnością

Zdaniem polskiego ministerstwa dyrektywa o handlu uprawnieniami do emisji wpływa na miks energetyczny i swobodę wyboru przez dane państwo miksu energetycznego. Polska strona miała wątpliwości czy dyskusja o reformie ETS opiera się na właściwej podstawie prawnej. Domagała się jednomyślnej decyzji w sprawie reformy handlu emisjami UE, ponieważ dotyczą one bezpieczeństwa energetycznego. Jednak 2 lata temu kiedy rozpoczęto rozmowy dotyczące reformy, kraje członkowskie zgodziły się, aby decyzja w tej sprawie była podejmowana bez wykorzystania mechanizmu nicejskiego dającego możliwość stworzenia mniejszości blokującej.

Polska domaga się jednomyślnej decyzji ws. reformy handlu emisjami UE

Ostateczne głosowanie odbędzie się w momencie przyjmowania aktu legislacyjnego. Na ostatniej Radzie państwa członkowskie dały Prezydencji mandat do rozpoczęcia negocjacji z Parlamentem Europejskim. Prezydencja chciała upewnić się, że mandat popierany jest przez wystarczającą liczbę krajów, aby w późniejszym etapie uniknąć problemów z formalnym glosowaniem. Dlatego też podczas posiedzenia sprowadzono, czy jest wystarczająca liczby głosów. Prezydencja maltańska będzie chciała zamknąć sprawę reformy systemu ETS jeszcze za swej kadencji, a więc do czerwca tego roku.

Wawrzyk: Los reformy polityki klimatycznej zależy teraz od Rady i PE