RAPORT: Przełomy dywersyfikacji

3 listopada 2018, 07:31 Alert

Dywersyfikacja źródeł dostaw surowców energetycznych oznacza spadek uzależnienia od jednego dostawcy. Z kolei dzięki globalizacji rynku LNG  i nowym projektom infrastrukturalnym powstaje alternatywa umożliwiająca budowanie jasnych i konkurencyjnych warunków na rynku. Możliwe, że polityka dywersyfikacji źródeł dostaw realizowana przez Polskę wkrótce zaowocuje kolejną umową na dostawy LNG ze Stanów Zjednoczonych. 

Sekretarz energii USA w Polsce

Według zapowiedzi administracji Stanów Zjednoczonych, amerykański sekretarz ds. energii Rick Perry odwiedzi w przyszłym tygodniu Polskę, Ukrainę, Czechy i Węgry. Jednym z celów wizyty jest nawiązanie rozmów o uniezależnieniu tych państw od dostaw surowców energetycznych z Rosji, a także o zwiększeniu eksportu amerykańskiego gazu skroplonego.

W przeszłości Waszyngton wielokrotnie opowiadał się przeciwko takim inwestycjom, jak gazociąg Nord Stream 2. Zdaniem Stanów Zjednoczonych zagraża on bezpieczeństwu energetycznemu Europy i stanowi kolejne narzędzie upolitycznienia przez Rosję dostaw gazu. Waszyngton wspiera również podejmowane przez Europę wysiłki na rzecz dywersyfikacji źródeł dostaw błękitnego paliwa – w tym realizację projektów, takich jak Południowy Korytarz Gazowy czy Baltic Pipe.

Amerykanie chcą również zaoferować swój gaz Europie, która dotychczas nie była kluczowym klientem. Między lutym 2016 roku a majem 2018 roku ze Stanów Zjednoczonych wypłynęły 363 ładunki LNG, które trafiły do 26 państw, w tym do Polski. Największymi odbiorcami paliwa okazały się rynki azjatyckie – 45 procent oraz obydwie Ameryki – 34 procent. Do Europy trafiło zaledwie 11 procent dostaw amerykańskiego LNG. Stary Kontynent nie jest kluczowym rynkiem zbytu dla Amerykanów. Jednak sytuacja może wkrótce ulec zmianie. Między innymi za sprawą PGNiG.

Od czasów Reagana do Nord Stream 2. Jak rosyjskie projekty dzieliły Europę

Więcej LNG z USA popłynie do Polski

W połowie października spółka podpisała dwie wiążące umowy długoterminowe na dostawy gazu skroplonego LNG  z amerykańskimi firmami Venture Global Calcasieu Pass LLC oraz Venture Global Plaquemines LNG LLC. Każda z umów zakłada zakup przez PGNiG po około 1 mln ton LNG (tj. około 1,35 mld m sześc. gazu ziemnego po regazyfikacji) rocznie przez 20 lat. Dostawy od Venture Global Calcasieu Pass oraz Venture Global Plaquemines LNG będą realizowane za pośrednictwem powstających instalacji w Luizjanie, tj. odpowiednio: Calcasieu Pass LNG w Calcasieu Parish oraz Plaquemines LNG. Termin uruchomienia instalacji zaplanowano odpowiednio na 2022 i 2023 rok. Podczas uroczystości podpisania umów ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher podkreślała, że jednym z priorytetów prezydenta Donalda Trumpa jest eksport amerykańskiego LNG. Wówczas stwierdziła, że kontrakty świadczą o zacieśnianiu relacji między Stanami Zjednoczonymi a Polską.

LNG z USA będzie „tańsze o dwadzieścia kilka procent” od gazu z Rosji (RELACJA)

Będzie kolejna umowa?

Możliwe, że w najbliższym czasie relacje te ulegną dalszemu pogłębieniu. W tym kontekście przyszłotygodniowa wizyta Ricka Perry’ego w Polsce może okazać się nieprzypadkową. Warto przypomnieć, że w czerwcu PGNiG ogłosiło podpisanie dwóch porozumień z amerykańskimi dostawcami LNG. Oprócz zakończonego podpisaniem umowy porozumienia z Venture Global LNG, PGNiG zawarło podobne porozumienie z firmą Port Arthur LNG (spółką-córką Sempra LNG & Midstream), która chce w 2023 roku uruchomić terminal o tej samej nazwie. Chodziło o potencjalne dostawy 2 mln ton LNG rocznie (ok. 2,7 mld m sześc).

W zaproszeniu rozesłanym w tym tygodniu do dziennikarzy biuro prasowe PGNiG poinformowało, że 8 listopada zostanie ,,ogłoszone ważne wydarzenie biznesowe z udziałem zagranicznego partnera”. Udział w konferencji mają wziąć przedstawiciele polskiego rządu oraz zagranicznych placówek dyplomatycznych. Podobna oprawa towarzyszyła konferencji z połowy października, gdy podpisywano wiążącą umowę z Venture Global. Wówczas prezes PGNiG Piotr Woźniak powiedział, że spółka nie powiedziała ostatniego słowa.

– Budujemy nasz portfel importowy starannie i konsekwentnie. Operujemy na wielu rynkach światowych dlatego, że szukamy ofert konkurencyjnych i stabilnych cenowo – stwierdził. Niewykluczone, że 8 listopada poznamy kolejny etap działań PGNiG na rzecz dywersyfikacji dostaw gazu, w którym może uczestniczyć amerykański sekretarz energii. Tym bardziej, że w październiku wiceprezes PGNiG Maciej Woźniak informował, że w najbliższych tygodniach spółka planuje ogłoszenie „kilku” kontraktów gazowych. Czy jednym z nich będzie umowa z Port Arthur?

Kontrakty na zakup LNG m.in. z USA to ważny krok w kierunku zmniejszenia zależności od dostaw rosyjskiego gazu. Podejmowane przez Polskę działania są dostrzegane przez Gazprom. Monopolista wielokrotnie starał się deprecjonować znaczenie amerykańskiego LNG twierdząc, że jest on znacznie droższy od gazu rosyjskiego. Jednak polskie władze, jak i kierownictwo PGNiG zaznaczały, że dotychczasowy import LNG z USA za pośrednictwem terminalu LNG w Świnoujściu był konkurencyjny cenowo. Ponadto polska spółka wielokrotnie podkreślała, że zakupy gazu ze Stanów Zjednoczonych będą uzależnione od ceny. Niemniej jednak wypowiedzi strony rosyjskiej świadczą o tym, że obawia się ona utraty wpływu na europejskim rynku gazu, w tym także w Polsce.

Woźniak: LNG dla PGNiG jest tańsze od gazu z Rosji

Kolejny przełom dla Baltic Pipe

Sytuacja będzie się zmieniać na niekorzyść Gazpromu. Kontrakt jamalski wygasa w 2022 roku, a więc dokładnie w momencie, gdy planowo ma zostać uruchomiony gazociąg Baltic Pipe, którym do Polski z szelfu norweskiego ma rocznie trafiać 10 mld m sześc. gazu. W tym kontekście warto odnotować, że 1 listopada Polska i Dania po ponad 40 latach uregulowały przebieg granicy morskiej na Morzu Bałtyckim w rejonie Bornholmu. Warto nadmienić, iż przez ten dotychczas sporny obszar miała przebiegać potencjalna trasa Baltic Pipe.

Do rozpoczęcia prac, które zgodnie z planem ma nastąpić do końca tego roku, ma zostać wydana ostateczna decyzja inwestycyjna w sprawie budowy Baltic Pipe. Realizacja tego projektu jest kluczowa z punktu widzenia Polski, ponieważ zapewni rzeczywistą dywersyfikację źródeł dostaw gazu i pomoże zmniejszyć zależność od dostaw Gazpromu. Każdy miliard metrów sześciennych gazu, który trafia na europejski rynek z kierunku innego niż Rosja, to kolejny miliard mniej paliwa dostarczonego przez Gazprom. Jak widać polityka dywersyfikacyjna ma sens.

Koniec sporu terytorialnego Polska-Dania to dobra wiadomość dla Baltic Pipe