? RAPORT: Zielona fala w Brukseli

1 czerwca 2019, 07:31 Alert

Za nami kolejne wybory do Parlamentu Europejskiego. Do Brukseli jedzie 51 polskich europosłów, którzy będą tworzyć w nim nowe siły. Na europejskiej scenie umocniła się Partia Zielonych, wybrana na fali popularności haseł związanych ze ochroną środowiska i walki ze zmianami klimatycznymi. Jedni mówią o megatrendzie europejskim, drudzy negują go, twierdząc, że zielona fala nie dotarła do wszystkich krajów, w tym do Polski. Nie zmienia to jednak faktu, że kwestie dotyczące klimatu i środowiska, a także energetyki będą częściej pojawiać się w agendzie Parlamentu Europejskiego.

Zmiany w Polsce bez zielonej rewolucji

Polska kampania do Parlamentu Europejskiego w sferze dotyczącej polityki energetyczno-klimatycznej koncentrowała się na pomysłach na strategię energetyczną Polski, o czym pisał redaktor naczelny BiznesAlert.pl, Wojciech Jakóbik. Nowością były mało klarowne deklaracje Platformy Obywatelskiej o chęci odejścia od węgla, które prawdopodobnie nie odegrały wielkiej roli przed wyborami. Odpowiedzią na nie było zapewnienie ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego, że będzie chronił polski węgiel oraz premiera Mateusza Morawieckiego, że Polska będzie zabiegać o środki na transformację energetyczną. Ambitne plany z nią związane postulowane przez Zielonych, ale także Wiosnę Biedronia, nie zyskały najwyraźniej większej sympatii wyborców.

Z punktu widzenia energetyki intersujące jest to, że do PE dostał się obecnie urzędujący wiceminister energii, Grzegorz Tobiszowski. Kto miałby go zastąpić na stanowisku? W Dzienniku Gazecie Prawnej pojawiła się informacja o tym, że miałby to być senator PiS Wojciech Piecha, były górnik kopalni Jankowice. Karolina Baca-Pogorzelska na łamach BiznesAlert.pl pisała, że na giełdzie nazwisk znaleźli się także poseł Grzegorz Matusiak, senator Adam Gawęda i prezes Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Rogala. Ten pierwszy wziął również udział  w konferencji Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej o przyszłości morskich farm wiatrowych, podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Warto podkreślić, że sukcesem okazał się ponowny wybór polskich europosłów, zajmujących się kwestiami związanymi z energetyką i polityką klimatyczną. Mowa tu o chociażby Jerzym Buzku, Jadwidze Wiśniewskiej, Jacku Saryusz-Wolskim czy Zdzisławie Krasnodębskim. Sylwetkom tych polityków bliżej przyjrzał się redaktor Michał Perzyński.

Zielona fala w Niemczech

Głównymi tematami kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego w Niemczech były kryzys uchodźczy (szczególnie akcentowany przez AfD) oraz polityka klimatyczna. Przeprowadzenie transformacji energetycznej, tzw. Energiewende cieszy się poparciem ogromnej części społeczeństwa, jednak większość Niemców uważa, że postępuje ona za wolno – w szczególności uważają tak wyborcy do 30. roku życia, wśród których Zieloni cieszyli się największym poparciem (29 procent), pozostawiając w tyle inne partie – druga CDU zdobyła wśród tej grupy zaledwie 13 procent głosów. Doskonały wynik wyborczy Zielonych jest następstwem ich sukcesu w wyborach do Bundestagu w 2017 roku, gdzie zajęli trzecie miejsce, głównie kosztem SPD, o podobnym profilu światopoglądowym, ale w palących kwestiach energetyczno-klimatycznych skupionej na interesach związków zawodowych, między innymi górniczych. Jesienią 2017 roku w sposób spektakularny zaniechano rozmów koalicyjnych o tzw. Jamajce (od barw czarnej, zielonej i żółtej, czyli sojuszu CDU-Zielonych-FDP), a jednym z powodów był brak porozumienia co do tempa Energiewende. Z punktu widzenia Polski i Europy Środkowo-Wschodniej, istotny jest fakt, że Zieloni sprzeciwiają się budowie kontrowersyjnego gazociągu Nord Stream 2. Więcej o wynikach wyborów do PE pisał redaktor Michał Perzyński.

W ogólnym rozrachunku niemieccy wyborcy oddali 28,9 procent głosów na CDU, 20,5 na Zielonych, 15,8 na SPD, 11 na AfD, 5,5 na Die Linke i 5,4 procent na FDP. Angela Merkel odnosząc się do sukcesu wyborczego Zielonych stwierdziła, że CDU musi znaleźć lepsze odpowiedzi na pytania, które dzisiaj najbardziej poruszają społeczeństwo: – To dla nas wyzwanie, by wykonać zadania, do których czujemy się zobowiązani – powiedziała w wywiadzie dla telewizji CNN.

Kanclerz wyraziła też zadowolenie z wysokiej frekwencji w wyborach do Parlamentu Europejskiego oraz z tego, że po raz kolejny jej partii udało się zdobyć największe poparcie. Kandydat siostrzanej partii CSU Manfred Weber ma duże szanse na stanowisko nowego przewodniczącego Komisji Europejskiej.

Nic nowego we Francji

„Zielone partie” nie są nowością na scenie politycznej we Francji, a ugrupowania prośrodowiskowe od wielu lat zdobywają tam różną ilość głosów. W wyborach do PE w 2009 roku wystartowała partia Europa-Ekologia (w koalicji ekologicznej z Zielonymi) i uzyskała 16,3 procent głosów oraz 14 mandatów. W wyborach do PE w 2014 roku ugrupowanie to zdobyło 8,95 procent głosów (5 mandatów). W tym roku zielona opcja zdobyła 13 mandatów. W 2009 roku nie mówiliśmy o zielonej fali, ale widać powrót popularności prośrodowiskowych ugrupowań.

Arytmetyka, głupcze

Paweł Wróbel, szef Gate Brussels, pisał na łamach naszego portalu, że w parlamencie wybranym na kadencję 2019-2024 po raz pierwszy zbudowanie większości będzie wymagało udziału co najmniej trzech grup politycznych.

Arytmetyka (to słowo nieprzypadkowo jest tak często używane w tym tekście) wskazuje, że prawdopodobnie najłatwiej będzie zbudować większość w liczącym 751 posłów parlamencie, w oparciu o trzy największe grupy tj. chadeków (178 mandatów), socjalistów (153) oraz liberałów z grupy ALDE (105). Kolejni są Zieloni (69) oraz konserwatyści z ECR (63). Oprócz koalicji na najwyższym szczeblu, o codziennych pracach będzie decydować większość (arytmetyka!). Wziąwszy pod uwagę pracę parlamentu w ostatnich dwóch kadencjach, gdy polityka klimatyczno-energetyczna na stałe zagościła na jego forum, trudno sobie wyobrazić zwrot w innym kierunku niż właśnie w proekologicznym. Zaś na jego wzmocnienie zapewne będą naciskać liberałowie oraz zieloni. W tym miejscu warto przyjrzeć się bliżej składowi obu tych grup.

Hasłem „Ekonomia, głupcze” Bill Clinton wygrał wybory prezydenckie w USA 27 lat temu. Parafrazując to hasło, aby wygrywać głosowania w PE, należy mieć większość. Według niemieckiego Die Welt znaczący sukces wyborczy Zielonych może oznaczać, że rozpoczną teraz walkę o kluczowe stanowiska w instytucjach europejskich. Jeśli wśród obecnych frakcji nie dojdzie do dużych przegrupowań, zmiany barw politycznych, podziałów lub ich połączenia, to przez najbliższych pięć lat w sprawach klimatyczno-energetycznych bardzo trudno będzie osiągnąć porozumienie bez udziału liberałów i zielonych.