Rawa: Szwecja. Elektromobilne eldorado?

17 kwietnia 2020, 14:00 Atom

Szwecja jest obecnie popularna ze względu na wyjątkowe podejście do pandemii koronawirusa. Tadeusz Rawa, współpracownik BiznesAlert.pl opisuje jednak inny fenomen tego kraju, czyli szybki rozwój elektromobilności.

Flaga Szwecji. Źródło: Pixabay
Flaga Szwecji. Źródło: Pixabay

Elektromobilne eldorado

1 stycznia 2020 roku po szwedzkich drogach jeździło 106 718 pojazdów elektrycznych (BEV) i hybrydowych typu plug-in (PHEV). Oznacza to wzrost o 50 procent w ciągu ubiegłego roku, w którym oba rodzaje stanowiły 11,2 procent wszystkich zakupionych nowych samochodów. Pod koniec 2020 roku w tym liczącym 10,5 miliona mieszkańców kraju ma ich być ponad 170 tysięcy.

Na dzień dzisiejszy w tej grupie dominują hybrydy (65 procent), reszta to samochody elektryczne. Jednak te proporcje mają, według zgodnych prognoz, szybko się zmienić. Już 2025 r. krzywe sprzedaży obu rodzajów samochodów mają się przeciąć na korzyść aut elektrycznych, a 10 lat później sprzedaż aut hybrydowych ma spaść do zera. Już w 2030 roku w Szwecji ma być 2,5 miliona pojazdów elektrycznych i hybrydowych.

Przyczyn tego szybkiego rozwoju e-mobilności w Szwecji, będącej pod tym względem w światowej czołówce, jest kilka.

Wsparcie to podstawa

Być może najważniejsza z nich to koszty eksploatacji. Koszt przejechania 100 km samochodem elektrycznym wynosi w tym kraju ok. 15–25 koron (6–10 zł), dla samochodów hybrydowych typu plug-in jest to 30-40 koron (12–16 zł), a dla przeciętnego  auta na benzynę 95-oktanową – 70–120 koron (28–48 zł). Różnice wynikają ze stosunkowo niskich cen energii elektrycznej i z wysokich cen paliwa w Szwecji.

Do zakupu każdego samochodu elektrycznego państwo dopłaca do 60 000 koron (24 000 zł), ale maksymalnie 25 procent jego ceny. Dla hybryd  typu plug-in subwencja jest mniejsza i spada wraz z rosnącą emisją CO2. Po zakupie nowego samochodu przez pięć lat nie trzeba płacić podatku samochodowego, który dla aut z napędem benzynowym i dieslowskim może wynosić nawet 5000–7000 koron (2000–3000 zł) rocznie. Subwencjonowany jest także zakup ładowarek naściennych typu WallBox.

Samochodom elektrycznym i hybrydom typu plug-in nie ułatwiają natomiast życia władze dwóch największych szwedzkich miast, Sztokholmu i Göteborga. Auta te płacą podatek rogatkowy za wjazd do centrum i wyjazd z nich tak samo jak wszystkie inne. W Sztokholmie maksymalna jednorazowa opłata – w godzinach największego ruchu rano i po południu – wynosi obecnie 45 koron (18 zł).

W styczniu 2020 roku w Szwecji było 9500 publicznych punktów ładowania. Ogólnodostępne są szybkie ładowarki, w liczbie ok. 950, gdzie wykorzystuje się prąd stały (DC); z reguły mają one moc 50 lub 125 kW i wtyczki CHAdeMO lub CCS. Ładowarki na prąd zmienny (AC) mają moc 3,7–22 kW i zwykle wtyczki Typu 2. Tesla rozwija własną sieć stacji szybkiego ładowania (obecnie ok. 300 punktów) dostępnych jedynie dla aut tej marki.

Przez ostatni rok liczba punktów ładowania tylko nieznacznie wzrosła, ale w najbliższych latach będzie się zapewne szybko zwiększać, chociażby na skutek podjętej w tym roku decyzji rządu, że każdy nowy parking musi być wyposażony w punkty ładowania.

Właścicielami stacji ładowania są najczęściej duże firmy – producenci i/lub dystrybutorzy energii elektrycznej, tacy jak Vattenfall, E.ON. czy Fortum, sieci stacji benzynowych lub wyspecjalizowane firmy, takie jak Bee Charging Solutions, największy operator stacji ładowania w Szwecji.  Punkty ładowania prądem zmiennym (AC) są z reguły własnością małych, lokalnych firm i instytucji publicznych.

Wśród aut elektrycznych na szwedzkim rynku dominują Tesla Model 3, Renault Kangoo Express Z.E. i BMW I3. Jeśli chodzi o hybrydy typu plug-in, na podium są Renault ZOE, Tesla Model S i Nissan Leaf.

Prawie zero emisji CO2

Wielkim plusem, z punktu widzenia ochrony klimatu i dalszego rozwoju e-mobilności, jest niemal bezemisyjna produkcja energii elektrycznej w Szwecji. W 2019 roku w tym kraju zostały wytworzone 164 TWh mocy. Największy wkład miały elektrownie wodne (40 procent), jądrowe (40 procent) i wiatrowe (12 procent). Reszta to energia elektryczna z elektrociepłowni korzystających głównie z biomasy (odpady drzewne) i nadwyżki energii z zakładów przemysłowych przekazywane do sieci.