Bojanowicz: Ropa jednoczy Putina z szejkami, ale może dzielić

13 marca 2018, 15:00 Energetyka

Państwa zrzeszone w OPEC, Rosja oraz inni producenci ropy we wrześniu 2016 roku spotkali się na nieformalnej konferencji zorganizowanej przez Międzynarodowe Forum Energetyczne (IEF). Podczas spotkania przygotowano podstawy dla przyszłej wspólnej polityki stabilizującej rynki naftowe.

Prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin. Fot.: Kremlin

Porozumienie bez końca

W listopadzie 2016 roku na oficjalnym szczycie OPEC po raz pierwszy zapadła decyzja o ograniczeniu wydobycia tego surowca, wskutek czego miała wzrosnąć jego cena. W 2017 roku do porozumienia dołączyły inne państwa produkujące naftę do tej pory niezrzeszone z Kartelem. Jednak skuteczność tych postanowień jest torpedowana przez USA, które w ciągu ostatnich kilka lat zalały międzynarodowe giełdy tanią naftą wydobywaną z łupków.

Zdaniem OPEC+ ( kartel OPEC wraz z 11 innymi krajami wydobywającymi naftę) na początku 2016 roku wolumen światowych zapasów ropy wynosił 340 milionów baryłek. Na dzień 1 stycznia 2018 roku nadwyżka ropy wynosiła już tylko 118 milionów baryłek. Tak szybki spadek rezerw związany jest przede wszystkim z ograniczeniem wydobycia nafty między innymi przez dwóch głównych jej producentów Arabię Saudyjską i Rosję.

Pierwotnie decyzja o ograniczeniu wydobycia czarnego złota miała wygasnąć w marcu 2018 roku. Jednak w listopadzie 2017 roku podczas wiedeńskiej konferencji przedstawiciele OPEC+ zgodzili się na dalsze ograniczenie wydobycia ropy naftowej do końca 2018 roku. Wszystko po to, aby podnieść i utrzymać cenę baryłki ropy do poziomu minimum 60 USD.

Zarówno kraje OPEC, jak i te niezrzeszone z kartelem stoją przed poważnym wyzwaniem jakie stawia przed nimi amerykański przemysł naftowy. Stany Zjednoczone jako jeden z niewielu krajów na świecie posiadają technologię umożliwiającą wydobycie nafty z pokładów łupkowych na przemysłową skalę. Dzięki temu od 2016 roku zalewają światowe rynki tanią ropą burząc dotychczasowy porządek na rynku.

Zdaniem IEF również w roku bieżącym podaż surowca generowana przez amerykańskie koncerny będzie się nadal zwiększała, a to bardzo niepokoi zarówno Arabię Saudyjską jak i Rosję. W związku z tym ci dwaj najwięksi na świecie producenci ropy zakończyli otwartą rywalizację i rozpoczęli współpracę związaną z szeroko rozumianym rynkiem węglowodorów.

W 2015 roku rosyjski fundusz RDIF i saudyjski Fundusz Inwestycji Publicznych (PIF) ogłosiły swoje strategiczne partnerstwo inwestycyjne w projektach wzmacniających współpracę handlową, gospodarczą i inwestycyjną między oboma krajami. Przede wszystkim chodzi tu o kwestie zakupu gazu. Saudi Aramco, jedna z największych firm energetycznych świata, jest odpowiedzialne za produkcję i dystrybucję energii w Arabii Saudyjskiej.

Biznes może połączyć…

W związku ze stale rosnącym zapotrzebowaniem Arabii Saudyjskiej na gaz dla przemysłu chemicznego i energetycznego, Saudyjczycy szukają nowych źródeł stałych dostaw tego surowca. Z powodu dość napiętych stosunków z głównym jego dostawcą, Katarem, saudyjskie ministerstwo energetyki postanowiło rozpocząć negocjacje dotyczące zakupu LNG z Rosją i Stanami Zjednoczonymi. Najbardziej zaawansowane są rozmowy z rosyjską firmą Novatek. Dotyczą one ewentualnego wzięcia przez Saudów udziału w projekcie Arctic LNG-2. W grudniu zeszłego roku rosyjski prezydent Władimir Putin zaprosił saudyjskiego ministra energetyki Khalida al-Falikha na ceremonię otwarcia kombinatu Jamał LNG. Poza memorandum o zainteresowaniu współpracą nie podpisano jednak żadnych dokumentów, które pozwoliłyby na realizację wspólnych inwestycji.

Kolejną kwestią jest ogłoszenie pierwszej publicznej oferty na sprzedaż udziałów Saudi Arabian Oil Co. Rząd w Rijadzie oszacował wartość spółki na kwotę 2 bilionów dolarów. Im wyższa jest cena baryłki ropy, tym wartość spółki jest wyższa, a inwestycja w saudyjską perłę w koronie będzie bardziej opłacalna. Nie dziwi zatem fakt, że Rosjanie są zainteresowani zakupem udziałów tej firmy. IPO firmy Aramco jest głównym elementem planu Arabii Saudyjskiej polegającym na powiększeniu krajowej gospodarki o inne branże nie związane z wydobyciem ropy naftowej. Ze sprzedaży 5 procent swojej najważniejszej korporacji Saudowie chcą uzyskać 100 miliardów dolarów.

Pewne ocieplenie stosunków z Rosją może oznaczać otwarcie nowego rozdziału w polityce zagranicznej Arabii Saudyjskiej rządzonej przez nowego księcia Mohammeda bin Salmana. Od 2015 roku spotkał się on już czterokrotnie z prezydentem Putinem. Moskwa wyczuła potencjał do zmiany w regionie Zatoki Perskiej, z której mogą w przyszłości wycofać się Amerykanie. Książę bin Salman najwyraźniej chce zabezpieczyć swoje interesy poprzez strategiczny sojusz z Kremlem. Dzięki temu Saudowie będą bardziej odporni na wszelkie zmiany w stosunkach z USA jakie mogą nastąpić w przyszłości.

Do niedawna najbliższymi sojusznikami Moskwy wśród krajów arabskich były Iran i Katar. Kreml chce zwiększyć swoje wpływy na Bliskim Wschodzie i jest na dobrej drodze do zajęcia miejsca po wycofujących się z regionu amerykanach. Podpisuje umowy inwestycyjne z autonomicznym rządem w irańskim Kurdystanie. Pracuje także nad poprawą stosunków z państwami Zatoki Perskiej, Izraelem oraz Palestyną. Niezwykle istotnym elementem rosyjskiej obecności na Bliskim Wschodzie jest również trwający w Syrii konflikt zbrojny. Dzięki poparciu Moskwy rząd Baszara al-Assada jest bliski zakończenia wojny domowej trwającej od 2010 roku. Wynik tego konfliktu najprawdopodobniej ukształtuje nowy układ sił w regionie: jeśli państwa zachodnie wycofają się, ich miejsce zajmie Rosja z Władimirem Putinem na czele. Arabia Saudyjska zdaje liczyć się z takim obrotem sprawy i już teraz buduje swój sojusz z Kremlem.

…ale i podzielić

Jak wynika z najnowszych krótkoterminowych prognoz amerykańskiej Agencji ds. Informacji Energetycznej tegoroczna produkcja ropy naftowej w USA wyniesie średnio 10,6 miliona baryłek dziennie i wzrośnie o ponad 1,2 miliona baryłek dziennie w porównaniu z 2017 rokiem. Analitycy przewidują, że całkowita produkcja płynnych węglowodorów, w tym płynnego gazu ziemnego, wzrośnie w 2018 roku o 1,7 miliona baryłek dziennie. Zdaniem wielu analityków podobną skalę wzrostu ma w bieżącym roku osiągnąć światowy popyt na ropę. Z tego jasno wynika, że amerykańskie koncerny mogą w całości pokryć zwiększone światowe zapotrzebowanie na te surowce.

Zdaniem rosyjskich ekspertów wzrost cen ropy Brent do ponad 60 USD za baryłkę przy jednoczesnym wydłużeniu okresu redukcji produkcji przez państwa zrzeszone w OPEC+ paradoksalnie może wpłynąć korzystnie na sytuację finansową amerykańskich koncernów naftowych. USA jako jedyny kraj na świecie posiada technologię eksploatacji złóż łupkowych umożliwiającą szybki wzrost wydobycia ropy, co może całkowicie przemodelować światowy rynek tego surowca.

USA produkuje już obecnie więcej ropy niż Arabia Saudyjska i jeśli tendencja wzrostowa utrzyma się oznaczać to będzie, że pod koniec 2018 roku Amerykanie najprawdopodobniej przejmą pozycję Rosji jako największego producenta tego surowca na świecie. Zwiększenie wydobycia nafty w ciągu ostatnich dwóch lat ułatwiło Amerykanom wejście na rynek tradycyjnie zagospodarowany przez OPEC: Azję. W 2016 roku pierwsze dostawy ropy z USA trafiły do Korei Południowej i Japonii – partnerów porozumienia o wolnym handlu. Wówczas nikt nie przypuszczał, że również Chiny będą zainteresowane importem nafty ze Stanów Zjednoczonych. Stale rosnące dostawy amerykańskiej ropy do Państwa Środka pomogły Waszyngtonowi ograniczyć ogromny deficyt handlowy z tym krajem. Według oficjalnych danych opublikowanych w lutym przez Chińczyków styczniowa nadwyżka handlowa w relacji ze Stanami Zjednoczonymi zmniejszyła się z 25,55 miliardów USD w grudniu 2017 roku do 21, 895 miliardów USD w styczniu bieżącego roku.

Mimo wzrostu wolumenu eksportu węglowodorów ze Stanów Zjednoczonych, nadal na chińskim rynku dominują kraje OPEC, które w styczniu wyeksportowały naftę za kwotę 9,7 miliarda dolarów. „Amerykańską ropę naftową widzimy jako uzupełnienie naszej dużej bazy surowcowej z Bliskiego Wschodu i Rosji” – powiedział anonimowy kierownik rafinerii chińskiego koncernu naftowego Sinopec, który nie otrzymał pozwolenia na prowadzenie rozmów z mediami. Jego zdaniem Sinopec również w bieżącym roku planuje zwiększenie zamówień z USA. Dzięki boomowi łupkowemu amerykańska ropa jest tańsza niż ropa naftowa z innych krajów, a dla chińskich nabywców cena jest jednym z najistotniejszych kryteriów decydujących o zakupie towaru.

Z dylematem czy obronić poziom cen, czy ochronić swoje udziały rynkowe kartel OPEC mierzy się od 40 lat. OPEC i Rosja wspólnie produkują ponad 40 procent światowej ropy naftowej. Rosja obawia się wzrostu ceny ropy powyżej 60 USD przy jednoczesnym przedłużenie ograniczenia wydobycia na cały 2018 rok może spowodować wzrost wydobycia ropy w Stanach Zjednoczonych, które nie podporządkują się decyzjom podjętym na szczycie OPEC i jej sojuszników.

W dłuższej perspektywie takie działania mogą spowodować ponowne wysycenie rynków ropą, a w konsekwencji pod koniec roku możemy być świadkami kolejnych spadków cen tego surowca. Aby zapobiec powtórce sytuacji z lat 2011-2014 kiedy to po raz pierwszy OPEC zlekceważyło zagrożenie ze strony ropy z łupków, która zalała światowe giełdy i doprowadziła do gwałtownego spadku cen, Kartel i jego sojusznicy muszą bardzo uważnie przyglądać się bieżącej sytuacji na rynkach.

Dlatego też konieczna może okazać się rewizja ustaleń jakie zapadły w listopadzie 2017 roku na kolejnym spotkaniu OPEC i OPEC+ już w czerwcu. Dzięki temu organizacje zrzeszające czołowych producentów ropy mają duże szanse na przejęcie przynajmniej częściowego wzrostu popytu na ropę w 2018 i 2019 roku, przy jednoczesnym utrzymaniu cen na obecnym poziomie.

Zdaniem wielu ekspertów polityka zaciskania produkcyjnego pasa promowana przez OPEC i jej sojuszników może spowodować utratę części dotychczasowych rynków zbytu.

Jednak przedstawiciele saudyjskiego koncernu naftowego są spokojni o swoją przyszłość. „Nie mamy żadnego wpływu na wzrost eksportu USA. Nasza niezawodność jako dostawcy nie ma sobie równych, a my mamy najwyższą bazę klientów dzięki długoterminowym umowom sprzedaży”, powiedział Amin Nasser, prezes i dyrektor generalny Saudi Aramco, państwowego giganta naftowego Arabii Saudyjskiej. Za to gwałtownej zmiany na globalnym rynku płynnych węglowodorów obawiać się może Rosja. Jej gospodarka jest silnie uzależniona od dostaw petrodolarów, gdy jednocześnie rosyjskie spółki wydobywcze są uzależnione od decyzji politycznych Kremla. A ten ma rozbudzone ambicje wielkomocarstwowe.

Jakóbik: Rewolucja łupkowa przetestuje przyjaźń Putina z szejkami