Rosja nie ma pieniędzy na walkę z kryzysem. Potrzebuje 17,1 mld rubli na działania na Ukrainie

24 lutego 2016, 08:00 Alert

(Kommiersant/Wojciech Jakóbik)

Prezydent FR Władimir Putin.

Plan walki z kryzysem gospodarczym w Rosji zakłada zgromadzenie 250 mld rubli. Rząd ma tylko 120 mld. Reszta może pochodzić z cięć lub rezerw finansowych.

Dnia 20 lutego Siluanow wysłał list do premiera Dmitrija Miedwiediewa, w którym skomentował propozycje walki z kryzysem. Minister gospodarki Aleksiej Uljukajew miał przygotować poprawioną jej wersję do końca lutego. Zakłada on wykorzystanie 250 mld rubli w dwa miesiące 2016 roku. Zgodnie z ustawą budżetową fundusz antykryzysowy zawiera obecnie 65 mld rubli. W kwietniu ma się w nim znaleźć dodatkowe 55 mld z niewykorzystanych środków za 2015 rok. Siluanow podkreśla, że bez rewizji budżetu Moskwa będzie miała do dyspozycji tylko te 120 mld rubli.

Receptą na ten problem może być skorzystanie z rezerw w dyspozycji prezydenta Władimira Putina. Może on wydać w 2016 roku do 342,2 mld rubli. Siluanow proponuje jednak zredukowanie kosztów planu antykryzysowego do 120 mld rubli, z czego 17,1 mld rubli mają stanowić już ustalone wydatki na działalność na okupowanym Krymie i na Ukrainie – podaje Kommiersant. Minister finansów proponuje ograniczenie środków ministerstwa zdrowia. Jego zdaniem nie ma możliwości dofinansowania firm państwowych planowaną kwotą 10 mld rubli ani budownictwa przemysłowego kwotą 21 mld rubli. Resort proponuje także stworzenie poduszki finansowej w wysokości 34,9 mld rubli na nieprzewidziane wydatki.

Rewizja budżetu proponowana przez Antona Siluanowa miałaby zostać dokonana w kwietniu 2016 roku. List ministra jest zatem odczytywany przez gazetę Kommiersant jako grę na czas, która ma odwlec ostateczną decyzję o metodach walki z kryzysem gospodarczym w Rosji.

Jest on spowodowany spadkiem wartości ropy naftowej i sankcjami gospodarczymi Unii Europejskiej oraz USA.

Sytuację pogarszają nowe podatki dla branży naftowej. Marża rafinerii w Rosji ma z tego względu spaść o 30 procent – ostrzega ośrodek konsultingowy IHS. Chodzi o manewr podatkowy wprowadzony w życie od 1 stycznia tego roku. Zakłada on stopniowe obniżanie taryf eksportowych w zamian za podwyżkę podatku od wydobycia ropy naftowej.