Rosja obawia się NATO w Arktyce. Dania ostrzega przed prowokacjami

24 kwietnia 2017, 07:00 Alert

Zbliżające się spotkanie Zgromadzenia Parlamentarnego NATO w Longyearbyen na norweskiej wyspie Svalbard pod kołem podbiegunowym, wywołuje ostrą reakcję ministerstwa spraw zagranicznych Rosji. Zdaniem Moskwy spotkanie Paktu, tak blisko granicy z Rosją to prowokacja ze strony NATO. Niepokój Rosjan mogą także wzbudzić zaplanowane na ten rok ćwiczenia Aurora na Bałtyku. Jednym z ćwiczonych wariantów będzie obrona szwedzkiej wyspy Gotlandia.

fot. Gazprom

Zgromadzenie Parlamentarne NATO na Svalbardzie, odbędzie się 9-10 maja. Ma ono na celu omówienie wpływu zmian klimatycznych, współpracę morską oraz możliwości handlowych i biznesowych na Dalekiej Północy. Seminarium organizowane jest we współpracy z norweskim parlamentem (Storting).

Svalbard

Zgromadzenie Parlamentarne NATO składa się z delegowanych 28 krajów członkowskich Sojuszu. Norwegia, będąca jego członkiem sprawuje władze na Svalbardzie, ale Traktat Spitsbergeński z 1920 roku zawiera pewne warunki, jak demilitaryzacja archipelagu. Artykuł 9 zakazuje budowy morskich baz i fortyfikacji, a także korzystanie ze Svalbardu dla celów wojennych. W latach 50. rząd  w Oslo ogłosiło Svalbard terytorium neutralnym. Jednak NATO może stacjonować na tej wyspie, jeśli neutralność wyspy zostanie naruszona.

W związku ze zbliżającym się spotkaniem na norweskiej wyspie, Rosja w wystosowanym stanowisku stwierdza, że obecność NATO w Arktyce jest niepotrzebna. – Jesteśmy przekonani, że nie ma żadnych problemów w regionie arktycznym, które wymagają zaangażowania NATO, nie mówiąc już o obecności militarnej – czytamy w oświadczeniu rosyjskiego MSZ.

Jak czytamy w dalej, Rosja działa w oparciu o założenie, że wszystkie państwa, które są stronami Traktatu Spitsbergeńskiego powinny być zainteresowane zapewnieniem spokoju na tym archipelagu. Moskwa twierdzi, że spotkanie stoi w sprzeczności z duchem tego porozumienia z przed niecałych 100 lat.

– W kontekście obecnej polityki NATO, której towarzyszą bezprecedensowe przygotowania wojskowe w pobliżu granicy naszego kraju, próby wepchnięcia Spitsbergenu pod kontrolę bloku wojskowo-politycznego są sprzeczne z duch traktatu z 1920 r. Uważamy, że jest to prowokacyjna polityczna – podkreśla rosyjskie MSZ.

Reakcja Moskwy dotyczy miejsca spotkania, ale także agendy. Jednym z tematów ma być geopolityka i przyszłość Arktyki. Spotkanie, które ma odbyć się w przyszłym miesiącu nie jest jednak pierwszym tego typu na Svalbardzie. Delegacja Zgromadzenia była na wyspie maju 2012 roku.

Napięcie Rosja-Norwegia

Oświadczenie Moskwy pojawia się tuż przed prezentacją przez rząd norweski zaktualizowanej strategii na dalekiej północy. Napięcie rosyjsko – norweskie na Svalbardzie nasiliło się w ostatnich latach, po tym jak wicepremier FR, Dmitrij Rogozin zatrzymał się tam w 2015 roku w drodze do bazy arktycznej Barneo, w pobliżu bieguna północnego. Wizyta wzbudziła oburzenie w Norwegii.

Rogozin jest także na liście osób objętych sankcjami przez UE i Norwegię po zaangażowaniu konfliktu we wschodniej Ukrainy. Oznacza, to że nie miał on prawa wjazdu na teren Norwegii. Svalbard jest jednak strefą bezwizową i Moskwa zarzuca temu krajowi próbę ograniczenia wjazdu Rosjan na archipelag.

Rosja w wydanym stanowisku ostrzega także przed próbą militaryzacji archipelagu. Jak wynika jednak z informacji norweskich mediów, w ubiegłym roku czeczeńskie siły specjalne wykorzystywały lotnisko Longyearbyen na tej wyspie, do transportu personelu i wyposażenia rosyjskiej bazy arktycznej Barneo. Czeczeńskim oddziałem dowodził, adiutant Ramzana Kadyrowa, Daniil Martynow.

Rząd norweski w białej księdze dot. Svalbardu wyjaśnia, że „każda zagraniczna aktywność wojskowa na Svalbardzie jest zabroniona i pociąga za sobą rażące naruszenie suwerenności.” Na północny wschód od Svalbardu na Morzu Barentsa jest rosyjska baza woskowana na archipelagu Ziemia Franciszka Józefa. Kompleks na wyspie Ziemia Aleksandry odwiedził w tym roku prezydent Władimir Putin, premier Dmitrij Miedwiediew i minister obrony Siergiej Shoygu. Baza pozwala na stacjonowanie 150 żołnierzy, a leżące w pobliżu lotnisko zostało także zmodernizowane.

Gotlandia

Napięć na linii Rosja – NATO w tym roku może być dużo. We wrześniu 2017 roku, na terenie Szwecji odbędą się ćwiczenia wojsk NATO „Aurora”. Miejscami szkoleniowymi będą Sztokholm, Göteborg oraz Gotlandia. W sumie w ćwiczeniach będzie uczestniczyć 20 tysięcy żołnierzy ze Szwecji oraz Stanów Zjednoczonych, Finlandii, Francji, Estonii, Norwegii i Danii. Szwecja nie jest członkiem NATO, jest jednak członkiem Programu Partnerstwa dla Pokoju od roku 1994. Od tego czasu jest jednym z najbardziej aktywnych uczestników w misjach NATO w Afganistanie i na Bałkanach. Szwecja jest również częścią Sił NATO Szybkiego Reagowania.

W ubiegłym tygodniu na Gotlandii przebywał generał David G. Perkins, który odpowiada w armii USA za taktykę i szkolenia. Perkins oświadczył, że Gotlandia jest niezatapialnym statkiem i jest to strategicznie ważne miejsce w tym regionie. – Kapitan tego statku, Szwecja jest naszym dobrym przyjacielem – dodał. Jak powiedział Perkins, Szwecja i NATO mają wspólną wizję obrony. W ramach ćwiczeń w obrębie wyspy podczas będzie na stacjonować do 1000 żołnierzy. Dowódcza sił amerykańskich w Europie, generał Ben Hodges, już wcześniej ogłosił, że możliwe jest zainstalowanie systemów obrony powietrznej Patriot na tym „niezatapialnym statek”. Była o reakcja na rosnącą aktywność Rosjan nad Bałtykiem.

Przełoży się to także na postawę samego Sztokholmu. Szwecja w obawie o bezpieczeństwo Gotlandii pierwszy raz od 11 lat zdecydowała jesienią 2016 roku o stałej obecności wojskowej na tej bałtyckiej wyspie. Jak podkreślało Dowództwo Generalne, jest to reakcja na pogarszający się stan bezpieczeństwa w regionie. Jako przykład podano aneksję Krymu przez Rosję.

Siły Zbrojne Szwecji dostały pozwolenie na realizację pierwszego etapu budowy nowego obiektu w Tofta na Gotlandii na potrzeby szwedzkiej armii. Pierwsze elementy bazy mają być gotowe za dwa lata. – Zwiększamy zdolności operacyjne sił zbrojnych. Rozwój sytuacji w naszym regionie od dłuższego czasu zmierza w złym kierunku – mówił wówczas Micael Bydén, naczelny dowódcza Sił Zbrojnych Szwecji. Jego zdaniem negatywna sytuacja w regionie utrzyma się jeszcze dłuższy czas. – Mam na myśli wszystkie wydarzenia w naszym regionie, chodzi nie tylko o obszar Morza Bałtyckiego – zaznaczył.

W kwietniu na wyspie przebywał także premier Szwecji, Stefan Löfven, który odwiedził stacjonujące tam wojsko. – Chcemy pokazać nasze możliwości i naszą determinację, aby potencjalni agresorzy pamiętali, że atak okaże się dla nich bardzo kosztowny – dodał.

Wschodnia flanka

Jednocześnie ten rok to czas, w którym w życie wdrażane są postanowienia szczytu NATO w Warszawie z czerwca 2016 roku, gdzie w kraje członkowskie podjęły decyzje o wzmocnieniu wschodniej flanki NATO, wysyłając do krajów bałtyckich, Polski dodatkowe oddziały. Poszczególne kontyngenty zaczynają być rozlokowane, jednak jak alarmują służby wywiadowcze krajów członkowskich, na oddziały sprzymierzonych będą musiały zmierzyć się z różnymi prowokacjami, które mogą być inspirowane przez Rosję.

Według oceny duńskich służb wywiadowczych (Danish Defence Intelligence Service) Rosjanie zrobią, wszystko, aby zdyskredytować obecność duńskich żołnierzy i ich kolegów z NATO. Działania te mogą dotyczyć m.in. prowokacji seksualnych (tzw. Honey Trap) z wykorzystaniem agentów obcego wywiadu. Minister obrony Danii, Claus Hjort Frederiksen, który wziął udział w oficjalnej ceremonii otwarcia obecności NATO w regionie Morza Bałtyckiego, stwierdził, że obawy DDiS nie są bezpodstawne. – Żołnierze będzie narażeni na prowokację i będą podejmowane próby, aby zdyskredytować ich obecność – mówił Duńczyk. O tym samym zagrożeniu informują media w Niemczech, Wielkiej Brytanii czy w krajach bałtyckich.

The Barents Observer/Expressen/Politiken/Bartłomiej Sawicki