Rosja straszy kryzysem gazowym. Ukraina ostrzega, że jest możliwy w tym roku

4 stycznia 2017, 17:00 Alert

Rosjanie kontynuują dyplomatyczną grę, ostrzegając w okresie grzewczym, że tranzyt gazu przez Ukrainę jest niepewny. Władimir Czyżow, ambasador Rosji przy UE, ostrzegł przed możliwością wybuchu kryzysu gazowego. Jego zdaniem Ukraina zamiast kupować gaz z Rosji korzysta z magazynów gazu obniżając tym samym ciśnienie w ukraińskich gazociągach i bezpieczeństwo dostaw gazu do Europy Zachodniej.

W wywiadzie udzielonym agencji Interfax Władimir Czyżow dobrze ocenił trwające trójstronne rozmowy między Rosją, Ukrainą i Unią Europejską, których celem jest zapewnienie realizacji pakietu zimowego. Jest to aneks do umowy gazowej Gazprom-Naftogaz. W jego ramach Ukraińcy mogą kupować rosyjski gaz w zimie po preferencyjnych warunkach. Unia już trzeci rok z rzędu pośredniczy w rozmowach między Moskwą a Kijowem. Chce w ten sposób zabezpieczyć dostawy gazu do Europy poprzez Ukrainę. Mimo rozpoczęcia sezonu grzewczego nie doszło do porozumienia w sprawie pakietu, który dałby niższą cenę i zwolnienie z klauzuli take or pay Ukrainie. Z tego powodu Kijów nadal nie kupuje rosyjskiego surowca.

Rosyjski dyplomata ostrzegł, że jeśli Kijów nie będzie kupować gazu z Rosji, a zamiast tego będzie korzystać z zapasów zebranych w magazynach, zagrozi Europie kryzysem gazowym. Gaz zgromadzony w ukraińskich zbiornikach służyć ma między innymi utrzymaniu poziomu ciśnienia w ukraińskich magazynach niezbędnego do tłoczenia surowca do klientów w Unii Europejskiej.

Zdaniem Czyżowa optymalny poziom magazynów gazu, wynosi 19 mld m3. Minimalny poziom dla zapewnienia bezpieczeństwa dostaw surowca dla Zachodu stanowi 17 mld m3. W czasie ostatnich rozmów trójstronnych w grudniu ubiegłego roku, poziom ten wynosił 14 mld m3, a dzisiaj jest on zdaniem Rosjanina jeszcze niższy niż w ubiegłym miesiącu. Jego zdaniem ukraińskie magazyny gazu zostały tak zbudowane, aby zabezpieczać przesył gazu w określonych okresach zimy, w zależności od temperatury. – Nie ma możliwości poboru gazu, przy jednoczesnym pompowaniu surowca do magazynów – przestrzegł Czyżow. – Jeśli nagle Kijów postanowi uzupełnić magazyny gazu, to odetnie dostęp do surowca na Ukrainie – zasugerował Czyżow.

Niekorzystnie na klimat prowadzonych rozmów wpływa spór między Kijowem a Moskwą dotyczący grzywny w wysokości 6,6, mld dol. Została ona nałożona przez sąd na Ukrainie na Gazprom za nadużywanie pozycji monopolisty. Czyżow przyznał, że kwestia nałożonej kary nie była elementem prowadzonych rozmów trójstronnych, ale Kijów jego zdaniem może wykorzystywać ten fakt, jako pretekst do konfiskaty gazu z Rosji, który przeznaczony jest dla klientów w UE. Tego rodzaju spekulacje pojawiały się wielokrotnie w historii relacji gazowych Ukraina-Rosja, a dostawy gazu przez terytorium ukraińskie ustawały jedynie z winy Gazpromu, który ograniczał eksport nad Dniepr. Obecnie Ukrtransgaz informuje o zbyt niskim ciśnieniu na wejściu do systemu przesyłowego gazu na Ukrainie z Rosji.

Ukraina widzi możliwość wybuchu kolejnego gazowego, ale z winy Moskwy. Jej zdaniem Rosja poszukuje kolejnych pretekstów, aby uzasadnić w oczach Unii Europejskiej i krajów członkowskich potrzebę poszukiwania alternatywnej trasy dla gazociągów biegnących przez Ukrainę, które dostarczają gaz na Zachodzie Europy. W zamian Rosjanie lobbują za realizacją Nord Stream 2. Zdaniem magazynu Forbes, mimo problemów finansowych, braku nowego modelu finansowania projektu, piętrzących się przeszkód technicznych po odmowie udostępniania do budowy tego gazociągu szwedzkich portów, Rosjanie zamierzają w tym roku kontynuować lobbing w Europie za jego realizacją.

Nord Stream 2, który ma przesyłać do 55 mld m3 gazu rocznie, ma powstać do końca 2019 r. Kolejny argument za jego budową przedstawił w ostatnich dniach prezes Gazpromu, Aleksiej Miller. – Rosnące szybko zainteresowanie gazociągiem Nord Stream i popyt na gaz z Rosji pokazują, że Korytarz Północny jest potrzebny. Kolejny raz pokazuje to dużą i pilną potrzebę budowy Nord Stream 2 – podkreślił w poniedziałek Miller w wywiadzie dla agencji TASS.

W ostatni weekend Naftogaz poinformował, że podpisał umowę z wierzycielami, a więc z Citibank i Deutsche Bank dotyczącą kredytu zabezpieczonego przez Bank Światowy na zakup gazu. Ma dowolność w pożytkowaniu tych środków i nie wiadomo jakiego dostawcę wybierze – czy będzie to rosyjski Gazprom, czy inna firma, np. z Unii Europejskiej.

Europejski partner

Jeśli Ukraina nie znajdzie europejskiego partnera do zarządzania swoim systemem przesyłu gazu, krajowi będzie bardzo trudno kontynuować tranzyt rosyjskiego gazu – powiedział w wywiadzie dla ukraińskiej  TV „Kanał 5” szef Naftogazu Andrej Kobolew. Ocenił, że Rosja może w tym roku wywołać kryzys gazowy.

– Ostatecznym celem tego procesu (prywatyzacji – przyp. red.) jest zainteresowanie europejskiej spółki zarządzaniem naszym systemem przesyłowym gazu (GTS) – powiedział prezes Naftogazu Andriej Kobolew w rozmowie z Kanałem 5.

– Chcemy ją wpuścić do udziałów aby pomogła nam zapewnić, że tranzyt przez Ukrainę po 2019 roku został utrzymany – przekonywał Ukrainiec, odnosząc się do faktu, że we wspomnianym roku kończy się umowa tranzytowa z rosyjskim Gazpromem.

Zdaniem prezesa Naftogazu, jeżeli projekty Nord Stream 2 i Turkish Stream zostaną zrealizowane, Rosja będzie mogła w 2019 roku porzucić tranzyt przez Ukrainę, co będzie miało istotne skutki dla jej gospodarki, która około 7 procent PKB zawdzięcza opłatom przesyłowym. Zdaniem Kobolewa doprowadziłoby to także do zmniejszenia konkurencji między szlakami dostaw, co przełożyłoby się na wyższe koszty dostaw do Europy, a zatem droższy gaz.

W listopadzie 2016 roku Naftogaz wydzielił spółkę odpowiedzialną za zarządzanie gazociągami – przesyłowymi – Magistralne Gazoprowody Ukrainy (MaGU) do której trafią aktywa związane zp przesyłem, a należące obecnie do Ukrtransgazu. Ta z kolei spółka należy w 100 procentach do Naftogazu i zarządza GTS-em oraz magazynami gazu. W jej gestii pozostanie zarządzanie 12 zbiornikami.

EurActiv.com/Forbes/Interfax

AKTUALIZACJA 5.01.2017 godz. 11.00