Ruciński: Walka z Bizancjum w PGNiG tak, ale z głową

11 września 2014, 13:22 Energetyka

Trwa liberalizacja rynku gazu. W wypowiedzi dla BiznesAlert.pl poseł na Sejm Andrzej Czerwiński stwierdził, że PGNiG będzie musiało się przystosować do tych zmian, które mogą być dla tej firmy bolesne. Adam Ruciński z grupy doradczej BTFG opowiada o tym, czy i jakie przywileje  będą musiały zostać usunięte, aby firma poradziła  sobie w rywalizacji na wolnym rynku gazu.

– Sprawa nie jest taka prosta. Mówimy o jednej z największych spółek w Polsce o szerokim zakresie działalności. Każda taka firma, która musi się rozwijać, może dostać łatkę „Bizancjum” z przerostem zatrudnienia. Ale każda firma potrzebuje takich zmian. Na przykład PZU ogłosiło program zwolnień. W działalność takich firm jest po prostu wpisana konieczność ciągłych zmian, także w zatrudnieniu i sposobie funkcjonowania. Samo określenie „Bizancjum” odnosić się powinno do związkowców a więc można je przylepić do każdej spółki, w której udziały posiada Skarb Państwa – ocenia w rozmowie z BiznesAlert.pl. – Sami politycy tworzą swego rodzaju Bizancjum na potrzeby wpływania na działanie spółki.

– Przywileje to kwestia dyskusyjna. Zależy kogo dotyczy. Jeżeli płacą za nie klienci w cenie produktu i nie dostają nic w zamian to rzeczywiście trzeba je uciąć. PGNiG nigdy nie będzie w pełni ukształtowaną spółką. Ona zawsze będzie się zmieniać. Politycy mogą naciskać na nią aby dostosowała się do warunków rynnowych ale kiedy ta potem zechce decydować poprzez statutowe organy, ci sami politycy zaczną sterować nią politycznie. Należy o tym pamiętać przy ocenie sytuacji na przykład przy próbach przeprowadzenia korzystnych zmian w dialogu ze związkowcami. Tutaj politycy mogą zaszkodzić postulatowi walki z Biznacjum – ocenia Ruciński. – Oczywiście te zmiany powinny zachodzić powoli i w sposób przemyślany ale nie ma od nich ucieczki.