Rynek mocy i atom na II Okrągłym Stole Energetycznym (RELACJA)

2 czerwca 2017, 07:30 Atom

W dniach 1-2 czerwca 2017 r. w Ministerstwie Energii trwa II Okrągły Stół Energetyczny organizowany przez resort we współpracy z Zespołem Doradców Gospodarczych TOR. Uczestnicy pierwszego panelu „Energetyka, bezpieczeństwo, gospodarka” rozmawiali o przyszłości polskiej energetyki i otoczeniu regulacyjnym, które ma wpływ na jej kształt.

Rynek mocy jest niezbędny

– Jeżeli chodzi o węgiel, to chcę podkreślić udział węgla brunatnego. To równie wartościowe paliwo jak węgiel kamienny. PGE odpowiada za 80 procent wydobycia tego surowca. Jego zasoby są ogromne, np. w Złoczewie. Ich strategiczny zasób pozwoliłby, aby mogły być długo wykorzystywane. Jesteśmy świadomi zagrożeń i dlatego nie możemy inwestować z zamkniętymi oczami. Jeżeli po 2030 roku do 2040 roku nie poczynimy inwestycji w tym obszarze, to produkcja węgla brunatnego zaniknie – mówił Sławomir Zawada, prezes zarządu PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna.

Odnosząc się do ryku mocy, stwierdził, że to konieczność.

– Liczymy to w tygodniach. Pieniądze na inwestycje są potrzebne. Pieniądze z rynku mocy mogą pomóc zapewnić bezpieczeństwo energetyczne kraju – mówił prezes PGE GiEK.

Również według Doroty Dębińskiej-Pokorskiej, partnera, lidera Grupy Energetycznej PwC, rynek mocy jest niezbędny.

– Nie radzimy sobie w strukturze rynku regulacyjnego. Konkurencja jest najlepszym środowiskiem dla klienta końcowego. Z przykrością patrzę na to, że konkurencja nie jest stymulowana przez właściciela. To rolą właściciela jest to, aby spółki energetyczne dążyły do środowiska zbliżonego do idealnej konkurencji. Ważne jest, aby regulacje pomagały spółkom, ale żeby i same spółki poprawiały siebie – mówiła Pokorska.

Jej zdaniem ważne jest, aby produkowana energia była tańsza, dzięki czemu nasza gospodarka będzie silna i konkurencyjna.

Nie ma pieniędzy na atom

Odnosząc się do ewentualnego wykorzystania w Polsce energetyki jądrowej, zwróciła uwagę na jej finansowanie.

– Trudno jest dzisiaj powiedzieć, jaki byłby koszt energetyki jądrowej. Podejmowanie decyzji dotyczących energetyki jądrowej jest różne w Unii Europejskiej, w Rosji czy Arabii Saudyjskiej. Myślimy o innej wielkości bloków. Pytanie jakie będą koszty? Wiem, że duże, ale ile ostatecznie? Jeżeli podejmowaliśmy decyzje, to trzeba myśleć o ich kosztach – powiedziała.

Głos w dyskusji zabrał również minister energii Krzysztof Tchórzewski. Zwrócił uwagę na to, że Polska chce, aby było taniej i żeby obywatele mogli korzystać z tego, co się w Polsce dzieje. Liberalizacja jest po to, aby obywatel mógł za to samo nabyć więcej. Inaczej nie będzie chciał w tym uczestniczyć.

Odnosząc się do przyszłości polskiej energetyki, stwierdził, że „surowiec z którego będziemy korzystać to węgiel”.

– Będziemy z niego korzystać tak długo, jak tylko się da, czyli tak aby bezpieczeństwo energetyczne państwa nie było zagrożone. Musimy również dążyć za postępem światowym. Mogę zapewnić KE, że do 2050 roku możemy dojść do stanu, w którym 50 procent produkowanej energii będzie pochodziło z węgla, ale nie będzie to zero. Wystartowaliśmy z innego poziomu. To w moim przekonaniu jest bardzo dużo. To będzie bardzo przyzwoity miks energetyczny z punktu widzenia OZE, jak i systemu bezpieczeństwa energetycznego – mówił Tchórzewski.

Minister energii zapewniał również o swoim wsparciu dla węgla brunatnego.

– Staram się, aby węgiel brunatny w Polsce przetrwał jak najdłużej, ale nie ma dobrych perspektyw ze strony KE. Perspektywa głębszego rozwoju po 2050 roku jest trudna bądź nawet niemożliwa. Istotnym problem jest opór ze strony społeczności lokalnych, które przez odpowiednią propagandę organizacji ekologicznych tworzą blokadę, co wzmacnia negatywne stanowisko Komisji Europejskiej w tym zakresie. Z punktu widzenia potrzeb energetycznych jednakowo wspieram wszystkich, aby węgiel brunatny mógł przetrwać i produkować energię, która jest nam potrzebna – powiedział.

W wypowiedzi minister odniósł się również do kwestii energetyki jądrowej.

– Jeżeli chodzi o energetykę jądrową, to osobiście jestem zwolennikiem budowy elektrowni. Chcę, aby w perspektywie do 2050-2060 roku powstały trzy elektrownie. Te technologie idą do przodu i zapewnią bezpieczeństwo energetyczne, co jest dla nas bardzo ważne. Jako minister podejmuję działania, aby taka budowa się rozpoczęła. Prace przygotowawcze trwają. Dużo rzeczy zostało wykonanych – przekonywał polityk.

– Jesteśmy w takim geopolitycznym położeniu, że musimy zwracać uwagę na to, co się dzieje. Ukraina próbowała modernizować gospodarkę, a teraz musi się bronić. Musi przywozić węgiel z zewnątrz, m.in. z Donbasu. Przy czym na Ukrainie funkcjonują elektrownie jądrowe. Zapas paliwa do trzech bloków jądrowych o mocy 4–4,5 GW to to trzy, cztery ciężarówki. Można sobie zrobić zapas paliwa? Można..Jeżeli weźmiemy pod uwagę ogólne zagrożenia, to wiemy jedno, że praktycznie przez pierwsze 30-35 lat nie było awarii we francuskich elektrowniach. Wybudowane zaraz po wojnie, trzy razy szybciej, nie zniszczyły ekologicznie Francji. Stworzyliśmy pewnego rodzaju bariery, że obecnie ich budowa jest utrudniona i prowadzona w innym trybie – mówił minister energii Krzysztof Tchórzewski.

– Z jednej strony jesteśmy na styku z Komisją Europejską i musimy pokazać, że mamy odpowiedni poziom redukcji emisji. Musimy się w to wpasować. Elektrownia jądrowa jest zeroemisyjna. Czy nie powinniśmy się zdecydować na atom, jeżeli poważnie myślimy o bezpieczeństwie energetycznym państwa? – pytał.

Jego zdaniem Polska powinna umieć się wpasować w sytuację na rynku, ale nie zapominać o specyfice naszej energetyki.

Do wykorzystania energetyki jądrowej w Polsce odniósł się również prezes URE Maciej Bando.

– Jestem zwolennikiem atomu i z zadowoleniem witam każdy krok, który przybliża nas do wykorzystania tego rodzaju energii – mówił.

W wypowiedzi apelował o refleksję nad rolą węgla w polskiej energetyce.

– Czy energetyka konwencjonalna to jest ta energetyka, którą dzisiaj znamy? Czy w konwencjonalnej energetyce, czyli spalaniu paliw kopalnych, nie jesteśmy w momencie, w którym byliśmy przed wprowadzeniem do Polski telefonów komórkowych, czyli w momencie przejściowym? – pytał panelista na konferencji. – Wytwarzanie energii powinno zabezpieczać funkcje wszystkich obywateli. Energia powinna być dostępna i tania – dodał.

– Co się stanie, jeżeli okaże się, że warto trzymać węgiel pod ziemią, bo być może za parę lat nie będzie problemów z jego zgazowaniem? – dywagował prezes URE. – Może czasami warto coś schować, żeby korzystać z tego w przyszłości? Jeżeli chcemy rozmawiać o miksie energetycznym, to musimy zdecydować, co będzie źródłem napędu naszych przyszłych elektrowni. Jeżeli chodzi o rynek mocy, to dzisiaj nie ma innego pomysłu. Trzeba wziąć to, co jest na stole i mieć nadzieję, że wkrótce wejdzie w życie.

– Prowadzenie dyskusji o energetyce jądrowej w sposób izolowany pozostawia nas z tym samym zestawem argumentów po stronie zwolenników i przeciwników. Energetyka jądrowa powinna być elementem szerszej dyskusji nad strategią, jaka powinna przyświecać Polsce i Europie. Mamy ewidentną niepewność. Pytanie czy można w warunkach niepewności wypracować spójną strategię. Każda strategia rządu zwiększa pewność dla instytucji finansowych. Przy czym pewne zręby takiej strategii już widać, np. stawianie na bezpieczeństwo energetyczne – mówił Mariusz Samordak, zastępca dyrektora Departamentu Finansowania Strukturalnego w Banku Gospodarstwa Krajowego.

– Rynek mocy jest właściwym rozwiązaniem. Większość państw w UE ma bądź pracuje nad tego rodzaju rozwiązaniami. Liberalizacja jest dobra na czas dobrych aktywów, ale zła dla starych w sytuacji gdy trzeba budować nowe aktywa. Tylko rząd może stworzyć warunki dla stabilizacji budowy nowych mocy. Takim rozwiązaniem jest rynek mocy. Jest jasne, że można finansować inwestycje energetyczne na dwa sposoby. Branie bilansu wielkiego gracza czy finansowanie projektowe. Tego ostatniego nie da się zrobić bez rynku mocy. Oczywiście jeżeli poznamy jego szczegóły – dodał.

Inwestycje potrzebują stabilności

Uczestnicy panelu odnieśli się również do inwestycji w energetyce.

– Inwestycje to głównie sprzedaż obietnic i marzeń. Największe firmy dzisiejszego świata i najszybciej rosnące to sprzedaż wizji i to też w obszarze energetyki. Na wizjach buduje się wartość. Nie jestem zwolennikiem budowania przyszłości na wizjach, ale na twardej rzeczywistości – mówił Maciej Bando.

Z kolei Dorota Dębińska-Pokorska jako przeszkodę w realizacji inwestycji wskazywała na brak przewidywalności co do kierunku inwestycji, co wynika z niepewności regulacyjnych.

O stabilność apelował również prezes PGE GiEK.

– Musimy wiedzieć, co się stanie po 2030 roku. Muszą to wiedzieć również instytucje finansowe. Jeżeli będą twarde podstawy, określony i skrojony na miarę miks energetyczny oraz rynek mocy, to będzie można spojrzeć inaczej – mówił Sławomir Zawada.