Rzędowska: Polska jest w pierwszej fazie rozwoju elektromobilności

23 stycznia 2017, 07:30 Energia elektryczna

Fundacja Promocji Pojazdów Elektrycznych przy wsparciu koncernu energetycznego Fortum i Polityki Insight opublikowała raport dotyczący elektromobilności. Znajdziemy tam zarówno obszerne fragmenty dokumentów Ministerstwa Energii jak zebrane statystki i co najważniejsze rekomendacje. Na kilkunastu stronach zebrano obietnice, potrzeby i możliwości w obszarze elektryfikacji transportu – pisze Agata Rzędowska, redaktor BiznesAlert.pl.

„Cicha rewolucja w energetyce”

Autorzy raportu powołując się na rządowy „Plan rozwoju elektromobilności” wskazują, że jesteśmy w samym środku I fazy wdrażania zmiany. Do 2018 roku ma się ona zakończyć i sami nazywają ją fazą przygotowań. Najważniejsza, ale także najmniej spektakularna i wywołująca zniecierpliwienie. Zniecierpliwienie i lekkie pokpiwanie pojawia się zresztą coraz częściej wśród uczestników licznych spotkań czy konferencji sprowokowanych działaniami przygotowawczymi rządu. Pada na nich pytanie: czy jesteśmy w stanie przejść do planowanej na lata 2018-2020 fazy budowy infrastruktury? Wszyscy zainteresowani tematyką mają nadzieję, że tak. Jednak dla tych bardziej sceptycznych tak długie przygotowania to potwierdzenie obaw, na temat tego, że w Polska nie jest wcale gotowa na rewolucję w transporcie, ba nawet chyba jej nie chce.

I: Od prototypu do popularyzacji

W raporcie czytamy o tym, że w I fazie „mają powstać prototypy polskich pojazdów elektrycznych oraz niewielki rynek zbytu”. Kwestia rynku zbytu jest bardzo ciekawa ponieważ obecnie najwięcej dla promocji elektromobilności w Polsce robią (bez żadnego wsparcia państwa) użytkownicy i właściciele pojazdów elektrycznych, chociaż, „resort chce też prowadzić akcje promocyjne, które zwiększą zainteresowanie elektromobilnością wśród Polaków”. Zwiększenie zainteresowania w tej chwili w dużych miastach widać, ale jest to zainteresowanie możliwością doładowania samochodu w publicznej stacji i wizerunkowo „kolejki” do szybkiego ładowania wcale nie działają na korzyść całej strategii.

II: przejezdność i zachęty

II faza czyli, faza infrastruktury „producenci mają zacząć montować krótkie serie aut elektrycznych, powstaną też pierwsze stacje ładowania pojazdów”. Krótkie serie aut nie są aż tak interesujące jak właśnie stacje ładowania, bo bez nich nie ma szans na powodzenie całego planu. Jak czytamy w raporcie mają one być połączone ze stacjami na gaz LNG i CNG. Takie działania na pewno będą miały uzasadnienie ekonomiczne dla właścicieli stacji, a i dla użytkowników, zwłaszcza poruszających się pomiędzy dużymi aglomeracjami, będzie to wygodne.  Właśnie zagwarantowanie przejezdności przez kraj i szerokie działania promocyjne (kształtowanie nowych nawyków konsumenckich) powinno być bardzo silnie widoczne od samego początku. Na pewno przyczynią się do tego planowane „zachęty na zakup pojazdów elektrycznych”.

III: milion aut elektrycznych

III faza, w której do 2025 roku mamy na polskich drogach milion aut elektrycznych i maja one sukcesywnie wypierać auta spalinowe to marzenie każdego entuzjasty elektromobilności. Jeśli naprawdę uda się do 2020 roku uruchomić 6,400 punktów ładowania. Poprzez zwiększenie produkcji obniżą się ceny samochodów elektrycznych, cel prawdopodobnie zostanie osiągnięty. Prawdopodobnie, ponieważ perspektywa 8 lat jest jednak dość odległa. Czy w 2025 będziemy jeździć po autostradach bez ekranów wytłumiających hałas, podziwiając krajobrazy? Czy w nowym prawie zostaną uwzględnione takie kwestie jak: karanie kierowców za skrobanie samochodu przy włączonym silniku, zakaz wjazdu pojazdów spalinowych do centrów miast, kwestie ubezpieczenia w pojazdach autonomicznych? Tego nie wiemy i chyba nie powinniśmy się na razie tym martwić.

Doświadczenia

Autorzy raportu podsuwają znane z europejskich miast rozwiązania, ale wydaje się, że nie biorą poprawki na to, że czeka nas inna skala. Wpuszczanie samochodów elektrycznych na buspasy w Norwegii było dobrym pomysłem na początek, ale przy obecnych już ponad 100.000 samochodów elektrycznych, głównie rejestrowanych w największych miastach widać, że to pomysł na krótki czas. Ograniczenie wjazdu samochodów elektrycznych do centrów miast nie spowoduje trwale, że centra te będą odkorkowane, będą zakorkowane, ale samochodami elektrycznymi. Model nocnego ładowania zakłada, że samochody elektryczne będą musiały być często ładowane, a już wiadomo, że producenci baterii starają się wydłużyć ich pojemność do takiej, która pozwoli na ładowanie raz – dwa razy w tygodniu (tak jak dzisiejsze tankowanie). Łatwiej będzie to zrobić np. przy okazji zakupów w centrum handlowym niż mieszkając w bloku wpinać się do wspólnej sieci w garażu co drugą noc.

Stabilizacja

Ciekawym aspektem rewolucji, jest stabilizacja sieci energetycznej, która będzie możliwa właśnie dzięki zwiększeniu pojemności baterii samochodowych. Miejmy nadzieje zwiększenie udziału OZE w naszym miksie energetycznym będzie postępować tak szybko jak elektryfikacja transportu i już za 8 lat będziemy żyć w cichych pozbawionych smogu miastach i poruszać się pojazdami zeroemisyjnymi.