Saryusz-Wolski: Czas działa na korzyść Gazpromu. Musimy bronić solidarności energetycznej

4 listopada 2019, 07:30 Energetyka

Pozornie konstruktywny przebieg wrześniowych rozmów trójstronnych na temat tranzytu gazu, prowadzonych pod egidą Komisji Europejskiej z Rosją i Ukrainą nastawiły brukselskich i ukraińskich negocjatorów entuzjastycznie do kolejnej ich odsłony. Niestety, jak się okazało, optymiści dali się zwieść przebiegłej taktyce rosyjskiej, która przede wszystkim miała na celu uśpienie ich czujności – pisze poseł do Parlamentu Europejskiego Jacek Saryusz-Wolski.

Jacek Saryusz-Wolski. Fot. Biuro Posła
Jacek Saryusz-Wolski. Fot. Biuro Posła

Porażka rozmów trójstronnych

Ostatnia runda rozmów trójstronnych, która odbyła się w zeszły poniedziałek 28 października, zakończyła się fiaskiem, spotęgowanym dodatkowo środowym doniesieniem dot. pozwolenia na budowę NS2 udzieloną Gazpromowi przez Duńską Agencję Energii.

Pozytywne nastawienie negocjatorów zderzyło się z chłodnym wyrachowanie Rosjan, którzy wbrew wcześniejszym deklaracjom, zdecydowali wprowadzić nowe warunki do ugody. Pierwszym z nich, w całkowitej sprzeczności z wrześniowymi ustaleniami, była propozycja bilateralnej umowy między Rosją i Ukrainą na dostawy i tranzyt gazu na obecnych warunkach wraz z 20% obniżką cen surowca. Podobna klauzula nie tylko przeczy decyzjom powziętym we wrześniu, według których Rosjanie wstępnie zgodzili się, że przyszły kontrakt zostanie zawarty w zgodzie z prawem europejskim wdrażanym obecnie przez Ukrainę. Przede wszystkim poddaje ona w wątpliwość cały proces rozmów trójstronnych oraz otwarcie sabotuje reformy wprowadzane na Ukrainie, by dostosować infrastrukturę do prawa unijnego. Drugą nowością ze strony rosyjskiej okazało się żądanie, by Naftogaz porzucił roszczenia z tytułu wyroku Sądu Arbitrażowego w Sztokholmie, który przyznał ukraińskiej firmie kwotę 2,6mld USD wraz z odsetkami w sporze z Gazpromem dot. kontraktów na dostawy i tranzyt gazu.

Ponadto, świadomi korzyści jakie płyną dla nich z opóźniania rozmów, Rosjanie uciekli się do dodatkowych forteli. Jednym z nich była niewątpliwe rozmowa jaką odbył prezydent Putin z kanclerz Merkel w czasie trwania negocjacji. Storpedowanie autorytetu Komisji Europejskiej, tworząc wrażenie, że wszystkie kwestie i tak zostaną rozegrane w kuluarowych rozmowach wielkich tego świata, niewątpliwie pogłębiło atmosferę nieufności pomiędzy negocjatorami. W przypadku gdyby gra nerwów nie okazała się wystarczająca, Rosjanie wywierali również naciski na Komisję, oraz na rząd duński celem przyspieszenia procesu decyzyjnego w kwestii wydania zgody na budowę gazociągu NS2.

Przy takim obrocie sprawy, nie można sobie nie zadać pytania, jak w ogóle stało się możliwe, że negocjatorzy dali ponieść się fali entuzjazmu. Czas zdecydowanie działa na korzyść Rosjan, dlatego próby budowania kompromisu nie są w ich interesie. Przede wszystkim należy pamiętać, że osiągniecie porozumienia jest praktycznie niemożliwe, gdyż interesy zainteresowanych stron są całkowicie rozbieżne. Już chociażby z czysto technicznego punktu widzenia Ukraińcy chcieliby podpisać kontrakt długoterminowy na duże ilości surowca, licząc, że wpływy z tranzytu zostaną zainwestowane w realizację kosztownej inwestycji jaką jest dostosowywanie infrastruktury do norm europejskich. Rosjanie natomiast woleliby kontakt krótkoterminowy na małe ilości gazu – taka umowa bowiem pozwoliłaby im na zachowanie całkowitej elastyczności w perspektywie zakończenia prac nad NS2 i ostateczne wyeliminowanie Ukrainy jako kraju tranzytowego.

Czas działa na korzyść Rosjan

Im bardziej wydłużają się rozmowy, tym bardziej umacnia się pozycja negocjacyjna Gazpromu. Obecny kontrakt na dostawy i tranzyt gazu przez Ukrainę wygasa ostatniego dnia roku, a brak porozumienia czyni wizję zatrzymania dostaw surowca coraz bardziej realną. Według oficjalnych doniesień zarówno Unia Europejska jak i Ukraina są przygotowane na taką ewentualność. Stan zapasów surowca jest rekordowo wysoki, co pozwoli bez wątpienia na złagodzenie pierwszych konsekwencji zakręcenia kurka z gazem przez Rosjan. Jednakże uruchomienie zapasów miało być częścią planu B, który Komisja Europejska przygotowała na wypadek porażki negocjacji, polegającego na podpisaniu porozumienia tymczasowego obejmującego pierwsze miesiące przyszłego roku.

Pozycja negocjacyjna Komisji i Ukrainy uległa drastycznemu pogorszeniu po ogłoszeniu decyzji Duńskiej Agencji Energii o przyznaniu brakującego pozwolenia na budowę ostatniego odcinka NS2. W obecnej konfiguracji trudno sobie wyobrazić co jeszcze mogłoby nakłonić Rosjan do powrotu do stołu negocjacyjnego. Przyznam szczerze, że przyszłość dalszych rozmów widzę raczej w czarnych barwach. Biorąc pod uwagę, że Rosjanom udało się osiągnąć zamierzony cel, nakłonienie ich do dalszych rozmów będzie graniczyło z cudem. Będą dalej kontynuować grę pozorów, jednak obawiam się, w ostatecznym rozliczeniu zrobią wszystko by zablokować porozumienie. W obecnej sytuacji, Gazprom będzie parł do podpisania jedynie minimalnie wiążącego go kontraktu, od którego będzie mógł się uwolnić jak tylko zostanie ukończona budowa nowego kontrowersyjnego gazociągu.

Czas na obronę solidarności energetycznej

W tych jakże dramatycznych okolicznościach Unia Europejska, a przede wszystkim Polska, powinny zadać sobie pytanie dotyczącej swojej energetycznej przyszłości. Batalia o zatrzymanie budowy NS2 została przegrana. W najlepszym wypadku ukończenie gazociągu będzie można jeszcze opóźnić, ale nie ma już nadziei na jego całkowite zatrzymanie. Jedyną rozsądną rzeczą, która pozostaje do zrobienia jest umacnianie unii energetycznej, między innymi poprzez dywersyfikację źródeł dostaw, konsekwentne wdrażanie zasad dyrektywy gazowej, zwiększając na przykład kontrolę nad krajowymi operatorami oraz procesem przyznawania wyłączeń. Najważniejsza jednak w tych okolicznościach, okaże się niewątpliwie zasada solidarności energetycznej. Solidarności nie tylko pomiędzy krajami członkowskimi, ale również z naszymi wschodnimi sąsiadami. Ale również do tego potrzeba będzie woli politycznej. Woli i odwagi politycznej, których zabrakło w przypadku NS2. Dlatego w obecnych warunkach, wskrzeszenie tej odwagi oraz obrona zasady solidarności powinny stać się nadrzędnym celami polskich polityków.

Jakóbik: Dania zrobiła ile mogła w sprawie Nord Stream 2