Saryusz-Wolski: Gwarancje ws. Nord Stream 2, są warte tyle, co ws. Ukrainy

1 lutego 2016, 07:31 Energetyka

Agencja Reuters przytacza słowa wicekanclerza Niemiec Sigmara Gabriela, który zadeklarował w Polsce, że rozbudowa gazociągu Nord Stream odbędzie się tylko przy zapewnieniu, że Rosja nie zatrzyma dostaw gazu na Ukrainę i do Europy Środkowej.

Stacja kompresorowa przy gazociągu Nord Stream. Zdjęcie: Gazprom
Stacja kompresorowa przy gazociągu Nord Stream. Zdjęcie: Gazprom

Niemcy przekonują, że projekt Nord Stream 2, który zakłada podwojenie przepustowości bałtyckiej magistrali z 55 do 110 mld m3 rocznie, pozwoli uzupełnić w Europie braki gazu spowodowane spadkiem rodzimego wydobycia tego surowca. Polacy i inne nacje regionu obawiają się, że posłuży on jednak do ugruntowania pozycji Gazpromu i zaszkodzi rynkowi. Niemcy chcą uspokoić te obawy.

Dla Niemców gazociągi to biznes, a dla Polaków to polityka – powiedział wicekanclerz. – Mamy wojnę na Ukrainie, a nasz główny partner handlowy prowadzi rozmowy o zwiększeniu przepustowości przez Nord Stream 2 – ripostował wicepremier i minister rozwoju RP Mateusz Morawiecki. Przypominał też o tym, że rozwój eksportu przez bałtycką magistralę może zagrozić rewersowym dostawom do Polski, używając przy tym metafory, użytej także w portalu BiznesAlert.pl w październiku zeszłego roku.

Polska przeforsowała w Komisji Europejskiej pomysł zwiększenia ingerencji Brukseli w umowy gazowe między państwami Unii Europejskiej, a stronami trzecimi. Będzie ona mieć wgląd do tych, które opiewają na więcej niż 10 procent zapotrzebowania krajowego, i to przed podpisaniem. Stosowne regulacje mają zostać przedstawione w lutym.

Co do deklaracji Rosjan nie ma wątpliwości poseł do Parlamentu Europejskiego Jacek Saryusz-Wolski. Stwierdził on na Twitterze, że są one warte tyle, co rosyjskie gwarancje niepodległości z Memorandum Budapesztańskiego dla Ukrainy. Był to dokument podpisany w 1994 roku przez USA, Rosję, Chiny i Wielką Brytanię, który stanowił, że strony będą bronić integralności terytorialnej Ukrainy. Pomimo aneksji Krymu i wojny na wschodzie kraju, sygnatariusze paktu nie zareagowali. Jeden z nich – Rosja – był zaś sprawcą agresji.